Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że oto mamy kolejny słodko-gorzki serial o współczesnych związkach, a raczej o niemocy pozostawania przez ludzi w długich i poważnych relacjach uczuciowych. Po kilku jednak odcinkach dojść można do wniosku, że to bardzo poważne studium psychologiczne karygodnych błędów rodzicielskich, przez które niektóre osoby (dobra, bardzo wiele osób) nie może normalnie funkcjonować jako dorośli już ludzie. Oczywiście jest tu bardzo wiele tzw. problemów pierwszego świata typu jak się trafnie opisać na portalu randkowym, albo jak właściwie przeprowadzić depilację damskich stref intymnych, ale wiele zagadnień tu poruszanych to ważkie problemy dotykające zapewne wszystkich rodzin i singli. Mimo wielu wad to dobry serial i żałuję, że z powodu jednego odcinka (o czym później) nie mogę go już oglądać.
Samotny specjalista od związków
Bohaterami Casual są brat i siostra we wczesnym wieku średnim, których trudno by nazwać zwykłym rodzeństwem. Alex (Tommy Dewey) to sprytny, cyniczny lekkoduch, spędzający czas głównie na randkowaniu z niezliczoną ilością kobiet (ale to ciągle nie ta) i zbijaniu bąków na kanapie. Może sobie na to spokojnie pozwolić, gdyż zarobił majątek na podobno genialnej aplikacji randkowej, z usług której sam korzysta. Jest tam do wyboru wiele opcji opisujących charakter wymarzonego związku. Można oczywiście zaznaczyć, że poszukuje się przyszłego męża i żony, ale także partnera na jedną noc, do casualowego związku, skąd też tytuł produkcji. Oczywiście Alex korzysta z tej drugiej opcji, jednocześnie zdając sobie powoli sprawę z tego, że przypadkowym seksem próbuje tylko zagłuszyć wewnętrzną pustkę. Jego siostra, Valerie (Michaela Watkins), to jego przeciwieństwo. Stateczna pani psycholog, zaangażowana matka nastolatki i do niedawna szczęśliwa żona. Obecnie Valerie jest w trakcie finalizowania rozwodu i po wielu latach na nowo (z braku innych opcji kwaterunkowych) pomieszkuje z młodszym bratem w jego domu. O dziwo, obojgu wychodzi na dobre taki stan rzeczy. Rodzeństwo udziela sobie porad i wsparcia, dzięki czemu Valerie zaczyna poszukiwać nowych związków, a Alex zastanawia się nad tym, co właściwie jest z nim nie w porządku, że nigdy nie był w poważnej relacji z kobietą.
Tak jak wcześniej napisałam, pod związkami w Casual kryje się rodzicielstwo. Jednym z jego oblicz jest Valerie, która do domu brata zabrała ze sobą swoją córkę Laurę (Tara Lynne Barr). Pani psycholog stara się wychowywać dziewczynę postępowo, co przejawia się między innymi irytującym brakiem szacunku Laury do matki, tym, że bardzo niepełnoletnia pannica sypia niemal na oczach rodzicielki ze swym chłopakiem, a także wielką aferą ze szkolnym wychowawcą w roli głównej. No, ale jak tu zabronić czegokolwiek rozwydrzonemu bachorkowi, którego rozsadzają hormony, gdy się jest w trakcie rozwodu i próbuje się wyjść na tego fajniejszego rodzica?
Drugim, jeszcze gorszym przykładem totalnej macierzyńskiej wtopy jest mamusia Alexa i Valerie, Dawn (Frances Conroy). Gdy ta podstarzała hipiska (w moim prywatnym odczuciu nie tylko najgorsza matka i babcia, ale też najgorszy człowiek na świecie) pojawia się na horyzoncie, już wszyscy rozumiemy dlaczego jej dzieci mają problemy. Ja nawet się dziwiłam, że w ogóle ta dwójka jest w stanie jakoś funkcjonować. Jednym słowem, bardzo polecam ten serial rodzicom, którzy boją się, że popełnią jakiś poważny błąd wychowawczy. Od razu wam wzrośnie samoocena.
Odcinek, który przelał falę goryczy
A teraz o tym, dlaczego już nie mogę oglądać Casuala, chociaż naprawdę byłam ciekawa jak dalej potoczą się losy psycholożki, która sama sobie nie umie udzielić porady i założyciela portalu randkowego, który marzy o miłości i bliskości. Jak się zapewne orientujecie, większość dłuższych seriali ma też odcinki specjalne, w tym świąteczne. Casual nie jest tu wyjątkiem i zaprezentował epizod, którego akcja rozgrywa się w Święto Dziękczynienia. Oczywiście wszystko polegało na tym by w jednym miejscu zebrać razem wszystkich zwaśnionych członków rodziny i przyjaciół w celu rozładowania emocji. By było jednak co rozładowywać, najpierw się wszystko kumuluje, a pisząc wszystko mam na myśli rodzinne urazy, pretensje i żale (to u bohaterów serialu) oraz frustrację (to u widzów, a raczej u mnie). Babcia Dawn osiąga tu szczyty hipokryzji i okrucieństwa, w czym dzielnie partneruje jej były małżonek oraz wredna, przebiegła, prosząca się o lanie wnuczka, która bardzo nieładnie pogrywa sobie z Valerie.
To jeszcze bym jednak zniosła, ale w momencie gdy stary ojciec i równie dojrzała matka nabijają się z problemów dziecięcych teraz już dorosłego syna, coś we mnie pękło. Zazwyczaj jestem konsekwentna i staram się dotrwać, jeśli nie do końca serii, to przynajmniej do końca odcinka, ale tym razem to mnie przerosło. Kto wie, może są widzowie, których waśnie rodzinne (w tym matki-manipulatorki czy zdradliwi byli małżonkowie grający nieczysto) nie ruszają. Może to serial dla spokojniejszych osób, jednych z tych wierzących, że prawda, tak jak wina, leży zawsze pośrodku (jakby winą małego Alexa było to, że matka zostawiła go na pastwę losu, uniemożliwiając normalny rozwój emocjonalny). Wreszcie może być tak, że to, że tak bardzo się zaangażowałam w tę fabułę, świadczy o wysokiej klasie Casual i dużym realizmie psychologicznym. Jakby nie było, nie starczyło mi zimnej krwi by dalej się udręczać tym rodzinnym dramatem, zagotowałam się po prostu i przez wiele godzin nie mogłam dojść do siebie, nie jest mi dobrze z tego powodu i dzisiaj chciałam się właśnie tym podzielić.
Ciekawe, czy innym też się zdarza aż tak wzuwać w akcję seriali:)?
Komentarze