Pomiń zawartość →

Total Fitness Ewa Chodakowska i Tomek Choiński

Jak niedawno sama autorka zapowiedziała w dość słabym wywiadzie do Vivy, kolejnej książki guru finessu możemy się spodziewać dopiero jesienią. Na pocieszenie jednak cały czas wychodzą jej kolejne płyty, zatem ciepłej i motywującej obecności Ewy Chodakowskiej w naszych domach raczej w najbliższym czasie nie zabraknie. Jej ostatni owoc współpracy z Shapem to płyta z serii Total Fitness, na której dla odmiany nie ona sama, ale doświadczony i doceniany instruktor Tomek Choiński, prezentuje trening… no cóż, nazwijmy go ogólnorozwojowym. Od razu zaznaczę, że jeżeli miałyście/mieliście wrażenie, że poprzednie płyty były za ciężki i za dziwne, to ta wyda Wam się zadziwiająco prosta. Ćwiczenia, zdaje się wymyślone wspólnie przez Chodakowską, Shape’a i trenerów fitnessu z całej Polski (choć tłumaczenie o co chodzi było wyjątkowe mętne) i prezentowane przez sympatycznego pana Tomka, chyba nikomu nie wydadzą za ciężkie lub za trudne. Problemy mogłaby mieć ewentualnie tylko schorowana emerytka z zaburzeniami równowagi i jednym okiem, ale i tak pewno by sobie poradziła z tym ,,treningiem”. Coś mam wrażenie, że pani Chodakowska przejęła się tym, co niektórzy mówili o jej killerach i postanowiła pokazać bardziej przyjazne oblicze fitnessu, tyle, że moim zdaniem za bardzo przegięła w drugą stronę. Choć przećwiczyłam ten trening wiele razy, w tym na głodniaka i w strasznym upale, to jednak ani razu się nie zmęczyłam. Jeżeli zatem jesteście początkujące/początkujący, to najlepiej zacznijcie od tej właśnie płyty z lipcowego numeru. Oczywiście jako początkujący rozumiem to, że ostatnie 3 lata spędziliście w łóżku lub na kanapie, ruszając jedynie palcem po pilocie lub klawiaturze.

Płyta z Tomkiem Choińskim, to zdaje się kolejny atak, mający na celu zdobycie jeszcze większej rzeszy wyznawców trenerki całej Polski. Tym razem ruszyła też po mężczyzn. Do tej pory dziwiłam się, że również faceci wysyłają do niej zdjęcia przed i po metamorfozie, szczególnie, że mieli oni potężnie umięśnione klatki, a w jej zestawach raczej nie ma zbyt wielu ćwiczeń na rozbudowanie tych partii mięśniowych (jeśli nie liczyć tego śmiesznego machania w powietrzu w Skalpelu). Wielce zaskoczyło mnie także to, że autorami krytycznych komentarzy do mojego poprzedniego tekstu o trenerce-killerce byli głównie mężczyźni (już widzę jak panowie rozkładają kocyki i maty przed telewizorkiem i podskakują z Chodakowską). To bardzo tajemnicza sprawa, warta zastanowienia. Dzięki jednak ostatniej płycie, już nikt nie będzie się dziwił męskim sportowym przemianom, a chłopcy nie będą musieli się wstydzić, że zrzucają sadełko z Ewą Chodakowską. Wiarygodności całej sprawie dodaje bowiem autorytet pana Choińskiego, a raczej miał dodawać, bo coś tu się nie zgadza.

Jak już wspomniałam, ćwiczenia są banalnie proste i przypominają rytmikę w przedszkolu, a jednak w pewnym momencie pan prowadzący ściąga koszulkę, bo tak się biedny zgrzał. Jasne…Pod koszulką są oczywiście perfekcyjnie wyrzeźbione mięśnie, co sprawia, że tym trudniej uwierzyć w to, co mówi prowadzący, zapewniając nas, że już się zmęczył i zasapał. Całość sprawia takie wrażenie, jakby sobie z nas żartował normalnie. Do tego niestety muszę zwrócić uwagę na niedbałe przygotowanie materiału. Pan Tomek bardzo dziwnie i sztucznie wypowiada się przed kamerą, myli się co chwilę i wydaje mylące polecenia (albo też nie wydaje ich wcale, przez co nie można skupić się na ćwiczeniach, bo trzeba patrzeć na ekran co akurat robi). Sama nie jestem mistrzem mowy polskiej, ale on sprawia wrażenie, jakby chciał się dopasować do sadzącej straszne błędy Chodakowskiej. Może to taka Shape’owa stylistyka. By było jeszcze ciekawiej, cały czas słyszymy ,,motywujące teksty” typu: ,,ja bardzo czuję swoje mięśnie”, albo ,,jestem pewny, że idzie ci świetnie”. I tak do znudzenia.

Nowy zestaw ćwiczeń ma nam dać poczucie treningu jak z klubu fitness, ale zamiast tego mam poczucie, że trenowałam w klubie dla seniora (nie ujmując nic seniorom, którzy też jak chcą mogą wiele zdziałać ze swoim ciałem). Regularnie ćwiczę, biegam i chodzę na zajęcia do klubu fitness, ale nie spotkałam się jeszcze z tak wymyślnymi, acz nic nie dającymi ćwiczeniami (poważnie, nic po nich nie czuć), z tak krótką rozgrzewką, ani z tak mylącymi komendami. Jeżeli tak jak chce Ewa Chodakowska, trenerzy z całej Polski zaczną brać z tego przykład, to już niedługo również w klubie do którego ja chodzę może zabraknąć skutecznej motywacji, wyciskania potu i łez, oraz godzinnych treningów bez chwili wytchnienie, które, w przeciwieństwie do tego co obejrzałam i z czym przez dwa tygodnie ćwiczyłam, przynoszą efekty. Coś mi jednak podpowiada, że do tego nie dojdzie, a wraz z tą ostatnią, słabą płytą, rozpoczął się schyłek popularności Paulo Coelho polskiego fitnessu i jej metody na szczęście.

Opublikowano w Filmy Poradniki

4 komentarze

  1. Wiki Wiki

    BUAHAHAHA 45 MINUT ĆWICZEŃ… i nic nie poczułaś:D:D:D buahahaha hejterka :D:D akurat Ci ktoś w to uwierzy… żenada!

  2. misia misia

    To fakt, kupując płytę – gdzie na okładce pojawił się taki dość przystojny mięśniaczek… spodziewałam się bardzo ciężkiego treningu, a sam Tomaszek miał dodać motywacji by cały wykonać… a nóż spociłby się bardziej i pozbył się kolejnej części garderoby he he… zawiodłam się totalnie…. zero zmęczenia… a szkoda

  3. margo margo

    To prawda, ze dla osob cwiczacych od zawsze, trening z Tomkiem to 'lajt’. Ja go robie, gdy sie gorzej czuje, w trakcie pierwszych dni okresu, zeby miec poczucie, ze cos tam zrobilam. Jestem rozgrzana, ale nie spocona. Cialo Tomka, nie jest efektem treningu z dvd, ale polaczenia silowni, biegania, oraz fitnessu. Jego slynne juz zdejmowanie koszulki, akurat na mnie nie dziala, ale jak ma ochote sie rozbierac, to mu nie bronie.

  4. ASIA ASIA

    hej , widzicie jakies efekty po tej płytce ? mam spore uda i pupe i zalezy mi na wyszczupleniu ich a nie bardzo przekonuje mnie sama Ewka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *