Kilka miesięcy temu wegańska blogosfera i YouTube zawrzały wieścią o nowym filmie twórców Cowspiracy. Reakcje były w przeważającej części pozytywne (choć biedną Freelee wycięto w końcowej wersji), więc nie mogłam sobie odmówić i także obejrzałam. What the Health jest uzupełnieniem informacji z poprzedniego dokumentu, także stara się zachęcić nas do diety roślinnej, jednak używa się tu w tym celu znacznie sprytniejszych argumentów, których wybór jest zupełnie logiczny dla każdego wegetarianina czy weganina, któremu przyszło nieraz tłumaczyć mięsożercom, dlaczego białko i tłuszcz zwierzęcy to zło. Gdy mówimy o cierpieniu zwierząt, o chowie przemysłowym, biednych cielakach oddzielanych od matek czy kurczakach mielonych w maszynie, wzbudzamy tylko politowanie (troska o zwierzęta to straszna dziecinada). Jeszcze gorzej jest gdy wspomni się o wpływie, jaki ma hodowla zwierząt na środowisko, o skażeniu wód czy efekcie cieplarniany, bo to taka abstrakcja i tak odległa perspektywa dla naszych egoistycznych rozmówców, że nie mogłoby ich to wszystko mniej obchodzić. No, ale gdy sięgamy po argumenty dotyczące bezpośrednio naszego zdrowia, wskazujemy na powiązanie mięsa i nabiału z rakiem, cukrzycą, chorobami serca, no i koniecznie z nadwagą (jesteśmy coraz grubsi i sprawa epidemii otyłości szybko staje się bardzo poważna), wreszcie możemy mieć szansę poważnej rozmowy na temat weganizmu, w której nie zostaniemy wyśmiani lub poniżeni, i w której nie zaleje nas fala nielogicznych argumentów rodem z tabloidu czy ludowych mądrości. What the Health dotyka właśnie tego, co ludziom najbliższej, bo komu nie zależałoby na tym, by być zdrowym i szczupłym, by dożyć w dobrostanie dorosłości swoich dzieci i wnuków.
Tajemna sieć powiązań, których nie chcemy widzieć
Kip Andersen po raz kolejny rusza tropem wielkich przekrętów, tym razem sprawdzając jak to w ogóle możliwe, że organizację prozdrowotne, na których wiedzy i pomocy polega tak wiele osób, zalecają produkty spożywcze, które pogarszają nasze zdrowie. Pomimo ogromnej liczby badań, jednoznacznie wskazujących na to, że jedzenie mięsa powoduje ogromne ryzyko chorób serca, a nabiał w diecie powoduje raka, w materiałach promujących zdrowy styl życia i zapobieganie tym strasznym chorobom, organizacja walcząca z rakiem piersi zachęca kobiety do jedzenia jogurtu, a ludzie cierpiący na choroby układu krążenia, są zachęcani do jedzenia wołowiny.
Podobnie jak w Cowspiracy, Kip Andersen, zamiast snuć konspiracyjne teorie, zwraca się z pytaniami do źródeł, czyli do osób zarządzających tymi organizacjami, z zapytaniem, jak to jest możliwe. Często spotyka się z odmową jakiejkolwiek rozmowy, a ci, z którymi uda mu się porozmawiać, albo wygadują jakieś dyrdymały o tym, że nie ma badań potwierdzających, że to mięso i nabiał szkodzi, albo w swej głupocie się zapętlają i przyznają, że nie mogą się wypowiedzieć ze względu na konflikt interesów.
Tak, moi drodzy, chodzi jak zwykle o kasę. Firmy produkujące śmieciowe jedzenie, są jednocześnie największymi sponsorami badań potwierdzających dobry wpływ ich produktów na nasze zdrowie. Epidemia cukrzycy, otyłości, nadciśnienia i chorób serca to efekt wieloletnich niemoralnych praktyk, pozwalających na to by obrzydliwie bogaci producenci jaj, nabiału i taniego mięsa dyktowali warunki rządom, lekarzom, całym społeczeństwom żyjącym w matriksie mięsożerstwa. Jednym słowem, What the Health w prosty i logiczny sposób pokazuje, jak wielkie pieniądze, zarabiane na powiązaniach przemysłu, rządu i firm farmaceutycznych, są ważniejsze od zdrowia przeciętnego obywatela (o dobrostanie zwierząt i całej planety nie wspominając).
How your diet is killing you
Nawet jeśli już nie jemy mięsa i jesteśmy świadomi zdrowotnych i ekologicznych skutków wyzysku zwierząt, i tak powinniśmy obejrzeć ten film, gdyż zawsze miło zobaczyć swoich idoli na wizji. What the Health, oprócz śledztwa Kipa Andersena, to także solidna porcja wiedzy o tym, jak działa nasz organizm i do jakich cudów jest zdolny gdy mu się nie przeszkadza. Wystąpił tu chyba każdy, kto liczy się w świecie wegańskich działaczy, na czele z takimi autorytetami jak dr Neal Bernard, czy autor polecanej przeze mnie wcześniej książki Jak nie umrzeć przedwcześnie, Michael Gregor. Dzięki ich mądremu wyczuci i naukowemu podejściu, jest to idealny film także do tego, by pokazać go jako pierwsze szkolenie dla osób, które o weganizmie nie wiedzą zupełnie nic i nadal są przekonane o tym, że pijąc mleko, będą wielcy, a porcja mięsiwa na obiad zapewni im solidną dawkę niezbędnego białka i żelaza. A niech zobaczą co sobie robią i niech przejrzą na oczy.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób nie lubi szerzenia wegepropagandy i denerwują ich zapewne moje wywody (dla mnie ta irytacja to dowód na to, jak wielkiemu praniu mózgu poddał całe społeczeństwo przemysł mleczarski, mięsny i farmaceutyczny). Mogę się też dziś wydać przesadnie przejęta, ale to dlatego, że w istocie przejmuję się głęboko tą tematyką. Osobiście nie jem mięsa ze współczucia dla innych, tak podobnych do człowieka zwierząt, ale los ludzi (w tym mój i bliskich, którym daję przykład) do pewnego stopnia także nie jest mi obojętny. Z frustracją i gniewem obserwują każdej wiosny wysyp coraz większej liczby osób z kliniczną otyłością na ulicach, dzieciaków obu płci, które, mając zaledwie kilka lat, już mają brzuszki i biusty. Żalem i poczuciem niemocy napawają mnie także wszystkie (tak liczne ostatnio) przypadki ciężkich chronicznych chorób wśród moich bliskich, powiązanych bezpośrednio z jedzeniem dużych ilości nasączonych tłuszczem, hormonami i chemikaliami mięsiw i nabiału. To jest naprawdę poważna sprawa, bo jedzenie dosłownie nas zabija i najwyższy czas, by coś z tym zrobić (jeszcze raz przepraszam za przejęcie i sekciarski ton).
PS. By nie narażać się na społeczny ostracyzm, staram się już nie poruszać tematu odżywiania z mięsożercami. Czasem jednak czuję, że muszę i wtedy dzieją się cuda. Najbardziej mnie zadziwiają już nie argumenty z wiedzy ludowej, intuicji czy zaczerpnięte z jakiejś pseudonauki, ale te natury religijnej, bo przecież prawdziwy katolik, czyniąc sobie ziemię poddaną, powinien jeść mięso. Wczoraj nawet dowiedzieliśmy się, że ten, kto nie je mięsa jest kozą, a autorem tych słów był cieszący się wielkim autorytetem ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk. I stał się oto cud na miarę biblijną, gdyż znany i lubiany powszechnie Szymon Hołownia, ludzka, bardziej normalna twarz polskiego katolicyzmu, ujawnił swą grzeszną naturę, do bycia kozą (raczej kozłem chyba) się przyznał, chęci poprawy przy tym nie wykazując. Tym samym Hołownia stał się osobistym bohaterem innych roślinożernych kóz żyjących w naszym kraju, a mnie osobiście zachęcił do ponownego szerzenia wegepropagandy.
Jakby co, to jeśli się nie mylę, to What the Health, Cowspiracy, Forks Over Knives, Food Matters są (no, raczej legalnie) na Netflix w Polsce (i chyba nie tylko – chociaż z tym może być różnie).
Recenzja palce lizać. Szczera i spontaniczna.Brawo TY.Właśnie obejrzałem. Mocna rzecz. Od dawna przymierzam się do przejścia na „jasną stronę żarcia” i przyznam, że nastąpi to szybciej niż zakładałem. Mam 41 lat, dużo ćwiczę,pływam,wyglądam na gościa ok.30-tki. . Niby wszystko ok.,ale w środku mnie niekoniecznie. Dieta wysokobiałkowa,dużo mięsa,niby nie przetworzonego,ale jednak… Po seansie jestem zmotywowany,żeby zerwać łańcuchy „niewolniczego ucisku żołądka” i zostać wyklętym przez rodzinę,znajomych i 90% społeczeństwa uzależnionego od przemysłu mięsno-nabiałowego. Oj będzie się działo!
Wow. Gratulacje. Ja już po tej stronie.
Tyjemy? Stajemy się coraz grubsi… really powodem jest mięso? Nie bardzo mnie to przekonuje… pierwotne kultury łowców odżywiały się głównie mięsem. Sprawdź jakie mieli sylwetki, proporcje tłuszczu do mięśni itp. Otyłość przyszła wraz z wynalezieniem rolnictwa. To powinno wystarczyć do wyciągnięcia wniosków…
To fantastyczna wiadomość! Trzymam kciuki, a w razie potrzeby chętnie podpowiem jak się przestawić na vege w sposób bezbolesny, a nawet przyjemny. Teraz jest najlepszy czas, bo warzywa i owoce świeże i tanie. Zapewniam, że bardzo miło jest obserwować zmiany w ciele na weganizmie, zwłaszcza jeśli jest się aktywnym fizycznie. Nagle można pływać dłużej, biegać szybciej, a regeneracja nie jest już problemem, gdy produkty zwierzęce nie zakwaszają organizmu.
Gratuluję mądrej decyzji!
Bardzo chętnie skorzystam z pomocy,bo nie mam pojęcia od czego zacząć. Od lat sam kupuję produkty i przygotowuję sobie potrawy,bardzo rzadko korzystając z usług restauracji,barów, itp. Po prostu im nie ufam. Wyjątkiem są wyjazdy. Choć i wtedy zaopatruję się we wszystkie dostępne środki,aby zminimalizować „straty”. Nie wiem jak sobie poradzić z wizytami u rodziny i znajomych,gdzie króluję „mięcho”. Nie ukrywam, że jestem przerażony i podekscytowany. To będzie najtrudniejsze wyzwanie w moim życiu.
Oj z bliskimi jest najtrudniej. Gdy człowiek ładuje w siebie nabiał i mięso, ewidentnie sobie szkodząc, nikogo to nie obchodzi, ale gdy chce o siebie zadbać, nagle wszyscy mięsożercy dookoła (często otyli i schorowani) zamieniają się w dietetyków i chcą cię ,,nawrócić”. Dobrym pomysłem jest zabieranie ze sobą wegańskich potraw i dzielenie się. Wiele osób jest zaskoczonych, że wegańskie ciasto lub sałatka może tak dobrze smakować. Nie zaszkodzi też powtarzanie, że robi się to dla zdrowia, ale bez wdawania się w głębsze dyskusje, bo w nich często przechodzi się na argumenty emocjonalne, nie logiczne.
A tak ogólnie to dobrze na początek znaleźć sobie jakieś dobre źródło wiedzy, iść do lekarza na ogólny przegląd, gównie by móc z czymś porównać późniejsze wyniki. Polecam książkę ,,Jak nie umrzeć przedwcześnie”, w której jest wszystko, co weganin i nie tylko wiedzieć powinien o jedzeniu.
Przyda się też suplementacja B12 i D3, ale to mięsożercy też powinni robić, bo mamy deficyty.
Sama osobiście żałuję, że na początku nikt mi nie powiedział, żeby nie jeść tyle surowizny i strączkowych od razu. Lepiej zacząć o niewielkich ilości, porządnie gotowanych warzyw i strączków, bo rewolucje żołądkowe mogą każdego zniechęcić. Zapewniam, że praktycznie każdą potrawę da się skomponować w wersji wegańskiej, a takie gotowanie jest szybsze i oszczędniejsze od mięsnego i nabiałowego. Na stronie Jadłonomii łatwo się o tym przekonać. Osobiście lubię też kanał Jenny Mustard na YT jako inspirację, ale każdy może znaleźć coś dla siebie.
Nawet wegańskie jedzenie na mieście czy w podróży to już nie problem. W kebabie trzeba zamawiać falafela, w innych fastfoodach jak nie ma wyjście, frytki, a w większych miastach są BIOway’e i GreenWay’e.
Wegańskie zakupy to łatwizna, nawet w dyskontach są teraz mleka roślinne (migdałowe, orzechowe, sojowe), tofu, hummus i inne przysmaki. Dobrze kupować na początek, choćby po to by wiedzieć, jak potem zrobić swoje i jak powinno smakować. Trzeba się tylko przyzwyczaić.
Nie wiem co jeszcze napisać, ale w razie czego chętnie odpowiem na wszelkie pytania, bo żyję tym już od lat.
Życzę powodzenia i wytrwałości.
no dobra film jest przerażający i właściwie burzący cały światopogląd jeśli chodzi o jedzenie…c o jest zdrowe a co nie mleko nie serki nie mięso nie? nie neguje filmu bo bardzo mnie zaciekawił ale docholery jesli nie mamy jeść tych rzeczy które wymienione sa w filmie to jakie mamy jeść ? co jeść i jak je przygotowywać… ostatnio zrobiłem sobie czelendż i nie jadłem mięsa przez 2 tyg super sie czułem może poza pierwszym dniem xD później bylem juz super lekki ;)… załóżmy ze przejąłem sie tym film i nie chciałbym pic złego mleka, bomby w postaci sera i przetworzonego mięsa? to co mam jeść jak zacząć ???
Chętnie podeślę Ci kilka moich ulubionych wegańskich przepisów (mega prostych i szybkich!) ;)
Odezwij się na mój e-mail ([email protected]) to podeślę ze zdjęciami. Pozdrawiam!
Naprawdę rozumiem takie problemy, bo sama je miałam, ale zapewniam, że się da. Nie jem mięsa i nabiału już od lat i z czasem to się stało naprawdę proste, zwłaszcza, że w sklepach jest coraz więcej produktów roślinnych, z powodzeniem zastępujących te odzwierzęce (teraz nawet zrobienie własnego mleka owsianego to nie problem). Większość tego, co składa się na przeciętną polską dietę, może być bezmięsne i beznabiałowe, bez uszczerbku na smaku. Podstawą moich codziennych posiłków są owsianki na mleku migdałowych (takim tanim z Lidla, czy innego dyskontu), na obiad pieczone lub gotowane ziemniaki, kasze, ryże plus sałatki wszelkiego rodzaju (są wegańskie, gdy majonez zastąpi się oliwą, czy awokado jak kogoś stać), a do tego kotlety z wszelkiego rodzaju kasz czy strączków. Gdy do masy z kaszy gryczanej luj jaglanej doda się te same przyprawy co do mielonego, to nie ma większej różnicy. Warto pamiętać, że to przyprawy nadają białku zwierzęcemu smak. Wszelkiego rodzaju makarony z sosami też łatwo przyrządzić bez mięsa (dawać do sosów grzyby i kostki tofu), podobnie jak placki, naleśniki czy tortille. Zupy to już prosta sprawa, bo gotujemy i miksujemy. O deserach nawet nie będę zaczynać, wystarczy tylko, że powiem, że każdy przepis może być wegański, gdy da się zamiast jajek siemię lniane, a zamiast zwykłego mleka, roślinne. Takie to w sumie proste i oczywiste sprawy, ale jednak wymagają odrobiny czasu i cierpliwości w testowaniu. Dobrze jest zaopatrzyć się w jakąś książkę czy oglądać jakiś dobry kanał wegański na YT. Nim się człowiek zorientuje, już wyciska samodzielnie serek tofu we własnej kuchni :)
Zapewniam, że takie gotowanie jest łatwe i tanie, a w razie problemów, chętnie odpowiem na pytania, bo wydaje mi się, że mam pewne doświadczenie (w sensie żywię tak rodzinę i znajomych, skarg nie było, chorób też nie :) Planuję tez nagrać serię na YT o tym jak zacząć, bo chyba więcej osób ma ten problem, a ja zdaje się wiem jak przejść na weganizm, w dodatku oszczędnie i na polskich warunkach.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości. W razie pytań, proszę się nie krępować i zadawać w komentarzach. Chętnie je czytam i jeszcze chętniej na nie odpowiadam.
Seria na YT brzmi wspaniale! Bardzo chętnie bym obejrzała. Od 3 miesięcy nie jem już mięsa, ale po obejrzeniu tego filmu, odechciało mi się też nabiału i jajek. I niby wiem, ze są zamienniki, ale nie potrafię sobie wyobrazić mojej diety bez tych produktów. Daj znać, jak nagrasz :)
Jakoś do tej pory nie pomyślałam, że kogoś może to ciekawić. W moim przekonaniu to wszystko jest naturalne i oczywiste, że można zamienić mięsna na niemięsne, ale jak tak czytam Wasze komentarze, to zaczynam rozumieć, że przecież cały czas przybywa ludzi, którzy dopiero zaczynają i chcieliby się czegoś o weganizmie dowiedzieć. Myślę o serii na temat absolutnych podstaw, czyli co gdzie kupić i co z tym w kuchni zrobić, żeby było smacznie i obyło się bez krzywdzenia zwierzą i niszczenia własnego zdrowia. Mam nadzieję, że kogoś naprawdę zaciekawi na przykład to, jak może wyglądać wegańskie smarowidło do kanapek, albo jak z siemienia lnianego zrobić glutowate zastępstwo dla jajka :)
Oczywiście obwieszczę powstanie nowej serii na blogu.
[…] się! Obejrzeliście What the Health, Cowspiracy, Mieszkańców Ziemi lub przeczytaliście China Study i doszliście do wniosku, że […]
A możecie mi powiedzieć – co jeść skoro wszystko jest takie szkodliwe? Warzywa i owoce, tak? No chyba też nie za bardzo.
1.W filmie było kilkukrotnie wskazywano, jak to zwierzęta się trują zanieczyszczeniami, ściekami. Trująca woda jest pita przez zwierzęta, a my wraz z mięsem zwierzęcym jemy te zanieczyszczenia. Czy zatem rośliny nie pochłaniają tak samo zanieczyszczeń z powietrza i wody jak zwierzęta? Czy tak samo jedząc warzywa i owoce z upraw nie truję się szkodliwymi metalami, dwutlenkiem węgla i czymkolwiek tam można się truć?
2.Skoro podaje się sponsorów organizacji, które polecają dietę z mięsem i okazuje się, że sponsorują ich korporacje mięsne to dlaczego zaraz obok nie podadzą własnych sponsorów? A co jeśli organizacje, które promują weganizm są sponsorowane przez korporacje bananowe? Przecież pod uprawę bananów wycina się lasy tropikalne! Co w takim wypadku?
3. I dlaczego tym korporacjom ma niby tak ogromnie zależeć na zarabianiu pieniędzy z mięsa? Równie dobrze mogą przerzucić się na zarabianie pieniędzy z uprawy soi, bananów, czy zielonego groszku.
Proszę spróbujcie mi wyjaśnić te sprawy. I ostatnia rzecz – 4. dlaczego filmy dokumentalne jak już się opowiedzą po którejś stronie (weganizm jest super!) to nigdy nie rzucają żadnych kontrargumentów w swoją stronę?
Z góry dziękuję Liczę na małą dyskusję.
1. Oczywiście, że rośliny także przejmują część zanieczyszczeń z otoczenia, ale należy pamiętać, że największym trucicielem planety jest właśnie chów przemysłowy zwierząt, co jest już powszechnie wiadomo i o czym było całe Cowspiracy. Wniosek jest prosty – mniej krów i świń = mniej zanieczyszczeń. Poza tym zwierzęta trują nas w znacznie większym stopniu, bo oprócz tego co rośliny, dostarczają nam niebezpiecznych hormonów, antybiotyków i całej reszty chemii, bez której nie mogłyby znieść chowu przemysłowego (polecam lekturę Zjadania zwierząt J.S. Foera). Dodać do tego tłuszcze i białka roślinne, i mamy prawdziwą bombę.
2. Nie wiem jak dla innych widzów, ale dla mnie jest oczywiste, że występujące tu osoby reprezentują instytucje, w których od lat pracują. Są to dobrze znane autorytety w tej dziedzinie i dziecinnie łatwe jest dotarcie do źródeł ich badań. Polecam książkę dr Gregera (bardzo dokładnie udokumentowane fakty) oraz stronę nutritionfacts.org. Osobiście uważam, że promocja weganizmu nie potrzebuje ,,sponsorów” bo stałaby się w oczach ludzi tylko inną odmianą tego samego, czyli kolejną dietą/modą/trendem.
3. Serio? Ten punkt pokazuje ile jeszcze jest w tej sprawie do zrobienia i napisania. Korporacje na wiele sposobów zarabiają na mięsożercach. Po co mają się przerzucać na rośliny, skoro już działa (i to minimalnym kosztem) machina produkująca mięso. Zamiana wymagałaby wydatków, nowej infrastruktury , a przede wszystkim zmian w konsumenckim myśleniu, które przez dekady programowało się na to, że to mięso i nabiał są najbardziej potrzebne ludzkiemu ciału.
Korporacje zarabiają też na chemii, bez której zwierzaki nie wyżyłyby do czasu uboju gdy ważą odpowiednio dużo. Osobnym tematem jest już współczesna medycyna, lecząca skutki nie przyczyny. Leczenie raka, cukrzycy czy nadciśnienia, to bardzo dochodowy biznes, z którego nie opłaca się firmom rezygnować. Czy Komentator słyszał kiedyś o tym, że co trzecią osobę dopadnie rak? Czy zdaje sobie sprawę z tego, ile to kasy dla firm produkujących drogi sprzęt medyczny i chemioterapię ( i tak nieskuteczne).
Warto też pomyśleć o tym, że przy roślinach jest mniej obróbki, mniej pracy, zatem przy globalnej zmianie byłoby mniej stanowisk dla pracowników. Nawet w Polsce można zaobserwować co się dzieje gdy podaż na mięso i mleko spada. Nagle pojawiają się kampanie reklamowe o tym, że mleko czyni wielkim i jakie to dobre są polskie szyneczki. Najpierw miejsca pracy, zysk korporacji, a dopiero potem ludzkie zdrowie – tak to niestety działa.
4. Jakich kontrargumentów? To weganizm nie jest super??? :) A tak poważnie to myślę, że promocji mięsożerstwa mamy już wszędzie pod dostatkiem i raczej nie potrzeba jej w filmach promujących zdrowy styl życia. Ja uczciwie też bym nie mogła podać choćby jednego argumentu potwierdzającego lepszość diety mięsno-nabiałowej, bo sumienie by mi nie pozwoliło. Osoby występujące w filmie zapewne z tego samego powodu na to nawet nie wpadły.
A tak w ogóle, to kiedy jakiś promotor diety mięsnej, wysokobiałkowej czy innego paelo, twierdził, że jego sposób żywienia ma jakieś wady?
Oczywiście mogę pisać tylko o tym, co wiem, więc piszę. Dużo czytam na ten temat, ale przede wszystkim na własnym ciele sprawdziłam jak szkodliwy wpływ na nasze zdrowie ma tradycyjna dieta. nie uśmiecha mi się powrót do szpitala, więc nie jem mięsa (niestety, ciągle muszę patrzeć jak bliscy mi ludzie na diecie tradycyjnej, zmagają się z ogromem chorób cywilizacyjnych). Dla mnie to takie proste.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję. Ten wpis na nowo uświadomił mi dlaczego warto o tych kwestiach rozmawiać.
Dzień dobry, Witam!
Bardzo dziękuję za odpowiedź! W takim razie postaram się zdobyć książkę dr Gregera i dowiedzieć się więcej na ten temat. Nurtuje mnie ostatnio tematyka weganizmu, bo rzeczywiście przyznaję rację, iż obecny styl odżywiania się większości osób jest zdecydowanie niezdrowy. Myślę, że jedzenie codzienne mięsa w takich ilościach w jakich obecnie ludzie je konsumują jest nienaturalny, alee…dalej kontynuując dyskusję:
1. Co jeśli kupuję i spożywam mięso nie z chowu masowego, a mięso ze świni hodowanej przez wujka ze wsi? Czy w tym przypadku też grozi mi klęska żywienia? Latami, setkami lat ludzie żywili się mięsem i często dożywali sędziwych lat. Czy samo to, że ograniczę jedzenie jedynie mięs, a bogato urozmaicę sobie dietę nie rozwiąże sprawy?
2. Jak dla mnie autor tego 'dokumentu’ bardzo przeciętnie reprezentował środowisko weganizmu. Szczególnie przychodząc ubrany jak z ulicy i w czapce z daszkiem na rozmowę z dyrektorem jakiejś tam instytucji pro mięso. Ciężko przeprowadzać poważny wywiad z jakąkolwiek osobą ubranym jak obwieś. Reszta osób wypowiadających się rzeczywiście lepiej się prezentowała, ale mówiła tylko argumentami swojego wegańskiego świata. No i myślę, że każda myśl, idea, czy styl życia i odżywiania potrzebuje sponsorów. Bo z czegoś wegańscy ludzie musicie żyć i trafiać swoim przekazem do mięsożernych. A wypuszczenie paru kontrowersyjnych dokumentów i blogowanie nie pozwoli Wam wygrać z machiną przemysłu mięsnego jeżeli jest tak jak mówisz.
3. Kurde… z tym zarabianiem na zdrowiu i życiu milionów ludzi to trochę mi się nie chce wierzyć. Naprawdę korporacjom zależy na niszczeniu naszego zdrowia? Tak jawnie i bezczelnie? Czy naprawdę nie ma innych sposobów na orzynanie ludzi z pieniędzy? Jako ludzie jesteśmy siłą roboczą i żeby wyciągać od nas pieniądze warto żebyśmy byli w stanie pracować, a żeby pracować potrzebne nam jest zdrowie. Nie lepiej promować zdrowy styl życia, bieganie itp., a ściągać od nas pieniądze poprzez konsumpcjonizm w innych sferach jak rozrywki, potrzeby posiadania rzeczy itd. ? Czyli cały przemysł to wielki spisek mordu na miljonach ludzi? Bo trochę tak to wszystko brzmi jakby większość ludzi w Białym Domu była w masońskim zrzeszeniu mającym na celu zagładę ludzkości.
4. Chodzi mi tutaj o krytyczne myślenie także w swoją stronę, o zastanowienie się co taki zwykły mięsożerny może sobie myśleć jak ogląda taki film. Bo generalnie w tym filmie było powiedziane -> Wszystko co mięsne zabija! Rośliny to pokarm życia! OKej. ;) ale wypadałoby jednocześnie wspomnieć o masowej wycince lasów tropikalnych pod bananowce, o GMO które musi istnieć żeby z hektara ziemi wyprodukować wystarczająco roślin dla lubiących jeść rośliny. Wypadało by powiedzieć, że w roślinach też możesz napotkać się na zanieczyszczenia wchłaniane z środowiska, z gleby, że deszcze kwaśne ładnie czasem podlewają całe hektary upraw, że nawozi się mnóstwo azotu w glębę, żeby wyprodukować więcej jedzenia niemięsnego. No i wypadałoby wspomnieć ile chemii stosuje się żeby całe tony warzyw i owoców utrzymać świeżymi, pięknymi, dojrzałymi i jędrnymi. Nie chodzi mi o to, żeby nagle zdyskwalifikować swoją stronę i obrazić wegan, ale żeby pokazać, że to nie jest tak czarno biało. Zrobić coś na styl szali i pokazać, że oo… mimo wszystko weganizm przeważa. A tak pokazując mi miljon minusów mięsa i zero, zero minusów jedzenia roślin to.. mało wiarygodnie mi to wygląda.
5. No ja z kolei wielokrotnie słyszałem o osobach na weganiźmie, które musiały z tego zrezygnować, bo znalazły się w szpitalu. Rozumiem, że to może przez złe stosowanie diety, ale prawda jest taka, że trzeba się ostro namęczyć, żeby po pierwsze ogarnąć jak i ile jeść tego zielonego i nauczyć się gotować takie ilości zielonego.
Dziękuję raz jeszcze za odpowiedź i mam nadzieję, że znajdziesz jeszcze chwilę na odbicie tych kolejnych punktów ;) Pozdrawiam !
Dzień dobry!
1. Mięso, mleko i ich przetwory to kancerogeny i spożywanie ich w dowolnej ilości to w mojej opinii ryzykowanie zdrowiem i życiem. Tak uważam, takie są wyniki badań, ale oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania, a ja, jako osoba niebędąca (jeszcze) profesjonalnym dietetykiem czy lekarzem, nie mogę nikomu powiedzieć ,,Przejdź na weganizm bo umrzesz”. Dzielę się tylko moimi przemyśleniami, wysnutymi na podstawie przyswojonej wiedzy.
W przypadku ,,świnki od wujka” to nawet gdyby żyła w bardzo higienicznych warunkach i nie miałaby w sobie żadnej chemii, to i tak bym nie ryzykowała. Białko zwierzęce jest nam zbędna i niebezpieczne, nawet samo w sobie, a że przecież nikt nie będzie jadł surowej wieprzowiny (mam nadzieję) dochodzi jeszcze kwestia obróbki termicznej. Smażenie, wędzenie i inne sposoby na przyrządzanie mięs, dodatkowo pogarszają sprawę. Szczególnie niebezpieczne są wędliny, więc proszę na siebie uważać.
Nie będę się nawet rozpisywać o wymiarze etycznym zjadania takiej ,,świnki od wujka”, bo to oczywiste, że każdy kto ma serce, czuje przynajmniej lekki zgrzyt i dyskomfort w tym miejscu. Dla mnie to prawie kanibalizm ponieważ świnie pod względem fizycznym jak i psychicznym są bardzo bliskie ludziom. Ale o zdrowiu, a nie sumieniu ludzi tu mówimy.
2. Ja uważam, że autor dobrze się spisuje. Jest sobą, zachowuje się bardzo kulturalnie i spokojnie (ja bym tak nie mogła), a dla wielu osób jest uznanym autorytetem po tym, jak nakręcił swój poprzedni dokument, Cowspiracy (także dostępny na platformie Netflix). Jeśli chodzi o ubranie, to tego nie oceniam, taki ma styl. To taka sytuacja, że zwykły obywatel przychodzi zapytać co robi dana firma czy instytucja. Nie udaje biznesmena, jest jednym z nas i pyta, bo czuje, że ma prawo. Dla mnie wygląda swojsko i podobnie jak wielu innych wegan, których oglądam na YT. A jeśli już oceniamy, to wygląda lepiej fizycznie (bo jest sportowcem) niż wielu ,,normalnych mięsożerców” z brzuszkiem i trzecim podbródkiem, które chowają pod garniturami.
3. To, że big pharma zarabia na ludzkim zdrowiu jest faktem, który opisano i sfilmowano już wielokrotnie. Jest na ten temat tak wiele materiału, że nie będę się tutaj rozpisywać. Dodam może tylko, że to nie spisek, który tropią weganie, bo do tego trzeba tajemnicy, a to, co robią firmy farmaceutycznie, nie jest żadną wielką tajemnicą. Osobiście mam z tym problem na przykład wtedy, gdy nie mogę się dogadać z lekarzem, bo ten jest sponsorowany przez konkretne firmy, a do tego miał na studiach tylko kilka godzin dietetyki i nie wierzy, że od jedzenia (jakiegokolwiek) można zachorować. Na Zachodzie koncerny farmaceutyczne sponsorują badania (z korzystnymi dla siebie wynikami), szkolenia medyczne, a nawet szpitalne oddziały. Oni naprawdę mają interes w tym, żebyśmy chorowali. Nikt tu nie miesza takich pojęć jak dobro czy zło, bo liczy się tylko doraźny zysk. Choroby cywilizacyjne to żyła złota, więc po co leczyć je u źródeł, gdy można tylko zaleczać symptomy. Oczywiście nikomu tego nie życzę, ale gdy w rodzinie pojawia się rak, nagle otwierają się nam oczy.
4. Zwykły mięsożerny może sobie na przykład pomyśleć wtedy, że najwięcej wycinek, najgorsze spustoszenie, to wynik uprawy roślin na paszę, a nie dla ludzi. Jeszcze raz polecam Cowspiracy, gdzie dosadnie prezentują ten problem sympatyczne grafiki. Do tego odpady z fabryk mięsa, fekalia z całą tą chemią, jaką się wtłacza zwierzętom, idą prosto do wód gruntowych. Wyprodukowanie roślinnego pokarmu dla ludzi wymaga mniej ziemi, mniej pracy i mniej zachodu. No i już udowodniono, że pestycydy i wszystko to, czym spryskuje się i podlewa rośliny uprawne, jest zbędne, a o konieczności ich stosowania przekonują oczywiście koncerny chemiczne.
A żeby było uczciwie, doniosę może też, że jest wielu promotorów weganizmu, którzy bardzo krytycznie podchodzą do swoich kolegów i całej sprawy, ale i tak wybierają rośliny zamiast zwierząt. Ja z nich wszystkich najbardziej lubię Unnatural Vegan (to taki głos rozsądku). Na jej kanale jest dużo informacji, zawsze popartych dokładnymi badaniami.
5. Oczywiście, że to się zdarza i chętnie opowiem dlaczego. Sama przez lata robiłam przymiarki do weganizmu, nim na dobre odpuściłam mięso. Wielokrotne porażki były spowodowane nieodpowiedzialnym podejściem. Nowi weganie chcieliby nie tylko być od razu (tak przez noc) super zdrowi, ale przede wszystkim szczupli. Wielu osobom się nie udaje, bo jedzą za mało kalorii, chcą spożywać tylko organiczne i ,,czyste” pokarmy, a tak się w naszych warunkach nie da, a do tego nie robią badań i nie suplementują B12 czy D3 (prawie każdy powinien).
Weganizm to nie jest jakaś magia. Tu też trzeba robić zakupy, spędzać trochę czasu w kuchni i mieć podstawową wiedzę. Ja mam takie podejście (i dla mnie się sprawdza), że jem praktycznie tak, jak wcześniej, tyle że bez mięsa i nabiału. Nie unikam tłuszczu ani białka, jem słodycze i gotowce ze sklepu (pasztety, smarowidła i takie tam), ale staram się gotować zdrowo i codziennie wyrabiać minimum jeśli chodzi o substancje odżywcze. Jeśli ktoś sądzi, że da radę na samych sokach, sałatkach i koktajlach, to nic dziwnego, że się źle czuje i rezygnuje.
Osobiście nie czuję, że muszę się ,,ostro namęczyć”. Jest nawet łatwiej, bo rośliny gotują się szybciej niż twarde mięso. Jeśli jest jakaś potrawa, co do której są wątpliwości, to chętnie wskażę źródło internetowe, podające jak zrobić odpowiednik wegański (o ile nie jest to oczywiście coś takiego jak golonka czy szynka), albo opowiem czym ja to zastępuję, żeby nie tęsknić za mięsem i serem.
Pozdrawiam serdecznie i oczywiście zachęcam do dalszych pytań. Na propagowanie weganizmu zawsze znajdę czas :) Mam nadzieję, że byłam pomocna.
to ja bardzo chętnie poproszę o jakieś wskazówki co do przejścia na weganizm, bo myślę zacząć od dzisiaj. przed chwilą zjadłam serek rolmlecz z bułka, bo niestety ale ciężko jest rzucić od już wszystko, i wyrzucać jedzenie które jest w lodówce :)
aczkolwiek od dzisiaj na pewno rezygnuję Z MIĘSA i myślę, że już to sprawi u mnie ogromną różnicę, biorąc pod uwagę, że mięso jem codziennie, czasami 3x dziennie ………………………….
co mozna jesc na kanapki ? na obiady/ kolacje ? dodam, że nie lubię gotować i spędzać za dużo czasu w kuchni, ale z 2 strony nie jestem pierdoła, i umiem ugotować :)
artykuł super, a wth obejrzałam wczoraj i wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Na kanale Szczerych Recenzji na YT są już dwa filmiki o tym co jeść gdy się przechodzi na weganizm/wegetarianizm, zatem zachęcam do oglądania.
Niejedzenie mięsa i nabiału jest znacznie prostsze niż może się z początku wydawać. Sama jestem na takiej diecie także z tego powodu, że nie lubię spędzać dużo czasu w kuchni (a obróbka mięsa to proces długotrwały i męczący), a do tego jestem sknerą, która lubi iść na łatwiznę :) Weganizm ograniczył moje pobyty w kuchni do góra pół godziny dziennie, co bardzo sobie chwalę.
Początkującym radzę korzystanie z gotowców, zanim nie nauczą się sami gotować wegańsko. W sklepach dostępne są pasty warzywne (pasztety, paprykarze, smarowidła). Można je kupić na przykład w Lidlu w słoiczkach i w opakowaniach plastikowych na lodówkach (są obok wędlin, razem z tofu). Samo tofu w różnych wersjach z powodzeniem zastępuje sery i serki (zwłaszcza wędzone :). Ja i moja rodzina lubimy też bardzo hummusy (nawet Biedronka prowadzi sprzedaż) oraz masła orzechowe (z fistaszków, nerkowców, migdałów). Wybór jest ogromny, nawet jeśli nie chce się przyrządzać wszystkiego ze skrawków samemu.
Jeśli chodzi o obiady, to są już wegańskie wersje praktycznie wszystkich tradycyjnych dań. Pisząc te słowa gotuję właśnie fasolkę po bretońsku. Często na stół wjeżdżają także makarony, tortille, naleśniki i pizze wegańskie. Kilka trików i nic prostszego.
Weganizm ułatwia, a nie komplikuje życie. Nie ma się czego bać, bo to początek wspaniałej przygody :) Internet jest pełen przepisów, ale chyba najlepiej samemu poeksperymentować.
Nagrałam już filmiki o śniadaniu i obiedzie, a w przyszłym tygodniu opowiem o deserach (weganie to łasuchy, które nie odmawiają sobie niczego).
W razie jakichkolwiek pytań, proszę śmiało pisać. Jeśli będę umiała, to chętnie pomogę.
Pozdrawiam i gratuluję wspaniałej decyzji.
Cała ta otyłość i choroby nie biorą się z tego, że jemy mięso, tylko przyczyną jest zanieczyszczenie mięsa antybiotykami, hormonami i całą resztą. Produkty ekologiczne na pewno nie są trujące. Od wieków człowiek jadł mięso i żył. Nas trują chemią, żywnością przetworzoną, konserwantami, itp. Gdyby tak wrócić do normalnej produkcji, jak za czasów PRL, ludzie nagle byliby szczuplejsi, zdrowsi. Do tego uzależnienia od komputerów, smartfonów, siedzenie na dupie i klikanie. A tak na marginesie, ile znanych osób, będących weganami, wegetarianami, jedzących super drogie i zdrowe rzeczy, nagle umarło na raka? Jak to wytłumaczycie?
Odnośnie mleka – dorosłe ssaki nigdy go nie piją, to wymysł głupiego człowieka. Mleko jest szkodliwe. Za to przetwory mleczne juz nie.
Olu gdzie można znaleźć Twoje filmiki na temat posiłków? :)
https://www.youtube.com/watch?v=n8YOoUckR80&t=374s
Na przykład tu.
Kanał nazywa się tak jak blog, czyli Szczere Recenzje :)
Powrót do ,,normalnej’ produkcji mięsa nie jest już możliwy ze względu na koszty. Hodowla przemysłowa to żyła złota, a bez hormonów i antybiotyków się nie opłaca, no i tak się to nakręca. Zresztą co do tego, czy w PRL było tak zdrowo, też bym miała pewne wątpliwości (wielu członków mojej rodziny za tamtych czasów z powodzeniem utuczyło się i pochorowało na ,,ekologicznej” wieprzowince i drobiu z własnego chowu). W dużych PGR także stosowano chemię, choć na pewno nie na taką skalę jak dzisiaj. Pamiętam trochę tamte czasy i to, że grubych już pod koniec lat 80-tych zaczęło przybywać, wraz ze wzrostem dobrobytu.
Odnośnie tego, pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, że mięso samo w sobie jest zdrowe, bo ludzie zawsze je jedli. Ok, jedli, ale nie w takich ilościach jak dzisiaj, bo ich zwyczajnie nie było na to stać. Wystarczy zainteresować się życiem naszych dziadków i pradziadków, którzy kiełbasę czy szynkę widzieli tylko od święta. Dziś mięso i jego przetwory są spożywane praktycznie na każdy posiłek w ciągu dnia, przez cały tydzień, do tego podlane koktajlem mlecznych hormonów, mających zapewnić ogromny wzrost, ale cielakom nie nam. Efekty widać na ulicach, w szkołach, a nawet w przedszkolach.
Nie zgodzę się też z tym, że przetwory mleczne nie szkodzą. Nigdy nie piłam ,,samego” mleka, ale jadłam jego przetwory i bardzo mi to szkodziło, szczególnie jeśli chodzi o hormony. Po odstawienia serów i jogurtów problem zniknął. Przypadek? Moje subiektywne odczucia, a także wyniki badań potwierdzają szkodliwość nabiału. Zachęcam do lektury książek na ten temat, np. ,,Jak nie umrzeć przedwcześnie”.
Odnośnie umierania na raka, to weganizm czy wegetarianizm nie jest magiczną polisą na nieśmiertelność, tylko sposobem na zmniejszenie ryzyka. Można udawać, że się nie wie o zagrożeniach genetycznych czy zanieczyszczeniu chemicznym np. z kosmetyków, a do tego nadal jeść mięso i nabiał, ale wtedy ma się o wiele większe szanse na przedwczesny zgon, nie tylko z powodu raka, ale i całej masy paskudnych chorób. Ale co tam, myślenie typu ,,Jutro może mnie przejechać autobus” to pewno recepta na życie dobra jak każda inna.
Piszę recenzję książki „How Not to Die. Cook book” i tak trafiłam na twoją recenzję filmu i na bardzo rzetelne i mądre komentarze. Jesteśmy rodziną wegetariańską od zawsze, a wegańską od mniej więcej roku. Zdarza się, w gościach, czy w restauracji, że zjemy jakiś nabiał, być może jakieś owoce morza, bo mieszkam nad oceanem, ale w domu gotuje wegetariańsko :-). I jest super. I zdrowo i łatwo! Bardzo chciałabym zobaczyć twój YT channel dla początkujących ze względu na bliskich, rodzinę i przyjaciół właśnie. PIęknie napisałaś, że trzeba spokojnie do nich podchodzić, nie atakować weganizmem, ale czasami, jak słyszę durne argumenty, to nie mogę wytrzymać. Często podaje anglojęzyczne strony, kanały YT, ale często bliscy po angielsku nie mówią. Przydał by się po polsku. Profesjonalny, mądry i edukacyjny! Czekam!!!
Dziękuję serdecznie za niezwykle uprzejmy komentarz!
Na kanale Szczerych Recenzji są już filmiki poświęcone weganizmowi (jak zacząć od prostych śniadań, obiadów i deserów), a w najbliższej przyszłości zapewne będzie ich znacznie więcej.
Jestem wielką fanką doktora Gregera, jego książki How Not to Die i chętnie przeczytam też jego książkę kucharską jak tylko będzie u nas dostępna. Codziennie śledzę też nowości na jego stronie NutritionFacts.org, która jest moją wegańską wyrocznią i każdemu ją polecam :) Cieszę się bardzo, że jest nas więcej :)
Jeśli chodzi o wegepropagande, to rzeczywiście jest czasem ciężko się powstrzymać. Właśnie mam za sobą rodzinne święta wśród mięsożerców, podczas których moja wytrzymałość często sięgała już granic. Co tam zdrowie, zwierzęta i przyszłość planety! Nic to nie znaczy przy oburzających cenach karpia w Biedronce czy przy nie dość tłustej wieprzowinie na bigos! I siedź tu człowieku spokojnie i słuchaj takich rzeczy :( Ale jakoś trzeba się trzymać, być wytrwałym, a przede wszystkim spokojnym.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i zachęcam do dalszego czytania i oglądania. Pozdrawiam!