Pomiń zawartość →

Kategoria: Seriale

Sense8

Nowe dzieło Wachowskich już bardziej międzykulturowe, tolerancyjne i etniczne zróżnicowane być nie mogło. Bohaterowie pochodzą z najróżniejszych zakątków świata, mają bardzo różne problemy, ale łączy ich tajemnicza sieć powiązań z pewnym koncernem farmaceutycznym, doznawanie krzywdy ze strony rodziców, tudzież ważniejszych członków społeczności oraz tajemnicze zdolności parapsychiczne. Szkoda tylko, że w tej wielości i różnorodności gubi się główny wątek. Większość odcinków tego serialu to trochę nudnawe, przydługie wprowadzenie do właściwej akcji, które w dobrym filmie zajęłoby dwadzieścia minut. Tu niestety mamy niekończące się ujęcia spoglądania na wschody słońca, nastrojowe przytulaski i serie śmieszno-strasznych pomyłek i zbiegów okoliczności. Rozumiem, że wielu osobom może się to podobać, ale ja osobiście szczerze żałuję, że poświęciłam na oglądanie Sense8 kilka godzin z życia.

4 komentarze

O serialowym katharsis związanym z Grą o tron, czyli o finale piątej serii

Zacznę może jednak o wspomnień, nim dojdę do sedna. Wiele lat temu, gdy miałam jeszcze telewizję, oglądałam M jak Miłość. Pewno się teraz ze mnie śmiejecie, ale niestety taka jest przykra prawda. Najgorsze w patrzeniu na wygłupy Lucka, czy na to jak Hanka nalewa zupy było to, że nie znosiłam tego serialu, ale chęć zobaczenia śmierci najbardziej znienawidzonej postaci trzymała mnie przed ekranem. No i wreszcie nadszedł upragniony dzień, w którym ojciec blondasów bliźniaków umarł, a ja poczułam prawdziwą ulgę, bo nienawidziłam tego brodacza wszystkimi nerwami. Nigdy więcej nie wróciłam do M jak Miłość, już nie musiałam.

Skomentuj

Community

Community to od dwóch miesięcy mój ulubiony serial popołudniowy. Lepiej do poobiedniej kawki oglądało mi się chyba tylko Przyjaciół. Też jest o grupie przyjaciół, ale w zupełnie inny, zakręcony, a momentami nawet nieco chory sposób. Zamiast młodych i pięknych, jak to zwykle w amerykańskich serialach bywa, mamy bardzo zróżnicowaną wiekowo, etnicznie i estetycznie grupę nieudaczników, która szans na odbicie się od dna szuka w Community College Greendale. Nie jest to Liga Bluszczowa, ani nawet porządna politechnika, ale naprawdę przygnębiający koledż społeczny ostatniego sortu. Uczą się tu tylko ci, którzy nie mają pieniędzy na opłacenie prawdziwej edukacji albo seniorzy, którzy nie mają co robić z czasem (taki uniwersytet trzeciego wieku). Jakbym miała do czegoś to porównać, to Greendale byłoby taką podrzędną szkołą policealną w dość małym mieście wojewódzkim (choć od polskich standardów uniwersyteckich też nie odbiega momentami). Dlatego warto oglądać Community, choćby dla tych chwil, gdy w najbardziej absurdalnych scenach dostrzeżecie własną uczelnię. Ale ten serial to coś więcej niż nabijanie się z kiepskiego systemu edukacji. To osobny wszechświat!

Komentarz

Wayward Pines

Nie jestem fanką twórczości Blake’a Croucha i serial raczej tego nie zmieni. Jak na coś co miło ambicję bycia nowym Twin Peaks to raczej słabo wypada owa telewizyjna produkcja. Serial ma te same wady co powieści, a i kilka własnych doszło po drodze. Ogląda się to bez emocji, z lekkim znudzeniem, no bo ile można patrzeć jak się główny bohater miota i gania za własnym ogonem. Przez to, że stawia się na akcję, bez dłuższych przystanków w postaci rozmów między bohaterami, wszystkie postaci są szablonowe, pozbawione psychologii i karykaturalnie drętwe. Może to kogoś zdziwić, ale same sosny nie wystarczą, by zrobić z telewizyjnego średniaka nowe Twin Peaks.

Skomentuj

Jonathan Strange & Mr Norrell

No i doczekaliśmy się serialu! Nie będę ukrywać, że jestem tym faktem zachwycona. Uwielbiam trylogię Susanny Clarke, czemu dałam wyraz w zeszłe wakacje, a przeniesienie jej prozy na ekrany telewizyjne to prawdziwe mistrzostwo. Wiecie, że zazwyczaj unikam porównań książki z filmem, ale tym razem się nie oprę. Film, choć z pewnych względów nigdy nie dorówna powieściowemu oryginałowi, znakomicie oddaje klimat książek. Nie mogło być lepiej. Patrzę na aktorów i co chwila uświadamiam sobie, że właśnie tak sobie wyobrażałam bohaterów podczas lektury. Władca Pierścieni może się schować. Tu jest prawdziwa magia!

Komentarz

Banished

Zacznę dziś może od tego, że muszę przestać oglądać Banished, bo spać przez ten serial nie mogę. Czy zdarza wam się czasem też tak, że jakaś opowieść was wciągnie do tego stopnia, że zaczynacie nieświadomie obgryzać paznokcie, tupać nogami, a co najgorsze, myśleć o postaciach filmowych czy książkowych jakby były prawdziwymi ludźmi? Właśnie takie coś mnie dopadło przy tej produkcji i to jest straszne. Ta fabuła, choć niezbyt skomplikowana czy oryginalna (taka rozciągnięta wersja Mary Bryant) jest tak sugestywna i tak szarpie nerwy, że ciągle martwię się o ulubionych bohaterów, czy nic im się w tym australijskim buszu nie stanie lub czy żołnierze wszystkich nie powieszą w kolejnym odcinku. Szczególnie z tym wieszaniem jest ciężka sprawa, gdyż ta kara wisi wciąż na zmianę to nad jednym, to nad drugim głównym bohaterem i obawiam się, że w końcu się któryś doigra (i jak ja to zniosę?). Najgorsze w tym, że Banished to tak wciągający serial, jest to, że mogę naprawdę źle znieść rozstanie na koniec sezonu. Oto największy dylemat serialożercy! Przestać oglądać teraz czy smucić się potem?

Komentarz

Daredevil

Do niedawna filmy i seriale na podstawie komiksów zupełnie mnie nie obchodziły, a jedynym superbohaterem, o którym wiedziałam cokolwiek był Batman i to tylko dlatego, że mam do niego sentyment z dzieciństwa. Marvelowskie superprodukcje, w których bohaterowie są obdarzani coraz dziwniejszymi mocami, to dla mnie jakieś kuriozum i kicz totalny. Na szczęście nowy Daredevil to zupełnie inny poziom, istny powiew świeżości w świecie produkcji, w którym roi się od tępawych mięśniaków granych przez średnio zdolnych aktorów w dziwacznych charakteryzacjach, biegających w trykotach, strzelających laserem z oka, czy miotających różnymi obiektami.

7 komentarzy

Psychoville

Z początku nie chciałam pisać o tym serialu, bo pewnie wszyscy już oglądali. Rzecz jest z 2009 roku i zwykle przy takich ,,starociach” dochodzę do wniosku, że jak już ktoś nie obejrzał do tej pory, to moja skromna notka raczej go do tego nie skłoni. Dziś jednak mój mąż zdecydowanie oświadczył, że ,,To niestandardowe i ludzie powinni o tym wiedzieć”. Jeśli moja rekomendacja skłoni choć jedną osobę do obejrzenia Psychoville, to oboje będziemy bardzo szczęśliwi, bo to jeden z naszych ulubionych seriali.

2 komentarze

Poldark

Zaczęło się od sagi autorstwa Winstona Grahama, której pierwsza część (z dwunastu) ukazała się w 1945 roku i okazała się hitem. Twórczość Grahama dobrze wpisała się w modę na sagi rodzinne. Czytelnicy lubili drzewiej poznawać świat oczami pięknych i bogatych, których kolejne pokolenia próbowały odnaleźć się w zmieniających się realiach następujących po sobie epok. Najbardziej znanym (i moim ulubionym) wykwitem tamtej mody jest Saga rodu Forsyte’ów, ale Poldarkowie podobno też są nieźli. W 1975 BBC rozpoczęła transmisję serialu nakręconego na podstawie tej sagi, który tak się spodobał, że do dzisiaj jest bardzo lubiany, zwłaszcza przez starsze telewidzki (zapewne za sprawą grającego główną rolę Robina Ellisa) i uzyskał status kultowej produkcji. No a młodsze pokolenia mogą od niedawna cieszyć się nową wersją serialu, w której zagrał Aidan Turner, wampir z serialu Being Human.

8 komentarzy

Dig

Ten serial to średnio udane połączenie Homelanda z fabułami w stylu Dana Browna. Jest kontrowersyjny temat (religia, historia i międzynarodowy spisek), intryga kryminalna i wartko płynąca, pokawałkowana akcja. Zapowiadało się naprawdę dobrze, a pilot był jednym z najlepszych w tym sezonie, ale niestety im dalej w Diga tym nudniej i coś już czuję, że za kilka odcinków tak nie zmęczą, że już nie będzie mnie w ogóle obchodziło, jak się skończy ta cała afera. Napięcia spada i moje zainteresowanie razem z nim.

2 komentarze