Zabrałam się za tę powieść dopiero teraz, ponieważ jakoś tak mam, że jak coś jest bardzo zachwalane i reklamowane nachalnie, to mi się lektury odechciewa. No ale zbliża się kinowa premiera, więc pomyślałam, że nawet jeśli fabuła okaże się kolejnym kiczowatym romansidłem, to posłucham sobie pięknego głosu lektorki. Na szczęście powieść okazała się tak dobra, jak wszyscy mówili, a znakomita Karolina Gruszka czyta ją tak, że chyba jeszcze nigdy tak szybko nie przesłuchałam żadnego audiobooka. Jeśli jeszcze nie znacie tej historii, to gorąco zachęcam do zapoznania się z nią w wersji dźwiękowej, a nie papierowej.
Na przedmieściach mrok i depresja
Ta historia spodobała mi się od razu, jak tylko usłyszałam jak wielką życiową przegraną jest jej główna bohaterka, Rachel (wreszcie postać, z którą mogę się utożsamić). Nie dość, że straciła męża i pracę, to w dodatku pije na umór i cierpi na depresję. Przed współlokatorką udaje, że jeździ codziennie do pracy, a sytuacji nie poprawia fakt, że w drodze do Londynu musi codziennie patrzeć na dom, który kiedyś był jej, a teraz jej ukochany były mąż Tom, zamieszkuje go z nową żoną o imieniu Anna. No i jak tu się nie załamać? Spłukana, smutna, samotna i skacowana Rachel mimo wszystko kocha tę jazdę pociągiem, gdyż podczas podróży może wyobrażać sobie szczęśliwe życie ludzi, których domy codziennie mija. Jej ulubiony obcy dom zamieszkuje młode małżeństwo, które ma wszystko to, co ona sama straciła. Gdy pewnego dnia w sąsiedztwie rozchodzi się wieść, że mieszkanka jednorodzinnego domku z różami u płotu zaginęła w niejasnych okolicznościach, Rachel postanawia zaangażować się w śledztwo.
Nasza bohaterka wie, że może pomóc, ale dla policji to za mało. Co prawda widziała z pociągu Megan z obcym mężczyzną, a nawet była w okolicy jej domu w noc zniknięcia, ale kto by uwierzył pijaczce z zanikami pamięci. Cała siła tej fabuły opiera się na tym, że do samego końca musimy wraz z Rachel dokopywać się do głęboko ukrytych wspomnień z pamiętnego wieczoru. Co chwila nasze podejrzenia kierowane są w inną stronę, raz ku samej Rachel, raz ku jej mężowi Scottowi, a raz ku tajemniczemu kochankowi. Słuchając/czytając Dziewczynę z pociągu, cały czas trzeba się mieć na baczności by nie zgubić ważnego tropu, nie przegapić żadnej wskazówki. Naprawdę sama się zdziwiłam, że ten thriller aż tak mnie pochłonął.
Trzy kobiety w rozsypce
Choć Rachel pochłania zdecydowanie najwięcej naszej uwagi, to w tej powieści są właściwie trzy równorzędne bohaterki. Po wstępnej części, głos zostaje oddany po kolei Rachel, Annie i Megan, a każda z nich, w pierwszej osobie, mówi do nas jakby prowadziła bardzo osobisty pamiętnik z ostatnich miesięcy. Naprawdę podoba mi się taka wielospojrzeniowa forma prowadzenia narracji. Każdy bohater może mieć tu inną twarz, w zależności od tego, kto na niego lub na nią patrzy.
Oczywiście, jak to w thrillerze, akcja jest napięta, postaci mroczne i zagadkowe, a dochodzenie ciągle trafia w ślepe zaułki. Nie to mi się jednak najbardziej podoba. Najbardziej lubię w tej powieści kobiety, które mówią do mnie głosem prawdziwym i szczerym, pozbawionym głupawego optymizmu i lukrowanego szczęścia. Te panie nie starają się być pozytywne na siłę i, choć młode i piękne, ich życie dalekie jest od ideału. Pod koniec trudno jest nawet powiedzieć, która z nich jest na głębszym dnie. Czy gorzej ma alkoholiczka Rachel, romansująca na boku i ścigana przez demony przeszłości Megan, czy może Anna, która odbiła męża innej kobiecie i teraz musi żyć w jej domu i z jej cieniem u drzwi?
Choć to może nieco dziwne, zachwyca mnie niemal to, że mężczyźni w tej opowieści zajmują tak mało miejsca. Są, jak niegdyś w historiach pisanych przez męskich autorów, tylko pustymi miejscami, zapełnianymi przez kobiece pragnienia.
No i oczywiście dużo tu jest tego, co lubię najbardziej, czyli szarej, do bólu skrupulatnie opisanej codzienności. Po kilkudziesięciu stronach będziecie znać rozkład dnia angielskiej rozwódki i alkoholiczki lepiej niż własny. Dla mnie osobiście to naprawdę fascynujące, czym zajmuje się człowiek, gdy już nic mu nie pozostało.
Na koniec jeszcze kilka słów o tym, o czym zwykle, czyli dlaczego audiobook zamiast książki. W tym przypadku polecam słuchanie, ponieważ czyta Karolina Gruszka, aktorka będąca uosobieniem kobiecości i delikatności, o miękkim i ciepłym głosie, któremu potrafi nadać nieoczekiwane brzmienia. Nie można było dobrać lepszej osoby do przeczytania intymnych wyznań trzech (co z tego, że fikcyjnych?) zdesperowanych kobiet.
[…] wiedzą, o czym jest Dziewczyna z pociągu, odsyłam do wczorajszego wpisu, który znajdziecie też tutaj. W skrócie chodzi o to, że młoda kobieta o imieniu Rachel, której życie posypało się […]
[…] jak Dziewczyna z pociągu, Zapisane w wodzie także jest narracją prowadzoną z kilku różnych punktów widzenia. Mamy […]