Zacznę może od tego, że dodanie ostatniej płyty Ewy Chodakowskiej do SHAPEa z Jillian Michaels na okładce to moim zdaniem przejaw ironicznego poczucia humoru wydawców tego czasopisma (a właściwie folderu reklamowego). Nie dość, że wszyscy od dawna już wiedzą z kogo ściągnięte są te wszystkie zabójcze killery, to jeszcze teraz nie można mieć już wątpliwości skąd pochodzi pomysł na umieszczenie po lewicy i po prawicy dwóch osób wykonujących wersją dla mniej i bardziej zaawansowanych ćwiczących. Już mnie nawet szczególnie nie interesuje podchwytywanie czyichś pomysłów na wypromowanie swojej osoby. Bardziej jestem ciekawa tego, czy Ewa Chodakowska naprawdę nie boi się porównań (oczywistych w tej sytuacji) ze znaną na całym świecie trenerką, z którą chyba każda amatorka fitnessu spotkała się na początku swej drogi. Amerykańska trenerka jest prawdziwym mistrzem nie tylko ćwiczeń, ale także skutecznej motywacji (wszystkim podłamanym, zasmuconym i otyłym radzę z całego serca przeczytanie jej poradnika Bez ograniczeń; tak się motywuje ludzi nie robiąc z nich jednocześnie infantylnych idiotów), gdy tymczasem Ewie Chodakowskiej wytknąć można wiele błędów w tym względzie. Naprawdę bardzo niefortunnie się to wszystko ze sobą komponuje.
Podobnie jak w pozostałych programach z serii Total Fitness (cokolwiek by to znaczyło…totalnie w formie, fitnessowy całkowicie?) Body Express składa się z pięciu części, w których mamy po trzy ćwiczenia w trzech półminutowych seriach. Ćwiczenia poprzedzone są jak zwykle rozgrzewką, a kończą się rozciąganiem, i w tym wypadku należy się cieszyć, ponieważ obie te części zostały wydłużone i po prostu potraktowane poważniej niż dotychczas. Rozgrzewka jest do tego bardziej dynamiczna, a rozciąganie, pokazane przez trenera Przemysława Majewskiego, uwzględnia znacznie więcej grup mięśni niż do tej pory (zobaczycie, niedługo najlepsze treningi Chodakowskiej, to będą te, w których nie ćwiczy Chodakowska). Tu niestety zalety płyty się kończą, bo nie można przecież chwalić za ćwiczenia, których nawet guru fitnessu-expressu sama nie wymyśliła. Zresztą zestawy bardzo przypominają te z poprzednich płyt (i to niekoniecznie z jej treningami). W dodatku, w przeciwieństwie do Jillian Michaels, Ewa Chodakowska bardzo słabo tłumaczy sposób wykonania poszczególnych czynności i zamiast na ćwiczeniach, trzeba się skupiać na gapieniu się w ekran.
A teraz o prawdziwym gwoździu (choć lepiej by pasowało określenie ,,młotek”) programu. Jak już wspomniałam, nasza guru zdrowia ma po bokach dwie osoby, które pokazują jak łatwiej i trudniej mogą wyglądać prezentowane ćwiczenia. Moi drodzy, to właśnie za ich sprawą Body Express należy uznać za płytę nie treningową, a komediową, i założę się, że z tego względu będzie chodzić najdrożej na aukcjach internetowych. Po bokach mamy bowiem dwóch sympatycznych, młodych panów, patrzących do kamery niczym sarna nocą w reflektor samochodu (ale, z całym szacunkiem dla panów, którzy z pewnością są dobrymi trenerami, nie śmieję się z nich, tylko współczują sytuacji, w której się znaleźli; oby kasa była tego warta). Ich zażenowane uśmiechy i niepewne ruchy dają wyraźny sygnał, że woleliby być gdziekolwiek indziej niż przed tą kamerą. Oj coś czuję, że musieli naprawdę dużą na tym zarobić. Podejrzewam, że ich głównym powodem do wstydu jest fakt, że występują bez koszulek, prezentując umięśnione torsy, tatuaże, wydepilowane pachy i nierówną opaleniznę. Total Fitness jest propagowany przez pewną sieć klubów fitness, ale czy zdarzyło się wam kiedyś, by wasz instruktor pracował bez koszulki? Może dziwna jestem, że mnie to tak śmieszy… Zabawnie było przy poprzedniej płycie, gdzie Tomek Choiński zrobił striptiz, ale tutaj mamy spotęgowany efekt. No aż zęby bolą gdy się na to patrzy, a tak poważnie to przeszkadzać może też to, że również panowie milczą jak zaklęci i nie mówią jak wykonać tę cięższą lub lżejszą wersję.
O samej wszechtrenerce i ultrauzdrowicielce ciała i ducha powiem tylko, że nadal rzuca nieskładne ,,motywujące” komentarze i także epatuje golizną ćwicząc w bardzo luźnych, bardzo podwijających się spodenkach (pewno też marki sponsora). Gdy tak z rozbawieniem wykonywałam kolejne pozy na macie, ciągle myślałam też o tym, czy przypadkiem nie odsłoni się nagle zbyt wiele. Chociaż w końcu dla osoby, która co tydzień reklamuje coś innego, byłaby to świetna okazja do wkręcenia się w kampanię reklamową jakiejś kliniki chirurgii estetycznej lub ginekologicznej.
nieźle się uśmiałam :) Fajna recenzja, widzę, że nie tylko minie Ewka się wylewa uszami.. :)
Leżę właśnie połamana przez rwę kulszową, która pojawiła się (pewno zupełnie przypadkiem) zaraz po ćwiczeniach z Ewą Chodakowską. Niepotrzebnie dałam drugą szansę ćwiczeniom z ostatniej płyty. Oczywiście to moja wina. Wszystkie fanki trener Ewy potwierdzą, że skoro mnie boli to jestem najwyraźniej za głupia lub zbyt koślawa, by wykonywać ćwiczenia prawidłowo. Choć na wielu forach piszą też sobie, że jak boli to dobrze, znaczy że mięśnie pracują. No super, tylko, że teraz nie mogę się podnieść z łóżka i bez wizyty u lekarza chyba się nie obędzie. Niech żyje ekspresowa totalna metamorfoza zdrowej osoby w pokręconego garbusa.
Ja mam ta płytę, ćwiczyłam z nią może 5 razy. Moim zdaniem bardzo słaba, ja bardziej się mecze i mam większe zakwasy po myciu okien w salonie :) Po tych ćwiczeniach nie czułam nic.
świetna recenzja