Pomiń zawartość →

Sierota

Po obejrzeniu paru odcinków Bates Motel wiedziałam, że nie będzie to mój ulubiony serial, ale za to byłam pewna Vera Farmiga, grająca Normę Bates (matkę psychopaty z Psychozy) będzie jedną z moich ulubionych aktorek. Gwiazda partnerująca George’owi Clooney’owi w W chmurach, okazała się niestety specjalistką od dreszczowców, niekoniecznie najwyższej klasy, ale i tak za każdym razem miło jest podziwiać na ekranie jej oryginalną urodę i talent. Na ekrany polskich kin właśnie wchodzi Obecność, ale ja zachęcam najpierw do obejrzenia Sieroty z 2009 roku. Nie dość, że aktorka nic się nie zmieniła od tamtego czasu, to również wciela się (podobnie zresztą jak w Bates Motel) w rolę zatroskanej, lecz zaradnej matki walczącej z rodzinnymi koszmarami.

Sierota to skromny, niskobudżetowy horror, o pewnej miłej, zamożnej rodzinie. Małżeństwo Colemanów, posiadające dwójkę małych dzieci, traci trzecie maleństwo i jak tylko udaje im się zabliźnić rany, postanawiają adoptować sobie na pocieszenie sierotkę z pobliskiego sierocińca. Ich wybór pada na (jak dla mnie od początku podejrzaną) dziewięcioletnią Esther (Isabelle Fuhrman), która wyróżnia się bardzo na tle rówieśników. Jest jedną z tych małych dorosłych, które uwielbiają wszystkie mamusie, tatusiowie i ciotunie, a których wręcz nienawidzą koledzy w szkole. Pasją Esther jest gra na pianinie i robi to zdumiewająco dobrze jak na swój wiek (!). Do tego mała lubi malować i nie rozstaje się z Biblią. Warto także wspomnieć o jej dość ekscentrycznych wyborach modowych, ponieważ ubiera się tak, jakby czas się dla niej zatrzymał w jakimś wampirycznym dziewiętnastym wieku. Aury tajemniczości dodaje jej także rosyjskie pochodzenie. To wszystko razem, nie wiedzieć dlaczego, działa na Colemanów jak magnes i już po chwili mają małą u siebie w domu (no spróbowali by to załatwić tak szybko z polskim systemem adopcyjnym; mała byłaby już pełnoletnia jakby skończyli wypełniać formularze). Przygarnięta na łono rodziny dziewczynka, zaczyna szybko pokazywać swoją prawdziwą twarz, która nie jest już taka miła i przyjazna. Sierota to ciekawe odwołanie do tradycji dreszczowców o strasznych dzieciach, a wiemy już, że nie ma nic straszniejszego niż wkurzone dziecko, czy to film, czy rzeczywistość. Pomimo ewidentnej taniości i zbytniego uproszczenia fabuły, wiele rzeczy w tej produkcji jest godnych uwagi. Najbardziej podoba mi się to, że film jest niby o skrajnym przypadku socjopatki/dewiantki/morderczyni, a tak naprawdę można go oglądać jak dokument z życia niejednej rodziny. Jestem pewna, że Super Niania może opowiedzieć nam dziesiątki jeszcze straszniejszych historii o tym, jak to niewinny maluch zamienił życie spokojnych ludzi w koszmar. Największą siłą tytułowej sieroty, jest jej umiejętność wzbudzania współczucia i manipulowania dorosłymi, ale pokażcie mi zdeterminowanego czterolatka, który by tego nie potrafił. To samo dotyczy skłócania rodziców. Esther wybiera sobie najsłabsze ogniwo, czyli tatusia, który zawsze ustąpi swojej małej księżniczce. Gdy ma go już pod pantoflem, mamusią nie musi się przejmować, ponieważ ta i tak ma związane ręce. Grana przez Farmigę Kate (podobnie jak miliony matek na całym świecie) nie może się przecież sprzeciwić dziecku, ukarać go czy posądzić o chorobę psychiczną. Choćby co wieczór musiała grać w scenach rodem z Ballady o Januszku, i tak musi potulnie i cicho to znosić, by nie być nazwaną wyrodną matką. Tego przecież biedne kobiece serduszko by nie zniosło, a co dopiero matczyna duma. Do diabła z dyscypliną, konsekwencją i kształtowaniem charakteru młodego człowieka! Ważne, żeby rodzina i sąsiedzi byli pewni, że za dziecko damy się pokroić.

Obejrzenie Sieroty odradzam tylko widzom będącym aktualnie rodzicami małego tyrana, bo mogą im przyjść do głowy dziwne myśli jak się go pozbyć. No i nie oglądajcie tego, jeśli nie lubicie przydługich zakończeń. Tutaj to prawdziwa niekończąca się opowieść. No poważnie, tego potworniaka wprost nie da się wykończyć tradycyjnymi metodami. Chuck Norris by się poddał, a ta szantrapa ciągle wyskakuje z ciemności. Ileż można?!

Opublikowano w Filmy

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *