Wspaniała młoda graficzka, Kasia Dyna, stworzyła książkę, której od dawna mi brakowało na polskim rynku. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy opisałam wiele poradników, przekonujących nas, że musimy być jak zagraniczne damy. Wiemy już, co robić by jak Japonki nie starzeć się i nie tyć, jak być kosmetycznie oporządzoną niczym Koreanki, a także jak osiągnąć wiedzę tajemną dotyczącą szyku i wdzięku dostępną tylko Francuzkom. Czytając podobne publikacje, zawsze zastanawiam się na tym, dlaczego w kwestii polskiej nikt się nie wychyla. Czy nie mamy światu nic oryginalnego do zaoferowania w kwestii urody i szeroko pojętego lifestylu? Otóż dzięki książce Kasi Dyny niedługo wszyscy będą chcieli być gospodarni, zaradni i oszczędni jak Polki, a przynajmniej mam taką nadzieję.
Bezcenna cnota gospodarności
Zacznę może od tego, że Gospodyna to nie tylko tekst, ale i obraz. Jak przystało na utalentowaną artystkę, Kasia Dyna sama pięknie udekorowała każdą stronę, dzięki czemu czytelnik może liczyć na niezapomniane doznania estetyczne. Tego nie da się opowiedzieć, to trzeba zobaczyć! W tych oryginalnych ilustracjach, zdjęciach i czymś pomiędzy najbardziej uderzyła mnie ich bezpretensjonalność, humor oraz to, że są trochę oldschoolowe, dzięki czemu bardzo przypominają książki, które czytałam w dzieciństwie. Gruby, solidny, lekko szary papier, czarno-białe ilustracje i rysunki w podstawowych kolorach bardzo przemawiają do mojej wyobraźni. A co oprócz tego?
Jeśli chodzi o warstwę tekstową, to w niej także bardzo dużo się dzieje. Gospodyna to wszechstronny poradnik, pomocny we wszelkich codziennych sytuacjach życiowych, z którymi zmagamy się we własnych domach. Jest tu działy poświęcone kosmetyce, sprzątaniu, gotowaniu i temu, co według mnie najciekawsze, czyli oszczędzaniu. Myślą przewodnią wszystkich podawanych tu przepisów jest stawianie na samodzielność, ekologię i pomysłowość, czyli to wszystko, co charakteryzowało najlepsze gospodynie na świecie, nasze babcie i prababcie. Kasia Dyna czerpie inspirację właśnie z przeszłości, ale jej porady idealnie wpasowują się we współczesne myślenie o przyjaznym dla zdrowia, środowiska i kieszeni gospodarstwie domowym.
Boraks, szare mydło, ocet i soda
Za pomocą tanich podstawowych produktów chemicznych można wyczarować praktycznie wszystko, co jest potrzebne do utrzymania domu w nienagannym porządku, a w dodatku unikamy w ten sposób niepotrzebnego eksponowania się na alergeny i inne trucizny, które wdychamy wraz z komercyjną chemią ze sklepu. Nasze babcie wiedziały co robią:). Jeśli nawet do tej pory boraks był wam zupełnie obcy, na myśl o zapachu octu mieliście skojarzenia tylko z korniszonami, a soda oczyszczona kojarzyła wam się wyłącznie ze składnikiem ciast, Gospodyna skłoni was do zmiany spojrzenia na te niedoceniane produkty. Znajdziecie tu bardzo praktyczne i dokładne wytyczne jak samemu stworzyć mleczko do czyszczenia, płyn do szyb, płyn do mycia czy odświeżacz powietrza. Najbardziej w tych przepisach ujmuje to, że nie potrzeba niczego fikuśnego czy drogiego, a wszystkie składniki na pewno każda pani czy pan domu posiada w kuchennych szafkach.
Oprócz porządkowego, do moich ulubionych należy dział urodowy Gospodyny, z którego można wyczytać jak sobie samemu spreparować naturalne i ekologiczne kosmetyki. Marzy wam się pachnący piling do ciała, luksusowa maseczka do twarzy, a może chcecie komuś podarować własnoręcznie ulepione kule kąpielowe? Nic prostszego! Gospodyna krok po kroku podpowie jak to zrobić, a do tego macie gwarancję, że będzie oszczędnie i wesoło.
No i tutaj jest dobry moment by wspomnieć, że w książce co kilkanaście stron pojawiają się fragmenty nazwane przez autorkę Kuriozami z dawnych lat. Są to wprost cytowane z wiekowych poradników przykłady na to, jak to dawniej pielęgnowano cnotę gospodarności. Moim ulubionym kuriozum jest to dotyczące orientalnego sposoby wyniszczania włosów, czyli po dzisiejszemu depilacji. Za każdym razem gdy to czytam, zaśmiewam się do łez i mogę się założyć, że nie jest to tylko mój ulubiony fragment.
Nie byłabym sobą, czyli największą na świecie skąpiarą, kutwą i złotówą, gdybym nie wspomniała także o tym, że pod względem oszczędności autorka jest chyba moją bratnią duszą. Robienie sałatki z tych części roślin, które zwykle wyrzucamy, zajadanie pieczonych obierek po ziemniakach czy porady jak przedłużyć żywotność jarzyn w lodówce. Tak moi drodzy, Kasia Dyna nauczy was oszczędności, a przy tym porady są tak humorystyczne i sympatyczne, że będziecie mieli wrażenie, że to tylko świetna zabawa, bardzo na czasie, bo w duchy retro.
Kiedyś wszystkie pary młode otrzymywały w prezencie ślubnym nieocenioną Kuchnię polską, ale teraz uważam, że każdy młody człowiek, bez względu na płeć (wszak mamy równouprawnienie i bycie Gospodynem nikomu nie zaszkodzi) wyprowadzając się z domu rodzinnego, powinien otrzymywać egzemplarz Gospodyny z przykazaniem by z niego często korzystać.
Komentarze