Pomiń zawartość →

Małgorzata Stegenka, Na skrzydłach jak Nick Vujicic

Ta książka to zupełnie coś innego niż biografie, z którymi miałam do czynienia do tej pory. Wydana przez nowe wydawnictwo Rozpisani.pl (ułatwiające self-publishing niezależnym twórcom) opowieść Małgorzaty Stegenki to ogromny zastrzyk pozytywnej energii i motywacji do działania dla każdego, kto zapozna się z losami pewnego niezwykłego pastora z Australii. Nie dla każdego będzie to łatwa lektura, gdyż zarówno bohater biografii, jak i jej autorka, reprezentują bardzo silny chrześcijański punkt widzenia, który dla czytelników takich jak ja może stanowić pewną barierę. Zapewniam jednak, że warto wytrwać w lekturze, gdyż w gruncie rzeczy przesłanie jakie głosi mówca motywacyjny bez rąk i nóg jest uniwersalne.

Bez ograniczeń

Paradoksalnie mający dziś 32 lata Australijczyk przyszedł na świat w sytuacji narzucającej mu wszelkie możliwe ograniczenia, zwłaszcza w sensie fizycznym. Z niewyjaśnionych przyczyn urodził się bez rąk i nóg (jego rodzeństwo nie ma tej wady) i przez pierwsze miesiące życia nie wiadomo było nawet czy będzie w stanie sam siedzieć. Mały Nick szybko jednak zadziwił najpierw rodziców, a potem każdego dookoła, pokazując jak wielka może być siła pozytywnego myślenia, uporu i przede wszystkim niezachwianej wiary. Korzystając ze swej jedynej, zaopatrzonej jedynie w dwa palce, stopy, Nick potrafił sam wstawać z łóżka, poruszać się po domu czy wykonywać proste czynności porządkowe. To był jednak jedynie początek. Wraz z pójściem do szkoły i zetknięciem się z rówieśnikami, zaczął ciągle poszerzać zakres swoich umiejętności, sprawdzając gdzie są ich granice. Trwa to praktycznie do dziś, gdyż okazało się, że przy odrobinie dobrej woli ze strony innych ludzi, granic praktycznie nie ma.

Już w szkole średniej, podczas spotkań z rówieśnikami, Nick poczuł, że jego prawdziwym powołaniem jest przemawianie do ludzi. Liczne pozytywne reakcje zmotywowały go do dzielenia się swoim sposobem myślenia i opowieścią o swym życiu z coraz liczniejszym gronem słuchaczy. Dziś Nick Vujicic jest światowej sławy mówcą motywacyjnym, przemawiającym w wielu krajach i do różnych ludzi, z których każdy głęboko bierze sobie do serca zachętę, że ,,skoro człowiekowi bez rąk i nóg się udało, to mnie też się uda”.

Bo liczy się osobowość!

Brak rąk i nóg nie przeszkodził Nickowi w zrobieniu międzynarodowej kariery. Niepełnosprawność nie powstrzymała go także w aktywnym uprawianiu wielu sportów (jazda na deskorolce, surfing, gra w piłkę, a nawet skoki ze spadochronu). Dzięki wierze w to, że może zmieniać ludzkie życie i sam dla siebie mieć to co mają inni, został (podobnie jak jego ojciec) pastorem, a potem mężem i ojcem. Każdy czytelnik, który będzie miał do czynienia z tą biografią, z pewnością nie raz się zawstydzi, że on sam mając znacznie więcej (kończyn i możliwości) nie korzysta w pełni z, jakby to powiedziały osoby wierzące, darów bożych. Lenistwo, zwątpienie w siebie, niewiara, brak motywacji – na to wszystko książka Na skrzydłach jest znakomitym lekarstwem.

Oczywiście, mało prawdopodobne jest, by każdy z nas odniósł równie spektakularny sukces i miał wpływ na tak wiele osób, ale możemy robić co w naszej mocy. Niestety, nie każdy został wyposażony w taką charyzmę, urok osobisty czy dar do przemawiania jak słynny motywator. Bardzo spodobało mi się także poczucie humoru i dystans do siebie Nicka, którym autorka tej szczegółowej biografii poświęca wiele miejsca. Choć jest on osobą duchowną, nie stroni od pikantnych żartów czy dziecięcych psikusów, często wykorzystując przy tym swoją niezwykłą powierzchowność. Dzięki temu, jego postać wydaje się taka bliska, zwyczajna i ludzka.

Na skrzydłach to bardzo wieloaspektowa charakterystyka znanego człowieka, która zachęca do przeczytania książek Vujicica, czy obejrzenia jego płomiennych wystąpień. Ta biografia daje pełne wyobrażenie o jego działalności na wielu polach i w tym tkwi jej prawdziwa wartość. Choć bardzo przemówiła do mnie ta opowieść, kilka jej fragmentów czytało mi się jednak z pewnym trudem, gdyż nie łatwo było mi zaakceptować poglądy Nicka (i autorki) na przykład dotyczące aborcji czy posiadania biologicznych dzieci przez osoby obciążone genetycznie ciężką niepełnosprawnością. Jestem pewna, że bardziej religijni czytelnicy nie będą mieli z tym żadnych problemów, a mniej wierzący jak ja mogą potraktować lekturę jako wyzwanie, i tak wynosząc bardzo wiele pozytywnych treści motywacyjnych z tej opowieści.

Opublikowano w Książki

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *