Ta książka zaintrygowała mnie od samego początku, odkąd przeczytałam notkę na jej temat. Wydana przez Rozpisani.pl (wydawnictwo pomagające w publikacji osobom nie będącym profesjonalnymi pisarzami) historia jest promowana jako prawdopodobnie pierwsza książka napisana przez więźnia w więziennej toalecie. Od razu uruchomił mi się w głowie ciąg myśli i oczekiwań. W końcu pisarze na całym świecie, a już szczególnie autorzy kryminałów, głowią się i kombinują jak by tu w najbardziej realistyczny sposób przedstawić oblicze zbrodni, jak wejść do głowy przestępcy i zrozumieć jego motywacje. Tymczasem my mamy niepowtarzalną szansę poznać nie literacki, a jak najbardziej szczery i życiowy opis przygód osadzonego z krwi i kości. Spodziewałam się przede wszystkim pełnokrwistych opowieści z więziennej celi, dziwacznych wyznań przestępcy na temat jego pokręconej przeszłości i wszystkich tych rzeczy, w które każde nam wierzyć telewizja i Internet. O jakże się myliłam w swych naiwnych oczekiwaniach…
Złamane życie
Michał Leśniak już na pierwszych kilku stronach rozprawia się z moimi oczekiwaniami i to w sposób dość dla mnie bolesny. Jasno daje do zrozumienia, że nie będzie to żadna tania sensacja z pasjonującymi zwrotami akcji, a raczej biografia człowieka takiego jak my, który, jak każdy inny, jest sumą swoich wyborów. Bez efekciarstwa (a przynajmniej świadomego), tak szczerze jak tylko potrafi, autor dzieli się z nami opowieścią o tym, co go do więzienia doprowadziło, a nie o tym, jak to w więzieniu jest (choć na ten temat także znajdziecie kilka interesujących informacji). Jego opowieść zaczyna się tak zwyczajnie, po bożemu, od dzieciństwa. Poznajemy chłopaka z warszawskiego Grochowa, który ma kochającą babcię, siostrę i dwójkę zaradnych rodziców. Z pozoru niczego mu nie brakuje, rodzina uchodzić może nawet za zamożną, jednak nie ma w niej ciepła, a kłótnie i rozłam w rodzinie powodują, że w kilkunastoletnim chłopaku coś pęka i z dobrego ucznia oraz grzecznego syna, zmienia się w oszusta, cwaniaka i kombinatora. Gdyby nie to, że swoich genialnych przekrętów (od prowadzenia sklepiku szkolnego po grę na giełdzie) nie umiał nigdy dobrze poprowadzić do końca, byłby zapewne idealnym wytworem swoich czasów i jednym z tych ludzi, którzy w latach 90-tych ustawili się finansowo na całe życie. Niestety, młody Michał nie miał szansy wykształcić dojrzałości, która pomogłaby mu ponosić konsekwencje tych wszystkich odważnych ,,finansowych” przedsięwzięć. Sam siebie nazywa w książce snobem i trudno mu odmówić racji. Przez wiele lat liczył się dla niego tylko zewnętrzny luksus, wszystkie te symbole sukcesu z minionych dekad, takie jak dobry samochód, markowe ubrania i drogie alkohole. Oczywiście młodzian nie miał najmniejszej ochoty dorabiać się tego wszystkiego ciężką pracą przez długie lata, dlatego wszędzie tam gdzie mógł, wybierał zawsze drogę na skróty.
Momentem przełomowym jest dla niego utrata giełdowych pieniędzy i wyjazd, a właściwie ucieczka do Krakowa w strachu przed konsekwencjami swoich decyzji. W tym mieście po raz pierwszy zrozumiał, co to znaczy być na dnie (przez chwilę, którą opisuje tak, jakby była dla niego bolesną wiecznością) był nawet bezdomny, ale niczego go to nie nauczyło.
Seria niefortunnych wpadek Michała
Na biografię Leśniaka składają się wydarzenia układające się w pewien bardzo wyraźny wzór. Każda z jego przygód, zarówno zawodowych jak i prywatnych, rozpoczyna się naprawdę dobrze. W nowej pracy można nieźle zarobić, zarówno oficjalnie jak i na boku (a pracował autor m.in. jako barman, sprzedawca karnetów do teatru, salowy w szpitalu, kierowca dostawczaka i mechanik samochodowy), ale potem sprawy przybierają zły obrót i kończy się wielką wtopą. Długi, kredyty, wierzyciele, oszukiwani członkowie rodziny, okradani szefowie i w końcu agresywni mafiozi z Pruszkowa – oto najbardziej wyraziste elementy tej układanki.
To, co jest w tej opowieści najbardziej ujmujące, a jednocześnie dosłownie jest koszmarnie irytujące, choć prawdziwe, to to, że narrator nie jest uładzoną, przemyślaną literacką kreacją, a prawdziwym człowiekiem. Ma sporo dobrych cech i intencji, szczerze wyznaje, że zależy mu na tym by być wysłuchanym, zrozumianym i by czytelnicy mogli uczyć się na jego, a nie na swoich błędach. Jednocześnie nie da się ukryć, że cały czas jest w nim to pęknięcie z dzieciństwa, ten skrzywdzony przez rodziców chłopak z kompleksami, który siebie opisuje jako bardzo zdolnego, wszechstronnego i cwanego (dla przyzwoitości co jakiś czas podkreślając ze skruchą, że robił źle) a innych jako złych, nikczemnych i chcących go oszukać na każdym kroku. Cały czas miałam wrażenie, że Leśniak jest bardzo dumny z każdego opisywanego wyczynu i to tą typowo polską, męską dumą, nawet pomimo faktu, że to właśnie takie nastawienie zaprowadziło go za kraty. Pełno w nim sprzeczności i momentami miałam z tym problem (szczególnie we fragmentach poświęconych żonie, teściom i dzieciom), ale jednocześnie mam świadomość, że to jest największa wartość tej książki.
Michał Lesiak nie jest fikcyjną postacią z kryminału, żyjącą w wymyślonym świecie, lecz żywym człowiekiem, który pokazuje nam krok po kroku jak łatwo zmarnować sobie życie. Poznajemy nie tylko okoliczności, które są katalizatorem dość niefortunnych ,,przestępczych” pomysłów, ale też cechy charakteru, które sprawiają, że niektórych bardziej niż innych ciągnie do szybkich i łatwych pieniędzy. W końcu, bez względu na to, czy Leśniak zdaje sobie z tego sprawę czy nie, uwidaczniająca się w każdym zdaniu duma z kolejnych przekrętów, z własnej pomysłowości i przebiegłości, mogła mieć na obrót zdarzeń taki sam negatywny wpływ, jak to, co go spotkało w rodzinnym domu czy ze strony kolejnych, najgorszych z możliwych, szefów. Oto zwykłe, szare, banalne, ale też do bólu prawdziwe oblicze osadzonego, które naprawdę warto poznać. Zachęcam do lektury, podczas której każdy czytelnik chyba sam będzie musiał zdecydować na ile i w co uwierzyć autorowi i czy zastosować jego rady i przestrogi we własnym życiu.
Książka „Będzie dobrze” zrobiła na mnie ogromne wrażenie, losy i życie autora jest niesamowite, książkę czyta się jak kryminał, sensację mimo że ma elementy biografii to autor nie zanudza swoimi wywodami, świetnie napisana.
Nie da się ukryć, że Michał Leśniak jest urodzonym gawędziarzem.
Świetna propozycja! Nie mogłam się oderwać. Czytana do rana;). Na pewno sięgnę po kolejną książkę Leśniaka.
Książka jest świetna czytana bez powiązań rodzinnych, jako córka nie jestem w stanie patrzeć na pozytywny odbiór, bo poza nim konsekwencje złych decyzji ponosimy my – jego dzieci …