Zacznę może od tego, że dodanie ostatniej płyty Ewy Chodakowskiej do SHAPEa z Jillian Michaels na okładce to moim zdaniem przejaw ironicznego poczucia humoru wydawców tego czasopisma (a właściwie folderu reklamowego). Nie dość, że wszyscy od dawna już wiedzą z kogo ściągnięte są te wszystkie zabójcze killery, to jeszcze teraz nie można mieć już wątpliwości skąd pochodzi pomysł na umieszczenie po lewicy i po prawicy dwóch osób wykonujących wersją dla mniej i bardziej zaawansowanych ćwiczących. Już mnie nawet szczególnie nie interesuje podchwytywanie czyichś pomysłów na wypromowanie swojej osoby. Bardziej jestem ciekawa tego, czy Ewa Chodakowska naprawdę nie boi się porównań (oczywistych w tej sytuacji) ze znaną na całym świecie trenerką, z którą chyba każda amatorka fitnessu spotkała się na początku swej drogi. Amerykańska trenerka jest prawdziwym mistrzem nie tylko ćwiczeń, ale także skutecznej motywacji (wszystkim podłamanym, zasmuconym i otyłym radzę z całego serca przeczytanie jej poradnika Bez ograniczeń; tak się motywuje ludzi nie robiąc z nich jednocześnie infantylnych idiotów), gdy tymczasem Ewie Chodakowskiej wytknąć można wiele błędów w tym względzie. Naprawdę bardzo niefortunnie się to wszystko ze sobą komponuje.
4 komentarzeKategoria: Poradniki
W kąciku Poradniki znajdują się moje subiektywne, osobiste przemyślenia i opinie na temat każdej książki (lub w przypadku ćwiczeń także płyty) która ma charakter bardziej użytkowy niż estetyczny. Wszystko co nie jest literaturą piękną ani kinem fabularnym będzie więc trafiać właśnie tutaj.
Kącik Poradniki powstał po to, by opisywane w nim treści nie mieszały się z pozostałymi na blogu i by można je było łatwo odszukać. Znajdziecie tu przede wszystkim moje recenzje starszych i nowszych książek o tematyce zdrowotnej (odchudzanie, diety, bieganie), ale także tekstów mówiących o minimalizmie, jedzeniu czy wychowywaniu dzieci, psów i kotów. Wszystkie moje uwagi są oczywiście wzbogacone przykładami z mojego życia i osobistych doświadczeń, ponieważ staram się nie wypowiadać na temat czegoś, czego dokładnie nie przemyślałam lub sama nie doświadczyłam. Jeśli więc piszę o nowym poradniku odchudzającym lub dietetycznym, to możecie być pewni, że wszystko to i przećwiczyłam i przegłodziłam, a że poradniki czytam nałogowo i ciągle próbuję coś w życiu udoskonalić, z pewnością materiału do szyderczych, ironicznych lub pochlebnych uwag mi nie zabraknie. Miłej lektury!
Już się gubię, nie ogarniam, ile tych płyt jest! Ledwo się człowiek przyzwyczai do jednej, już wychodzi kolejna, lepsza wersja ćwiczeń z naszą ulubioną trenerką. W zeszłym tygodniu pojawiła się następna płyta z serii Total Fitness, na której Ewa Chodakowska (przez niektórych zwana naszą ukochaną Ewcią) ćwiczy dla odmiany w towarzystwie dwóch umięśnionych panów. Ja jednak postanowiłam cofnąć się do początków serii i omówić najpierw płytę z maja, na której trenerka w pojedynkę poddaje się totalnemu fitnessowemu treningowi. Zacznę może od mojego zadziwienia faktem, że w swym reklamowo-promocyjnym zaangażowaniu trenerka postanowiła sprzedawać ,,swój” program klubom fitness w całej Polsce i po to, zdaje się, są te kolejne płyty. Dziwię się ponieważ jak by nie było, jej popularność opiera się na sympatii i oddaniu tysięcy zwykłych dziewczyn (i chłopaków) wdzięcznych właśnie za to, że nie muszą chodzić do klubów, tylko mogą sobie przy minimalnych kosztach posapać i popocić się w domowym zaciszu. Fanki/klientki Chodakowskiej w wielu komentarzach podkreślają, że to je głównie pociąga w płytach z ćwiczeniami. Ale to przecież nie ważne! Ważne, że ktoś na tej akcji sporo zarobi. A teraz do ćwiczeń.
KomentarzJeżeli biegasz lub zamierzasz zacząć biegać to z pewnością prędzej czy później przeczytasz tę książkę. Nie żeby to było jakieś skończone arcydzieło (w typie pamiętnika o bieganiu Murakamiego), ale jest o czymś co jest szczególnie bliskie sercu każdego biegacza, nie ważne czy się biega tylko kilka kilometrów w tygodniu, czy też przemierza się kilkadziesiąt kilometrów dziennie. Nie chodzi wcale o przyjemność z biegania czy podziwianie krajobrazów, ale o dopadające biegaczy nieustanne kontuzje. Urazy, skręcenia i tajemnicze bóle to coś z czym wielbiciele przebieżek zmagają się bardzo często. W moim przypadku czas jaki poświęcam na wyleczenie kolejnych kontuzji jest taki sam jak czas, w którym mogę się cieszyć regularną aktywnością. Kolano biegacza to trzy miesiące z głowy. Każde skręcenie kostki (a przez dwa lata miałam to 3 razy) to co najmniej miesiąc dochodzenia do siebie. W podobnej sytuacji jest wiele osób, o czym świadczą wpisy z forów dla biegaczy, nic więc dziwnego, że książka McDougalla jest taka popularna. W końcu wszyscy ruszamy się dla przyjemności i zdrowia, a podejrzanie często okazuje się, że ani jednego, ani tym bardziej drugiego nie doświadczamy poprzez. Na szczęście amerykański (a jakże!) dziennikarz wie dlaczego. Mówi biegaczom jak jest, jak powinno być, a także jak to osiągnąć. Przynajmniej takie jest założenie.
SkomentujSkalpel był dla wielu miłośniczek fitnessu pierwszym spotkaniem z Ewą Chodakowską. Do dziś (choć minęło sporo czasu) ta płyta cieszy się dużą popularnością i każdy, kto chce z działalnością trenerki całej Polski zapoznawać się chronologicznie, zaczyna właśnie od tego treningu dla początkujących. Ja także zaczęłam od Skalpela i (nie licząc silnych bólów kręgosłupa, które wkrótce się pojawiły) nie wspominam tego doświadczenia aż tak źle, jak co niektórzy, najbardziej zagorzali przeciwnicy tych ćwiczeń. Muszę jednak przyznać, że długo musiałam się do nowej rutyny przyzwyczajać. Tak jak setki Polek, mnie także po pierwszej fali sympatii i uznania, nagranie z Ewą Chodakowską zaczęło po prostu irytować. Już pomijam same ćwiczenie i ich efekty (przytyłam po Chodakowskiej, szczególnie w dolnych partiach, które pod wpływem przysiadów szybko się poszerzyły).
29 komentarzyJeżeli po twojej głowie kołaczą się pytania typu ,,Czy przytyję od ćwiczeń z Chodakowską?”, albo szukasz sposobu na szybkie pozbycie się zbędnych kilogramów i słyszałaś, że ćwiczenia z sympatyczna panią Ewą działają cuda, z pewnością powinnaś przeczytać ten tekst. Są to oczywiście jedynie moje subiektywne uwagi, moja osobista recenzja płyty z treningiem Killer (choć niektórym komentującym wydaje się, ze nie mam prawa wypowiadać własnych opinie, no chyba że są wyłącznie pochlebne). Do Killera przeszłam zaraz po tym jak po dwóch miesiącach ze Skalpelem plecy bolały mnie już tak bardzo, że nie mogłam normalnie siedzieć. Dziwne, ale jak tylko odstawiłam machanie nogą w górę w i w dół nieskończoną ilość razy, ból ustąpił. Spotkanie z Killerem było mniej bolesne, ale równie przykre, tyle że z innych względów. Na początku pomyślałam sobie, że będzie to dobry środek zastępczy dla biegania, ponieważ nie zawsze mogłam wybrać się na ścieżkę biegową czy do lasu, a ćwiczenia interwałowe są na wszystkich forach fitnessowych polecane jako najlepszy sposób na poprawę kondycji (w szczególności wydolności, na której bardzo mi zależało). Już po pierwszym treningu zrozumiałam skąd się wzięła nazwa tego programu.
52 komentarzePamela Druckerman, znana amerykańska dziennikarka i autorka bestsellerowego Dlaczego zdradzamy?, swoją nową książką pt. W Paryżu dzieci nie grymaszą, spowodowała prawdziwą rewolucję w głowach także polskich matek, które od niedawna mogą zaczytywać się w jej banalnie prostych, ale podobno niezwykle skutecznych poradach dotyczących macierzyństwa. Na szczęście Druckerman nie szukała natchnienia w swojej ojczyźnie, bo w końcu nieposłuszeństwo, wandalizm i inne skutki uboczne tolerancyjnego amerykańskiego wychowania są już owiane legendą. Olbrzymie pokłady mądrości życiowej znalazła za to we Francji, gdzie przeprowadziła się z mężem, także dziennikarzem. Po tym jak zdarzyło jej się urodzić w Paryżu dziecko (a niebawem kolejną parę), jej uwagę zwróciło to, jak odmienne jest we Francji podejście do wszystkiego, co jest związane z macierzyństwem i wychowaniem małego człowieka.
5 komentarzyOd dnia, w którym przeczytałam Sztukę prostoty, Dominique Loreau stała się moją wyrocznią w autentycznie każdej sprawie. Przed podjęciem każdej ważnej, życiowej decyzji, ale także podczas codziennych małych wyborów, staram się zawsze zadawać sobie pytanie o to, co ona by zrobiła w podobnej sytuacji. Przez tych kilka lat mojego życia z tą książką, całkowicie zmieniłam światopogląd i momentami aż mi głupio uzasadniać pewne sprawy, na przykład podczas dyskusji, stwierdzeniem ,,A w Sztuce prostoty jest tak a tak napisane i tak trzeba robić”. Odkąd przeczytałam w jakimś czasopiśmie recenzję poradnika Francuzki mieszkającej od lat w Japonii i dzielącej się swoją życiową mądrością, wiedziałam, ze muszę jak najszybciej znaleźć się w księgarni. Dodam też, że jakoś wcześniej nie zdarzyło mi się czytać poradników, a i później także od nich raczej stroniłam, ponieważ irytuje mnie straszliwie podawanie jednej prostej recepty na wszelkie życiowe dolegliwości. Jednak Sztuka prostoty to zupełnie inna para kaloszy.
3 komentarzeJak niedawno sama autorka zapowiedziała w dość słabym wywiadzie do Vivy, kolejnej książki guru finessu możemy się spodziewać dopiero jesienią. Na pocieszenie jednak cały czas wychodzą jej kolejne płyty, zatem ciepłej i motywującej obecności Ewy Chodakowskiej w naszych domach raczej w najbliższym czasie nie zabraknie. Jej ostatni owoc współpracy z Shapem to płyta z serii Total Fitness, na której dla odmiany nie ona sama, ale doświadczony i doceniany instruktor Tomek Choiński, prezentuje trening… no cóż, nazwijmy go ogólnorozwojowym. Od razu zaznaczę, że jeżeli miałyście/mieliście wrażenie, że poprzednie płyty były za ciężki i za dziwne, to ta wyda Wam się zadziwiająco prosta. Ćwiczenia, zdaje się wymyślone wspólnie przez Chodakowską, Shape’a i trenerów fitnessu z całej Polski (choć tłumaczenie o co chodzi było wyjątkowe mętne) i prezentowane przez sympatycznego pana Tomka, chyba nikomu nie wydadzą za ciężkie lub za trudne. Problemy mogłaby mieć ewentualnie tylko schorowana emerytka z zaburzeniami równowagi i jednym okiem, ale i tak pewno by sobie poradziła z tym ,,treningiem”. Coś mam wrażenie, że pani Chodakowska przejęła się tym, co niektórzy mówili o jej killerach i postanowiła pokazać bardziej przyjazne oblicze fitnessu, tyle, że moim zdaniem za bardzo przegięła w drugą stronę. Choć przećwiczyłam ten trening wiele razy, w tym na głodniaka i w strasznym upale, to jednak ani razu się nie zmęczyłam. Jeżeli zatem jesteście początkujące/początkujący, to najlepiej zacznijcie od tej właśnie płyty z lipcowego numeru. Oczywiście jako początkujący rozumiem to, że ostatnie 3 lata spędziliście w łóżku lub na kanapie, ruszając jedynie palcem po pilocie lub klawiaturze.
4 komentarzeJako weteranka wszelkich rewolucyjnych zmian zalecanych przez literaturę poradnikową, a także do niedawna fanka ćwiczeń z Ewą Chodakowską, postanowiłam się wypowiedzieć na temat jej nowej ,,książki”, choć jak zapewne zauważyliście, preferujemy tu raczej prawdziwą literaturę.
No, ale nawet najbardziej zagorzały mól książkowy musi się czasem ruszyć, żeby nie obrosnąć mchem w fotelu i nie roztyć potwornie.
16 komentarzy