Pomiń zawartość →

Miesiąc: sierpień 2014

Niezniszczalni 3 (The Expendables 3)

Obejrzenie tego filmu (podobnie jak pozostałych z serii) wymaga sporej dawki samozaparcia i niemałych ilości piwa, ale zapewniam, że warto. Dla pokolenia moich rówieśników, ale także dla naszych rodziców, jest ten film niczym wehikuł czasu, przenoszący nas do lat osiemdziesiątych. Sylwester Stalone nie tylko wygląda tak samo (za sprawą naciągania twarzy i włosów przeszczepiania), ale także gra tak samo, a nawet opowiada podobne jak za początków kariery czerstwe żarty. Choć czasem od tego wszystkiego zęby bolą, to jednak niczego innego przecież nie oczekuję. Oglądanie Niezniszczalnych jest jak spotkanie z lekko głupawym kuzynem, który działa nam na nerwy, ale go kochamy, bo razem dorastaliśmy.

Skomentuj

Lucy

Choć film jest szalenie wydumaną baśnią, która z typowym science fiction ma niewiele wspólnego, to jednak trzeba przyznać, że jest pięknie zrealizowany. Kilka pomysłów jest bardzo oryginalnych, kilka lekko głupawych, ale naprawdę dobrze się to ogląda, zwłaszcza jeśli na czas seansu zawiesi się działanie inteligencji, co jest dość dziwne w odniesieniu do filmu, którego intelekt jest głównym tematem. Naprawdę dawno już nie widziałam w kinie takiego tłumu. Prawie wszystkie miejsca były zarezerwowane. Podejrzewam, że część męską przyciągnęła powabna (na swój sposób) Scarlett Johansson, a wszystkich zaciekawiły zapowiedzi obiecujące kolejny film o błyskawicznym rozwoju potencjału naszego mózgu.

Skomentuj

Jak ojciec i syn

Ten film wymagał ode mnie wiele wewnętrznego wysiłku. Czułam, że tak będzie i świadomie odwlekałam obejrzenie tego dzieła. Naprawdę trudno to nazwać rozrywką, choć w końcu nie o samą uciechę widza w kinie chodzi. Tym razem dla odmiany można było się czegoś nauczyć, a to też się liczy. Film Hirokazu Koreedy to jedna z tych opowieści, które codziennie można znaleźć na łamach nawet polskich tabloidów. Jest to historia dwóch rodzin, którym zamieniono synków w szpitalu zaraz po porodzie. Teraz, gdy chłopcy podrośli i mają iść do szkoły, cała sprawa wyszła na jaw i trzeba przedsięwziąć jakieś kroki. Trudno w końcu udawać, że się nie wie o ty, że wychowuje się nieswoje dziecko. Sądzę, że większość widzów, a już szczególnie rodziców, było zszokowanych tym, jak japońskie rodziny postanowiły rozwiązać ten problem. Jednym słowem, robią to na zimno.

2 komentarze

To już koniec The Killing

Właśnie zakończyłam oglądanie finałowego odcinka finałowego sezonu mojego ulubionego serialu The Killing. Każdy kto go ogląda z pewnością zrozumie, że jestem jednocześnie zachwycona i niepocieszona. Zachwyca mnie oczywiście to, w jaki sposób zakończono produkcję (lepiej być nie mogło, choć dziwnie), a zasmuca rozstanie na stałe z parą ulubionych detektywów. No jak tu żyć bez The Killing?! Chyba znowu zacznę oglądać skandynawską wersję, choć nie ma co się oszukiwać, że to to samo. Życie i oglądanie już nigdy nie będą takie same po tym, co pokazał nam Netflix.

Skomentuj

Podróż na sto stóp (The Hundred-Foot Journey)

Już się chyba zorientowaliście, że wprost uwielbiam kino kulinarne i sądzę, że każdy kto lubi i docenia dobre jedzenie, podziela moją sympatię. Jeśli też tropicie wątki gastronomiczne w filmach, nie możecie ominąć Podróży na sto stóp, która jest klasykiem motywu gotowania na ekranie. W kinie dostaniemy dokładnie to, czego zwykle mamy prawo się spodziewać po tego rodzaju produkcjach, czyli opowieść o doskonaleniu się kucharza obdarzonego wielkim talentem, sympatyczne wątki rodzinno-nostalgiczne i rozgrzewającą serce historię miłosną. Gdyby ten film był polski to wyobrażam sobie, że byłby o tym jak dwoje uczniów technikum gastronomicznego zakochuje się w sobie nad garem rosołu, który w smaku jest dokładnie taki, jaki dostawali w dzieciństwie od swoich mam. Taka właśnie jest Podróż na sto stóp, tyle że w wydaniu hindusko-francuskim.

Skomentuj

The Honourable Woman

Ten serial to moja wielka radość w tym sezonie. Rzecz wyjątkowa i odświętna, na którą czekam cały tydzień z niecierpliwością. Nie chodzi o to, że jest jakoś wyjątkowo oryginalnie czy skandalicznie, nie ma wodotrysków i fajerwerków efektów specjalnych. Wielkiego romansu czy zjawisk paranormalnych też się raczej nie doczekamy, a jednak odkleić się od telewizora (monitora) podczas emisji nie sposób. Dlaczego? Bo jak zwykle w przypadku brytyjskich produkcji jest gustownie i bardzo klimatycznie. Ten serial będzie także ogromnym hitem ze względu na jego aktualność. Zapewne nikt tego nie planował, ale wyświetlanie The Honourable Woman pokryło się z wybuchem kolejnego konfliktu izraelsko-palestyńskiego. I tak mamy z jednej strony doniesienia z gazet i wiadomości o kolejnych izraelskich bombardowaniach i setkach zabitych, a z drugiej serial ukazujący kulisy konfliktu i podstępne rozgrywki, w dodatku na brytyjskiej ziemi.

Komentarz

Tyrant

Zapowiadało się naprawdę dobrze, a skończyło katastrofą większą niż zwykle. Pomysł na ten serial jest ciekawy. Oto obserwujemy losy syna arabskiego dyktatora, który urządził sobie spokojne i dostatnie życie w USA, ale po latach odwiedza ojczyznę z powodu ślubu bratanka. Choć przeczuwa, że może się to źle skończyć, zabiera ze sobą żonę i dwójkę dzieci. Zaraz po wylądowaniu w egzotycznej, arabskiej krainie, pojawiają się różne złowieszcze znaki, a gdy tautś-dyktator umiera, a brat-psychopata potrzebuje pomocy w tłumieniu buntów ciemiężonej ludności, Barry (Adam Rayner) już wie, że musi zostać w ojczyźnie na długo, a może i na zawsze.

Skomentuj

The Mill

W natłoku serialowego badziewia, jakie nas wyjątkowo szczodrze zalewa w tym sezonie, jest kilka produkcji, na które zdecydowanie warto zwrócić uwagę. Zaczęła się angielska wersja Homeland, czyli Honourable Woman, mamy ostatni sezon The Killing wyprodukowany przez Netflixa, no i jest oczywiście nowa Utopia. Są to rzeczy dziwne, ważne i bardzo współczesne, od których zalecam regularny odpoczynek, na przykład podczas oglądania brytyjskich produkcji historycznych. Nie jestem obiektywna, bo mnie naprawdę zachwyca wszystko co wyprodukuje angielska telewizja, ale The Mill, nawet jak na ich standardy, udał się znakomicie. Pod względem realizmu historycznego i wciągającej intrygi, Młyn jest bezkonkurencyjny. Myślę, że szczególnie spodoba się fanom Ziemi obiecanej, z którą, moim zdaniem, powinien być sprzedawany w pakiecie na DVD.

Komentarz

Wirus (The Strain)

Gdy człowiek myśli, że widział już wszystkie wampiryczne kurioza na ekranie, dostaje takie oto dziwo i już nic nie jest takie jak przedtem. Tym razem nie wystarczył miks krwiopijców z zombiakami, doszły jeszcze elementy science fiction reprezentowane przez dość paskudne robale. Normalnie oglądam i nie wierzę, że ktoś wpadł na taki pomysł. Dałoby się to to jeszcze obronić, gdyby było podane w mniej poważnej konwencji, na przykład tak jak w Czystej krwi (gdzie w końcu wirusów i dziwnych miksów nie brakuje), ale w The Strain oni tak na serio.

2 komentarze

Extant

Choć sam Steven Spielberg przyłożył rękę do tego projektu, a główną rolę gra laureatka Oscara Hally Berry, Extant jakoś nie zachwyca. Pierwszy odcinek wzbudził (chyba nie tylko we mnie) spory entuzjazm, ale z każdym kolejnym rozczarowań jest coraz więcej. Miło jest co prawda pooglądać wreszcie coś, co jest science fiction dla dorosłych, a nie dla uwielbiających wampiry i zielonych kosmitów nastolatków, ale czy alternatywnym wyjściem zawsze musi być spisek wielkiej korporacji i telenowelowe obyczajowe dłużyzny.

Komentarz