Pomiń zawartość →

American Horror Story: Asylum

Pierwsza seria Amerykańskiej historii horroru (czy tez Historii amerykańskiego horroru) była bardzo dobra, ale to dopiero drugą można się naprawdę zachwycić. Dokonano tu rzeczy wprost niemożliwej tzn. połączono horrorowe motywy z kilku zupełnie innych rodzajów dreszczowców i to z bardzo dobrym skutkiem. Wydawać by się mogło, że opowieści z domu wariatów, historie o szatańskich nawiedzeniach i egzorcyzmach, czy też o uprowadzeniach przez kosmitów, nie powinny ze sobą dobrze współgrać, a jednak. W Asylum wszystko gra i buczy i wcale nie jest chaotycznie czy nieskładnie, czego się obawiałam czytając opisy. Twórcy znaleźli własny sposób na połączenie różnych języków filmowych, dzięki czemu oglądana produkcja ma swoisty urok i mroczny czar seriali, do których chce się wracać jeszcze przez długie lata.

Oczywiście nie będę tu w niczym obiektywna, ponieważ od pierwszego odcinka Asylum zakochałam się w tym świecie. Za fantastyczny wręcz pomysł uważam by zamiast kontynuacji wątków, poszczególne serie łączyły tylko aktorzy, wcielający się w zupełnie inne postaci. Zdaje się, że Ryan Murphy stworzył sobie zespół podobny do dawnych trup teatralnych, w którym utalentowanych artystów podziewamy co rusz w nowych, zaskakujących wcieleniach. Tym razem (i bardzo słusznie) postawiono na powalający talent Jessiki Lange, która, choć już jest dojrzałą aktorką, chyba dopiero teraz wygrała prawdziwy los w filmowej loterii. Jestem pewna, że wszystkie aktorki w Ameryce zazdroszczą jej mocnej postaci, w którą się wciela w Asylum oraz związanych z nią wielu znaczących nagród telewizyjnych.

Wspomniana już zatem Jessica Lange gra siostrę Jude (znaczy się siostrę zakonną, dodaję dla jasności), głównodowodzącą zakładu dla psychicznie chorych. Mamy lata 60-te w Ameryce, czyli jeszcze czas, w którym do takiej mrocznej placówki mógł trafić każdy. W Briarcliff pełno jest pacjentów z upośledzeniem fizycznym lub psychicznym, ale też morderców, zboczeńców czy osób, których po prostu rodzina chciała się pozbyć. Gości tam także pewna dziennikarka, Lana Winters (Sarah Paulson), której chorobą jest (leczony bardzo osobliwymi metodami) homoseksualizm, dlatego też sądzę, że serial jest wprost wymarzony dla przeciwników gender i równych praw dla mniejszości seksualnych. Choć to XX wiek, można by pomyśleć, że oglądamy sale tortur ze średniowiecza. Mroczny klimat, groteskowo powykrzywiane twarze i oddech szatana. Groza! Na szczęście (bądź nieszczęście) siostra Jude trzyma pieczę nad powierzonymi jej owieczkami żelazną ręką, a nieposłuszne jednostki są poddawana mroźnym kąpielom, karze chłosty na gołą pupę (Jude ma całą kolekcję drewnianych lasek), a jeśli w grę wchodzą brudne sprawki związane z seksem, to można nawet załapać się na przymusową sterylizację (trudno w to uwierzyć, ale Jude jest tu tą dobrą postacią, walczącą ze złem). Mamy też oczywiście lobotomię i elektrowstrząsy, oraz psychoterapię do złudzenia przypominającą metody z Mechanicznej pomarańczy. No coś wspaniałego! Może nie jest to zbyt straszne, ale za to pouczające i wciągające.

Koniecznie muszę wspomnieć także o tym, że w Brarcliff, oprócz pacjentów i siostry Jude, grasują też inne niebezpieczne indywidua. Jest seksowny ksiądz z nadmiarem ambicji (Joseph Finnes), szalony naukowiec (James Cromwell), seryjny zabójca o pseudonimie Krwawa Twarz (sami musicie zgadnąć kto nim jest) oraz opętana przez złe moce ponętna zakonnica (Lily Rabe). Dosłownie wszystko co najstraszniejszego zdarzyło wam się obejrzeć w życiu, przypomni wam przy oglądaniu tej produkcji.

Mnie osobiście w Asylum najbardziej podobają się pełnokrwiste postaci, które są miłą odmianą po tym, co widzieliśmy w pierwszej serii. Szczególnie przypadły mi do gustu mega silne kobiety, których stalowe charaktery ukształtowały bardzo trudne i skomplikowane życiorysy. Dziennikarka i dwie główne siostry zakonne są wręcz hipnotyzujące. Aż miło patrzeć na gorączkowe poczynania tych inteligentnych i ambitnych niewiast.

Oglądając drugą serię American Horror Story można się przestraszyć najmocniej w chwilach, w których widz zacznie zdawać sobie sprawę z tego, jak bardzo pociągające jest Zło, a także gdy zda sobie sprawę z tego, że wiele zakładów psychiatrycznych, istniejących jeszcze do niedawna, wcale nie odbiegało wyglądem i metodami leczenia od tego, co możemy teraz podziwiać na ekranie.

Opublikowano w Seriale

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *