Dzisiaj nadal o „dobrej zmianie”, a właściwie o dobrym lesie. Książka Tomasza Samojlika i Adama Wajraka to komiksowy western edukacyjny (o ile tak to można sklasyfikować), który spodoba się czytelnikom w każdym wieku. Młodsi mogą się z tej historii nauczyć wielu ciekawych rzeczy o funkcjonowaniu leśnego ekosystemu, a dorośli znajdą liczne odniesienia do bieżącej sytuacji eko-politycznej i przy okazji może do co niektórych dotrze, dlaczego nie należy wycinać ani „porządkować” starej puszczy w obawie przed demonicznym kornikiem. Mnie osobiście najbardziej podoba się w tym tomie sam pomysł na to, by bohaterami uczynić ptaki. Odkąd mieszkam w bardziej zadrzewionej okolicy, z podziwem obserwuję całe eskadry gołębi, za którymi ciągną się plutony wron, nad którymi przelatują zaciekawione wróble, a to wszystko podczas jednego deszczowego dnia, gdy trwa poszukiwanie robaczków (choć wydaje mi się, że wróble nie po robaczki, a dla rozrywki i kąpieli w kałuży tam krążą). Sprytne szczygły i ciekawskie sroczki to moi ulubieni mieszkańcy pobliskiego parku i lasu. Szczególnie lubię kosy, zawzięcie przeszukujące krzaczory i zdecydowanie wolące skakanie i truchtanie niż lot, przez co kojarzą mi się z miniaturowymi ptakami dodo. Każde z tych małych stworzeń jest charakterne i intrygujące na swój sposób. A to tylko miejska rzeczywistość, więc co dopiero musi się dziać w prawdziwej starej puszczy? My szczecinianie mamy w pobliży jedynie przerzedzoną i ciągle się kurczącą Puszczę Bukową, a to zupełnie nie to samo.
Źle się dzieje na Dzikim Wschodzie
Centralną częścią tej opowieści jest tytułowy las, w którym nie trudno rozpoznać Puszczę Białowieską. Jest on miejscem, w którym żyją niezliczone gatunki roślin, zwierząt i grzybów, powiązanych ze sobą serią skomplikowanych zależności. Szczególną uwagę poświęcamy oczywiście ptakom, bo są tu jedną z najliczniejszych grup, zauważalną i słyszalną, o wyrazistych cechach, budzących silne emocje. W sercu umarłego lasu mieści się prawdziwy, normalnie jak z filmu, dziki Wschód. Otrzymujemy ornitologiczne westernowe (easternowe?) miasteczko z prawdziwego zdarzenia. Kowalik Bargiel prowadzi sklep kolonialny, dzięcioł Blekoto ma dobrze prosperujący saloon, a sóweczka Mogiłczyk zapewnia pierwszorzędne usługi pogrzebowe. Jest nawet poczta i bank (nasion oczywiście), jak na każde porządne miasteczko przystało. Każdy ma tu swoją funkcję do spełnienia, choć, tak jak w przypadku korników czy Mogiłczyka, nie są to funkcje zbyt przyjemne czy widowiskowe. Gdy do lasu przybywa nowy szeryf, dzięcioł trójpalczasty o imieniu Triko, mamy okazję wraz z nim dowiedzieć się czegoś więcej o lesie i zrozumieć w czym tkwi tajemnica jego powodzenia i dostatku.
Paradoksalnie, las żyje bo jest w dużej mierze martwy. Owady zjadające rośliny to źródło pysznych larw, które służą ptakom za pokarm. Nie brak tu nor, dziupli i wszelakich zakamarków, gdzie mogą się schować mniejsze ptaki i gryzonie, często służące za pożywienie dla większych skrzydlatych towarzyszy. Oprócz części rysunkowo-fabularnych, w zabawny sposób pokazujących naturę powiązań życia i śmierci w leśnym kręgu wegetacyjnym, na koniec każdego rozdziału mamy fragmenty zatytułowane Wajrak opowiada, w których Adam Wajrak, nasz ulubiony pan od przyrody, daje czytelnikom krótkich lekcje. Dowiecie się z nich takich ciekawostek jak na przykład różnice pomiędzy poszczególnymi gatunkami dzięciołów, rodzaje dziupli, ich przeznaczenia i powstanie, a także ile żyją dęby. Moim ulubionym faktem, będący kwintesencją wspaniałego sposobu opowiadania pana Wajraka, jest ten dotyczący żubrów, a konkretnie:
„Żubry dziewczyny można poznać po ładnych oczach i zagiętych rogach”
Niby nic, prosta informacja, a jednak mnie wzruszyła normalnie.
Na ratunek puszczy
Jak w każdej dobrej historii, w tej też jest czarny charakter. Prawdziwym zagrożeniem dla mieszkańców lasu okazał się Szturnus, szpak, który wraz ze swoim złowieszczym gangiem, chce wszystkie profity z martwego lasu zgarnąć tylko dla siebie. Udaje mu się nawet przekonać inne ptaki, że życie w wilgotnym, pełnym robaków, grzybów, korników i próchnicy drzewostanie nie może być dla nich dobre i zmusza je podstępem do opuszczenia domu na rzecz nowoczesnego lasu, czyli właściwie pięknej, uporządkowanej plantacji drzew, w której niestety nie ma jedzenia i nie ma schronienia. Szpak jest bardzo wymowny i mimo mikrej postury, potrafi hipnotyzować swoich słuchaczy (brzmi znajomo?:). Jego przekaz jest taki sam jak to, co często słyszymy w mediach od osób, które chciałyby jak najszybciej wyciąć Puszczę Białowieską w pień i spieniężyć co się da.
„Drzewa są stworzone po to, by stać, a nie leżeć. Las jest po to, by żyć! A w waszym lesie nie ma i bardzo długo nie będzie życia!”
Szpaki to bardzo sympatyczne i inteligentne ptaki, które kojarzę z dzieciństwa z ciągłej walki z nimi o czereśnie. Dlatego też od razu się zorientowałam, że wypowiedzi Szturnusa to nie wynik głupoty czy niedoinformowania, a cynizmu i podstępności.
Niestety, tak jak w przypadku ptasiej wspólnoty, wśród ludzi, do który mylący przekaz napływa z mediów, nie brak osobników wierzących w to, że dobry las to uporządkowana, schludna połać ziemi, w której drzewa rosną symetrycznie w rzędach, a każda martwa gałązka czy konar, są jak najszybciej usuwane. Sama osobiście znam wiele osób, powtarzających głupoty o zagrażającej całej Polsce pladze korników nadchodzącej z Białowieży. Teraz, gdy znowu usłyszę podobne brednie, nie będę już dyskutować, tylko dam do ręki rozmówcy komiks, by się doedukował.
Nadchodzą święta, a Martwy las to jeden z najciekawszych prezentów, jakie można podarować, na przykład młodemu ekologowi. Komiks jest zabawny, postaci zantropomorfizowanych ptaszyn bardzo wyraziste i zapadające w pamięć, całość jest pięknie rozrysowana, a co najważniejsze, ma mądre przesłanie.
Komentarze