Gdy biali Amerykanie nabijają się w telewizji z czarnych lub Azjatów, to jest to godny pogardy wyraz braku tolerancji, a wręcz chamskiej głupoty. Co innego, gdy robią to sami przedstawiciele mniejszości, strzelając z ekranu niewybrednymi żartami opierającymi się na stereotypach dotyczących ich ras. Im wolno i choć widz może się poczuć przy tym nieswojo, to jednak trzeba przyznać, że spojrzenie prezentowane w dwóch serialach z ostatniego roku, rzuca zupełnie nowe światło na zagadnienie tolerancji w amerykańskim społeczeństwie. W obu bowiem przypadkach chodzi zarówno o to jak czują się kolorowi z białymi, ale też o to jak czują się kolorowi sami ze sobą i jak odnajdują własną tożsamość. Jeśli interesuje was to, co dziś znaczy być bogatym czarnym lub ubogim Azjatą w USA, zapraszam do oglądania. Od środka to wszystko wygląda znacznie ciekawiej niż można by przypuszczać.
SkomentujKategoria: Seriale
Fortitude to urocze małe miasteczko, w którym wszyscy się znają a przestępstwa prawie się nie zdarzają. Oczywiście jest miło i spokojnie aż do zabicia jednego z szanowanych członków społeczności i to w bardzo tajemniczych okolicznościach. Byłby to kolejny serial o zbrodni w małej zżytej społeczności w stylu Broadchurch gdyby nie fakt, że Fortitude znajduje się na dalekiej Północy, tuż przy kole podbiegunowym. Najniższe z możliwych temperatury za oknem jednak zmieniają postrzeganie rzeczywistości, a my dzięki tym mrozom otrzymujemy produkcję o bardzo specyficznym klimacie. Jest co prawda schemat ,,przyjeżdża detektyw do miasteczka i odkrywa jego mroczną stronę” jednak egzotyczne plenery, międzynarodowa obsada i wszechobecny klimat grozy sprawiają, że ta produkcja bardziej przypomina Top of the Lake niż brytyjskie i amerykańskie seriale o podobnym schemacie fabularnym.
KomentarzOdpalam Bliskość i nagle okazuje się, że o intymności i szeroko pojętych związkach międzyludzkich jest jeszcze wiele do powiedzenia. Żadne tam komedie romantyczne, czy ckliwe dramaty nie dadzą wam tego, co choćby jeden odcinek tego serialu. Choć wiele wymienionych między bohaterami zdań może się nam wydawać szorstkich, czy nawet okrutnych, to jednak czuć, że ktoś pokazuje nam prawdę, wyraża wątpliwości i strachy, które chyba każdy ukrywa gdzieś w zakamarkach swoich myśli. Bliskość zasadniczo ukazuje relacje ludzi, którym z różnych powodów jest źle w życiu, więc jest dołująco i ponuro przez większość czasu, ale zdarzają się również miłe, a nawet wzruszające momenty, w których widz odzyskuje wiarę w ludzkość. Jeśli szukacie czegoś niebanalnego na walentynki, polecam zasiąść do kilku odcinków właśnie tej produkcji.
SkomentujPo czasach mrocznych geniuszy, których inteligencja dorównywała tylko ich destrukcyjnym zapędom, nadchodzi era sympatycznych i zdolnych omnibusów, którzy dla odmiany nie chcą gnoić swoich współpracowników, tylko tworzyć z nimi coś pięknego. Dowodem na moje stwierdzenie może być nowy serial komediowy wyprodukowany przez Amazon. Jego bohater godny jest tytułowego miana Mozarta gdyż też jest absurdalnie utalentowany muzycznie, a do tego posiada wyjątkowy dar zjednywania sobie ludzi. Komuż uda się oprzeć zawadiackiemu uśmiechowi Gaela García Bernala? Oprócz historii ekscentrycznego maestra, otrzymujemy także wiele pasjonujących wątków pobocznych, składających się razem na portret niełatwego, ale naprawdę barwnego życia nowojorskich muzyków symfonicznych.
SkomentujRewelacja! Zwariowałam zupełnie na punkcie tego serialu. Co prawda nie jestem fanką musicalowych komedii, ani ogólnie tej wesołkowatej pozytywnej energii, jaka emanuje zazwyczaj z podobnych produkcji, ale zapewniam, że ten krótki serial jest wręcz rozbrajająco zabawny, a śpiewanych w nim piosenek bardzo długo nie można się pozbyć z głowy. Kluczem do sukcesu (jaki jeszcze będzie udziałem Galavanta, jestem tego pewna) jest autoironia, z jaką bohaterowie odnoszą się do siebie i swoich przygód. Komentarze średniowiecznych rycerzy i dam są dziwacznie zakręcone i cudnie nieprzystające do realiów, w jakich się znaleźli. Serial klimatem przypomina mi trochę Shreka, trochę disneyowskie kreskówki (szczególnie Piękną i bestię), a także Grę o tron (zwłaszcza wszędzie tam, gdzie występuje zła królowa lub jest element podróżowania). Jeśli szukacie niezobowiązującej rozrywki, czegoś nowego i świeżego, to Galavant jest dla was. Nawet ja, najmniej pozytywna osoba na świecie, oglądając ten serial czuję się jak małe beztroskie dziecko.
2 komentarzeZazwyczaj, nie licząc rzadkich wpadek, brytyjskie seriale to wspaniałe widowiska, które nie mają sobie równych nawet w amerykańskiej telewizji. Jeśli tak jak ja, lubicie ten specyficzny deszczowy klimat, który buduje poczucie przytulnej intymności, z pewnością spodoba wam się serial Rozstania. Ten trzyczęściowy dramat powinno się oglądać w święta i walentynki, ponieważ moim zdaniem bardzo trafnie pokazuje istotę nie tylko relacji damsko-męskich, ale także rodzinnych. Ostrzegam tylko, że jeśli jesteście zakochani lub szczególnie wrażliwi, ten serial może wam złamać serce.
2 komentarzeGdyby brytyjscy filmowcy oglądali więcej polskiej telewizji, ten trzyczęściowy dramat nigdy by nie powstał. Jego fabuła jest łudząco podobna do wątku z kultowego serialu Klan, a jego główny bohater to istny Rysiek Lubicz. Żeby było śmieszniej, to że oglądam Ryśka (a także nowe wcielenie jego małżonki Grażynki) dotarło do mnie dopiero pod koniec trzeciego, bardzo nieudanego, odcinka. Jeżeli nie jesteście zagorzałymi fanami brytyjskich seriali z gatunku tych, co to, jak ja, muszą obejrzeć wszystko, proszę, oszczędźcie sobie męki patrzenia jak londyński taksówkarz-niezguła bawi się w mafiosa.
KomentarzOstatnio trafiamy na same dobre brytyjskie mini serie. Choć wiele jest w tej grupie wartościowych produkcji, muszę przyznać, że Remember Me to coś absolutnie wyjątkowego. Nie jest to typowa obyczajowa opowieść, ale mrożący krew w żyłach dreszczowiec. Możliwe, że innych ten trzyodcinkowy serial aż tak nie wystraszy, ale ja byłam momentami naprawdę przerażona. To pewno moja wina, bo oglądałam zaraz przed snem i ciągle przypominając sobie równie oniryczno upiorne Twin Peaks. Mamy oto skromną opowieść o staruszku, który wręcz marzy o zamieszkaniu w domu opieki, ścigany mrocznymi wspomnieniami i tajemniczą klątwą, zabijającą każdego, kto się do niego zbliży. Nie ma fajerwerków, a jednak wysmakowane kadry i pomysłowe środki artystyczne jakich użyto prezentując wizje i sny jednej z bohaterek sprawiają, że Remember Me jest bardzo malarskie, nastrojowe i nie pozwala o sobie zapomnieć nawet po zakończeniu seansu. To serial przeznaczony z jednej strony dla osób o mocnych nerwach, a z drugiej dla estetów, szczególnie ceniących uroki angielskiego krajobrazu i pięknie zrobione zdjęcia
4 komentarzeChoć nie jest to horror, zapewniam, że po jego obejrzeniu popatrzycie z podejrzliwością i zgrozą na swoich partnerów. Nagle przesadnie uprzejmy mąż, czy żona zbyt ochoczo przygotowująca wam herbatkę, stanie się potencjalnym trucicielem-piromanem na wzór niepozornego i sympatycznego Malcolma Webstera. Ja wiele razy miałam zimne dreszcze podczas trzyodcinkowego seansu, zwłaszcza wtedy gdy, obserwując poczynania tytułowego wdowca, uświadamiałam sobie, że jest to produkcja oparta na autentycznych wydarzeniach. Z łatwością można w to uwierzyć, a za sprawą lektury faktoidów jestem przekonana, że wiele jest takich wdów i wdowców także w Polsce.
3 komentarze









