Pomiń zawartość →

Jerzy Vetulani, Maria Mazurek, A w konopiach strach

Bardzo lubię serię Bez tajemnic wydawnictwa PWN, a akurat ta pozycja okazała się być dla mnie prawdziwym objawieniem. Jak łatwo zorientować się po tytule (zaczerpniętym od Marii Konopnickiej), rzecz dotyczy konopi. Do niedana nie wiedziałam absolutnie niczego o tych niezwykłych roślinach, gdyż padłam ofiarą negatywnej kampanii mającej na celu obrzydzenie społeczeństwu wszelkich substancji psychoaktywnych. Jako dziecko lat 90-tych, słuchające w szkole o ćpunach wstrzykujących sobie kompot z maku i wypalających trawą resztki szarych komórek, do dzisiaj panicznie boję się wszelkich używek (nie tylko narkotyków, ale także papierosów, a nawet kofeiny). Na szczęście profesor Vetulani rozprawia się w tej książce bardzo skutecznie ze źródłami moich i całego społeczeństwa lęków dotyczących zażywania marihuany. Przy okazji A w konopiach strach jest także bardzo interesującą książką o mózgu, ludzkiej psychologii, a w szczególności o naturze uzależnień i to nie tylko od narkotyków, ale też od seksu czy sportu.

Konopie bez tajemnic

Choć to książka niewielkich rozmiarów, znajdziecie w niej wszystko, co chcielibyście wiedzieć na temat konopi. Profesor Vetulani szeroko omawia skutki psychologiczne, społeczne i fizjologiczne zażywania marihuany pod rozmaitymi postaciami, ale także kreśli szeroki rys historyczny, dotyczący tej rośliny (aż po czasy starożytne i dalej do neolitu), a także zajmuje się wszystkimi innymi substancjami, które miały i mają wpływ na zmiany ludzkiej percepcji (od kofeiny i alkoholu, po grzybki halucynogenne, aż do muchomorów i opiatów). Okazuje się, że marihuana jest stosunkowo niegroźną używką, mającą często pozytywny wpływ na nasze zachowanie, gdyż wycisza, uspokaja i nastawia nas przyjaźnie do świata. Byłam szczerze zaskoczona wiadomością, że tam, gdzie dozwolone jest rekreacyjne i medyczne stosowanie marihuany, spada przestępczość (o powszechnie dostępnym alkoholu nie można tego powiedzieć). Z równym zdumieniem przyjęłam fakt, że palone, jedzone czy stosowane na skórę konopie wcale nie uzależniają nas tak, jak to demonicznie pokazują media, a jeśli już, to mamy do czynienia bardziej z uzależnieniem behawioralnym niż chemicznym, gdyż bardziej pociąga nasz rytuał palenia, towarzyska otoczka wesołych spotkań, niż sama obecność substancji psychoaktywnej w krwiobiegu.

Osobną kwestią w tej książce jest konfrontacja negatywnych skutków zażywania marihuany (gdyż profesor Vetulani nie ukrywa, że i takie są, jak choćby obniżenie popędu płciowego czy osłabienie pamięci krótkotrwałej) z niezwykle wszechstronnym zastosowaniem marihuany w medycynie. Okazuje się, że nie tylko chorzy na jaskrę, ale też na depresję, astmę, osteoporozę, bóle fantomowe i anoreksję mogliby w naszym kraju uzyskać skuteczną i niedrogą pomoc, gdyby tylko zalegalizowano tę pożyteczną roślinę. Mogłabym jeszcze zrozumieć obawy co niektórych bojących się uzależnienia i utraty kontroli nad zachowaniem po substancji psychoaktywnej zawartej w konopiach, ale skoro można zastosować szczep nie mający takich właściwości, a jedynie działający leczniczo, to nie widzę żadnych przeciwwskazań. Jeśli tak jak ja nie rozumiecie, dlaczego, mimo udowodnionych właściwości leczniczych, marihuana jest w wielu miejscach na świecie jeszcze zakazana, z pewnością zainteresuje was rozdział omawiający proces delegalizacji tej rośliny i tego, kto na tym skorzystał.

Polowanie na zieloną czarownicę

Ta książka po raz kolejny pokazuje, że profesor Vetulani ma ogromny talent do wyjaśniania trudnych rzeczy w łatwy sposób i umieszczania ich w szerszym kontekście, dzięki czemu stają się dla nas naprawdę zrozumiałe. Biorę do ręki książkę o konopiach, a tu krótki opis budowy mózgu i tego jak porozumiewają się ze sobą neurony, systematyka środków odurzających, klasyfikacja uzależnień, a do tego opis osobistych doświadczeń profesora z narkotykami. Wszystko to po to byśmy lepiej zrozumieli dlaczego nasze obecne podejście do marihuany jest tak negatywne. Opowieści o tym jak to królowa Wiktoria leczyła wyciągiem z konopi bóle menstruacyjne, a Jerzy Waszyngton osobiście co rano doglądał swojego zielonego zagonka, rzucają na tę sprawę zupełnie inne światło. Miłośnicy literatury z pewnością nie przejdą obojętnie obok faktu, że nawet w fajkach Szekspira znaleziono resztki magicznego ziółka. Do tego, niczym wisienką na torcie, narrację okraszono odniesieniami do Biblii, a konkretnie do tych wydarzeń, których bohaterowie ewidentne byli pod wpływem substancji psychoaktywnych. Dzięki rozmawiającej z profesorem Vetulanim Marii Mazurek, całość jest bardzo wymowna i naprawdę zachęca do tego, by samemu się przekonać o skuteczności leczenia różnych dolegliwości marihuaną i o jej zbawiennym wpływie na psychikę.

Przysłowiową kropkę nad i stawia nad całością końcowa rozmowa autorów A w konopiach strach z doktorem Markiem Bachańskim, który został zwolniony z pracy za leczenie (za zgodą zwierzchników) marihuaną dzieci z lekoopornej padaczki. To nie do wiary, że w cywilizowanym państwie dzieją się takie rzeczy. To już nie jest kwestia rozważań nad stymulantami, ale sprawa życia i śmierci małych pacjentów, dla których marihuana jest jedyną ulgą w bólu i środkiem łagodzącym objawy ciężkiej choroby. Po przeczytaniu tej rozmowy, choć przed lekturą temat, jako zupełnie mi obcy, nie angażował mnie emocjonalnie, ja także zamarzyłam o tym by w Polsce, jak w Kanadzie, każdy chory dostawał sześć ziarenek konopi, które mógłby uprawiać w domu na własny użytek.

Opublikowano w Książki Zdrowie i ekologia

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *