Na co dzień nie zaczytuje się raczej w fantastyce, zdarza mi się jednak regularnie sięgać po twórczość Terry’ego Pratchetta, choć to bardzo specyficzne powieści raczej na wesoło. Tym razem wpadło mi w ręce coś w nieco bardziej poważnym tonie. Pierwsza część sagi poświęconej żywiołom przypomina nieco Sapkowskiego, nieco Tolkiena, a najbardziej chyba Grę o tron (niestety tę gorszą, bo literacką wersję, która niegdyś bardzo mnie zmęczyła i której fanką zdecydowanie nie jestem). Mimo niedociągnięć i warsztatowych braków, ten obszerny tom (debiut fabularny młodego autora) powinien z pewnością znaleźć się na półce każdego, nie tylko nastoletniego, wielbiciela stylizowanych na średniowiecze krain, tajemniczych stworzeń i magicznych pojedynków.
12 komentarzyKategoria: Książki
Jak tylko przeczytałam wywiad z autorką w Wysokich Obcasach, wiedziałam, że moja rodzina nie obejdzie się bez tej książki. O minimalizmie w polskich warunkach? Muszę ją mieć! A że niestety sama uważam się za minimalistkę i nie kupuję rzeczy bez wcześniejszego długiego namysłu i dobrego powodu, czekałam aż do świąt by kupić ją i podarować mężowi w prezencie. W końcu to on jest odpowiedzialny za najważniejsze aspekty naszej domowej ekonomii i z pewnością chętnie się dowie jak oszczędzać jeszcze skuteczniej. Niestety, muszę się przyznać, że książka Marty Sapały jest tak wciągająca i intrygująca, że przeczytałam ją przed mężem, a teraz mi głupio, bo to w końcu jego prezent. No ale każdy, kto zetknął się z Mniej, z pewnością mnie zrozumie. Wyrozumiale spojrzy na mnie każdy, kto podczas lektury snuł plany czyszczenia szaf, wystawiania nietrafionych prezentów i zbędnych książek na Allegro oraz sprawniejszej organizacji zakupów spożywczych, a potem odkładał książkę i ochoczo te plany realizował.
SkomentujLubię książki Żulczyka głównie dlatego, że nie przemawiają do mojego wyczucia artyzmu czy inteligencji, ale bezpośrednio do emocji. Nie przeszkadza mi zupełnie to, że praktycznie każda książka tego autora jest o tym samym (w skrócie o tym, że świat jest zły i brudny, a gdyby pozostali ludzi mogli na siebie spojrzeć oczami narratora, to popełniliby natychmiastowe samobójstwo). Choćby kolejnych dwadzieścia było napisanych tak jak Ślepnąc od świateł czy Radio Armageddon też bym je przeczytała. Bardzo odpowiada mi ta aura i towarzyszące lekturze przekonanie, że oto ktoś dla odmiany postanowił być z czytelnikiem szczery. Biorąc do ręki każdą kolejna powieść (tak, nawet Zmorojewo) wyobrażam sobie autora zasiadającego do pisania z myślą „To teraz miśki dostaniecie coś na surowo”.
2 komentarzeKsiążka ta ukazała się w Polsce już cztery lata temu, ale niestety pod bardzo niefortunnym tytułem Okruchy codzienności i właśnie tę wersję przeczytałam, choć są już w księgarniach nowsze. Od razu muszę powiedzieć, że uwielbiam sieć szczecińskich bibliotek miejskich za to, że już tego samego dnia, w którym napisałam notkę o serialu i zaczęłam myśleć o wersji drukowanej, mogłam zamówić i odebrać ten wyjątkowy zbiór trzynastu opowiadań. Olive z pewnością pochwaliłaby moją oszczędność. Jak się okazało po lekturze, mamy z tą panią wiele wspólnych cech (niepokojąco wiele). Poleciłabym tę książkę oczywiście wszystkim fanom serialu HBO, ale także wszystkim Polkom w wieku 40 plus. Naprawdę mogłyby odnaleźć siebie w tych ciągłych żalach, praktycznym podejściu do życia, dyscyplinie i zgorzknieniu. Nie myślcie jednak, że to lektura pesymistyczna. Zapewniam, że w każdym akapicie jest promyk nadziei, choć najczęściej jest to nadzieja na szybką i bezbolesną śmierć.
2 komentarzeAudiobook (a także wersja drukowana tej powieści) to idealny prezent na święta w tym względzie, że pozwoli on wam w pełni docenić bliskość rodzinny i wszystkie małe i duże rzeczy dostępne na co dzień, na które nawet nie zwracamy uwagi. Po odsłuchaniu lub przeczytaniu Pokoju pomyślicie z ulgą i wdzięcznością o tym, że nie spotkało was lub wasze dzieci coś aż tak okropnego jak bohaterów tego tekstu. Dla wielu czytelników (słuchaczy) powieść jest szokująca i trudno im się po niej otrząsnąć, prawdopodobnie dlatego, że znakomicie gra na emocjach (czego osobiści nie jestem fanką, ale i tak dałam się wciągnąć), a jest bardzo szczególny mały chłopiec.
4 komentarzeZazwyczaj nie podejmuję się wyrażania swoich opinii na temat sztuk teatralnych, ponieważ zwyczajnie na ich recenzjowaniu się nie znam i nie chciałabym rozeźlić tych, którzy się znają i robią to lepiej ode mnie. Jeśli chodzi o teatr, to zwykle wiem tylko, czy mi się podobało, czy nie i nie staram się tego uzasadniać. Chociaż jestem taką teatralną ignorantką, to do teatru chadzam chętnie, a czasem nawet, jak w tym przypadku, jestem gotowa przejechać pół Polski, by zobaczyć coś, co wzbudziło moją ciekawość.
SkomentujNie będę wam tu pisać o nagrodach Bookera i o rekordach, które pobiła Eleanor Catton ponieważ o tym możecie poczytać w trzydziestu innych miejscach (sama poczułam, że muszę to przeczytać, na skutek kontaktu z magazynem Książki, gdzie ta powieść jest reklamowana chyba w trzech miejscach; dawno nie widziałam tak intensywnej promocji). Nie widzę także sensu w zachwytach nad objętością tego grubaska, ani nad pięcioma latami, które autorka poświęciła pracy nad nim. To wszystko nijak się ma do najważniejszych rzeczy dla czytelnika, czyli po prostu do tego jak się to czyta, czy jest w ogóle sens i czy chce się do lektury jeszcze potem wrócić. Moja odpowiedź na to wszystko jest bardzo prosta: źle, nie i jeszcze raz nie.
4 komentarzeUwielbiam dobre czytadła historyczne i nie wstydzę się do tego przyznać. Dorwanie kolejnego grubego tomu (najlepiej jednego z całego cyklu), zanurzenie się w zupełnie innych czasach i realiach, uczestniczenie w przygodach dawnych bohaterów, uważam za najlepszą zabawę na świecie. Za największy luksus uważam posiadanie oceanu wolnego czasu na tygodniowy skok w dobrą książkę i wtedy naprawdę nic mnie nie interesuje (nawet to, że książka nie jest literaturą najwyższych lotów). O tym, że Obca jest fantastyczną rozrywką może świadczyć to, że zabrała mi tydzień z życia. Zaniedbałam rodzinę, sprzątanie i gotowanie poszło na drugi plan, nawet pies miał krótsze spacery a koty rzadziej zmieniane kuwety. Wszystko przez to, że uganiałam się po XVIII-wiecznych szkockich wrzosowiskach za Claire i Jamiem. Nie bawiłam się tak dobrze od czasu zatonięcia w świecie Filarów ziemi.
3 komentarzeJako była polonistka (hi, hi!) czuję się czasem zobligowana do poważniejszej lektury. Nie chciałabym także, żebyście sobie pomyśleli iż spędzam całe dnie na oglądaniu amerykańskich seriali. Dlatego też czasem sięgam po coś bardziej treściwego, co mój mózg traktuje jak dobry posiłek po lekkostrawnej papce. Myślałam, że W głowie Brunona Schulza będzie właśnie taką sycącą strawą, ale niestety się pomyliłam. To zaledwie przystawka.
SkomentujPrzyznaję, że nie ma co się chwalić tą książką na facebooku, ani przed znajomymi ze studiów. Nie jest to poważna literatura, ani nawet porządny poradnik. Pomimo tych zastrzeżeń uważam, że każda kobieta powinna mięć tę lub podobną książkę zawsze w zasięgu ręki, jeśli nawet nie po to by się czegoś dowiedzieć, to po to by dać się rozbawić uroczym paryżankom. O tym, że jest to wciągająca, a zarazem bardzo lekka lektura, może świadczyć fakt, że większość stron przeczytałam w drodze do domu z paczkomatu, w którym odebrałam to wiekopomne dzieło. No która książka ostatnio zainteresowała was tak, że czytaliście ją idąc po ruchliwej ulicy? Która miała na tyle duże litery, rozstrzelony druk i lekka formę by dało się to w ogóle zrobić?
3 komentarze









