Pomiń zawartość →

Miesiąc: październik 2014

Obca Diany Gabaldon

Uwielbiam dobre czytadła historyczne i nie wstydzę się do tego przyznać. Dorwanie kolejnego grubego tomu (najlepiej jednego z całego cyklu), zanurzenie się w zupełnie innych czasach i realiach, uczestniczenie w przygodach dawnych bohaterów, uważam za najlepszą zabawę na świecie. Za największy luksus uważam posiadanie oceanu wolnego czasu na tygodniowy skok w dobrą książkę i wtedy naprawdę nic mnie nie interesuje (nawet to, że książka nie jest literaturą najwyższych lotów). O tym, że Obca jest fantastyczną rozrywką może świadczyć to, że zabrała mi tydzień z życia. Zaniedbałam rodzinę, sprzątanie i gotowanie poszło na drugi plan, nawet pies miał krótsze spacery a koty rzadziej zmieniane kuwety. Wszystko przez to, że uganiałam się po XVIII-wiecznych szkockich wrzosowiskach za Claire i Jamiem. Nie bawiłam się tak dobrze od czasu zatonięcia w świecie Filarów ziemi.

3 komentarze

Francuskie komedie, których nie polecam

Z francuskimi komediami jest tak, że jak trafia się dobra, to jest naprawdę dobra. Moim zdaniem francuskie produkcje biją na głowę amerykańskie, a już na pewno polskie odpowiedniki. Jest klimat, humor, słoneczna poświata, ciepełko i albo wielkie luksusy stolicy, albo rustykalny urok francuskiej prowincji. Nie jest trudno znaleźć dobrą komedię, ale bardzo często można się natknąć na coś naprawdę bardzo złego. Szczególnie koszmarne są produkcje kierowane bezpośrednio do telewizji, a także te z Danym Boonem. Ten aktor mnie zadziwia. Swoją kiepską grą (zawsze wygląda jak wiejski głupek) zaszczyca zarówno wartościowe jak i zupełnie beznadziejne filmy. W ostatnim czasie miałam wątpliwa przyjemność oglądać go (ale także całą plejadę innych całkiem znanych artystów) w wyjątkowo fatalnych propozycjach.

Skomentuj

W głowie Brunona Schulza Maxima Billera

Jako była polonistka (hi, hi!) czuję się czasem zobligowana do poważniejszej lektury. Nie chciałabym także, żebyście sobie pomyśleli iż spędzam całe dnie na oglądaniu amerykańskich seriali. Dlatego też czasem sięgam po coś bardziej treściwego, co mój mózg traktuje jak dobry posiłek po lekkostrawnej papce. Myślałam, że W głowie Brunona Schulza będzie właśnie taką sycącą strawą, ale niestety się pomyliłam. To zaledwie przystawka.

Skomentuj

Bogowie

Szału nie ma, ale jest powiedzmy przyzwoicie. Po tak intensywnej i agresywnej promocji (nie mam telewizji, a już na dwa tygodnie przed premierą znałam wszelkie szczegóły fabularne tego filmu) można się było jednak spodziewać prawdziwego arcydzieła. Dostaliśmy przyzwoicie zrobiony film biograficzny, którego największym walorem jest to, że zrobiono go na modłę amerykańską (czyli bez dłużyzn i nie na kolanach). Przyznam, że odpuściłabym sobie seans z wielką chęcią, tyle że sam Krzysztof Varga polecał, więc nie było innego wyjścia jak tylko wybrać się do kina. Niewiele jest stałych rzeczy na tym świecie, ale jedno jest pewne: gdy Varga poleca, trzeba film zobaczyć lub książkę przeczytać.

Komentarz

Zaginiona dziewczyna (Gone Girl)

No wreszcie coś dobrego w kinie! Prawdę mówiąc nie spodziewałam się czegoś takiego. Z zapowiedzi nie wynikało, że będzie to tak złożone i oryginalne widowisko (jakby ktoś jeszcze spodziewał się prawdy po zwiastunach). Jeśli macie tylko 20 zł do wydania na kulturę i rozrywkę do końca roku, szczerze wam radzę, wydajcie je właśnie na bilet na ten film. Nawet Bogów możecie sobie odpuścić, ale tego nie. W moim osobistym odczuciu, David Fincher osiągnął tu wyżyny swojej reżyserskiej formy i zdecydowanie nie zawiedzie swoich wiernych fanów, którzy oczekują pełnej napięcia produkcji na miarę Siedem, Social Network czy Dziewczyny z tatuażem. Naprawdę, wyszłam z kina będąc już innym człowiekiem.

Komentarz

Pożegnalny ukłon czytany przez Janusza Zadurę

Ostatnie dwa tygodnie spędziłam w towarzystwie Sherlocka Holmesa i to nie byle jakiego bo oryginalnego, czyli w wersji sir Arthura Conan Doyle’a. Było to dla mnie tak samo przyjemne jak pouczające doświadczenie, tym milsze, że ten zbiór ośmiu opowiadań (podobnie jak poprzednie wydane przez Bibliotekę Akustyczną) przeczytał swoim wszystkomogącym głosem Janusz Zadura. W wersji audiobookowej najsłynniejszy detektyw świata prezentuje się nam bardzo świeżo i atrakcyjnie, spokojnie mogąc konkurować ze swoimi kolejnymi literackimi i filmowymi wcieleniami.

2 komentarze

Forever

Ten sympatyczny serial jest jak na razie najlepszą nowością wśród jesiennych propozycji. Jest to raczej skromniejsza produkcja, która w dodatku wykorzystuje dobrze już nam znane schematy, jednak wszystko tu ma tyle uroku i wdzięku, promieniuje taką poświatą nowości i atrakcyjności, że naprawdę przyjemnie się to ogląda. Otrzymujemy niezbędne składniki gwarantujące dobrą rozrywkę, czyli ciekawe i błyskotliwe postaci, intrygującą fabułę i dynamiczny sposób opowiadania poszczególnych historii składających się na większą całość. Największe atrakcje? Przystojny dwustuletni lekarz, który nie może umrzeć, synek na oko starszy od ojca o 40 lat, a także zawiłe zagadki kryminalne. Całkiem nieźle jak na taki średni serial.

Komentarz

Krocząc wśród cieni

Czy tylko ja mam wrażenie, że każdy film z Liamem Neesonem jest taki sam? W każdej produkcji podstarzały ponurak próbuje się uporać z mroczną przeszłością i uratować jakąś ofiarę (najczęściej płci żeńskiej) ze śmiertelnych tarapatów. No ileż można!? Czy jemu się nie nudzi? Oglądając Krocząc wśród cieni myślałam sobie, że ten film jest tak słaby, iż do zagrania w nim zachęciły Neesona jedynie pieniądze lub ewentualnie to, że zdjęcia trwały nie dłużej niż tydzień. Efektem połączenia w jednym filmie aktora, który grał już to tysiąc razy, wątków kryminalnych, które są już do bólu ograne oraz klimatu mrocznego i deszczowego miasta jest to, że dostajemy obraz, który jest za długi, za nudny i całkowicie przewidywalny.

4 komentarze

Boss

Dzisiaj coś na poważnie i naprawdę sporego kalibru. Boss to nie jest coś, co można oglądać podczas prasowania czy jedząc obiad. Serial wymaga skupienia, trzyma w napięciu i kradnie mnóstwo czasu, którego jednak nie jest potem szkoda. Wciągnęłam się w oglądanie dzięki komentarzowi Magdy, której jestem bardzo wdzięczna. Już drugi tydzień spędzam z elitą polityczną Chicago, co nieco pomogło na tęsknotę za House of Cards, ale i napełniło mnie obawą co zrobię gdy i ten serial się skończy. Są tylko dwa sezony, co uważam za jakieś wielkie nieporozumienie.

3 komentarze

Friends with Better Lives

Naprawdę zasmucił mnie news wieszczący zakończenie tego serialu po pierwszym sezonie. Niedawno, z okazji dwudziestolecia Przyjaciół, wiele osób wypowiadało się z tęsknotą za dobrym sitcomem, w którym występują bohaterowie podobni do tych z kultowego serialu. Otóż Friends with Better Lives daje nam właśnie takich sympatycznych, zabawnych, ironicznych trzydziestokilkulatków, którzy, jak wskazuje tytuł, są przyjaciółmi, ale od tych sprzed lat różnią się znacznie jakością życia. To są kumple na bogato i bardziej reprezentatywni dla współczesnych młodych ludzi, a poza tym zabawa jest tak samo dobra.

Skomentuj