Pomiń zawartość →

Antiviral

Ten film jest dziki, dziwny, oryginalny, kiczowaty i obrzydliwy. Koniecznie trzeba go zobaczyć! Nie jest to może najlepsza pozycja zeszłorocznej kinematografii, ale należy docenić to, że ktoś jeszcze próbuje widzów zszokować lub zaskoczyć, a jednocześnie dokonuje całkiem trafnej diagnozy współczesności.

Świat Antivirala to nasza niedaleka przyszłość. Nasza ewolucja społeczna poszła w stronę totalnej obsesji na punkcie wszelkiej maści celebrytów. Fanatycy zapatrzeni w swych idoli są gotowi płacić ogromne sumy klinikom specjalizującym się na przykład w zarażaniu klientów chorobami, na które wcześniej cierpieli ich ukochani piosenkarze czy aktorzy. Są też oczywiście firmy wszczepiające fragmenty skóry wyhodowane z celebryckich komórek, a nawet ,,masarnie”, w których można kupić kawałek tkanki mięśniowej na bazie gwiazdy i usmażyć sobie z niego gwiazdorskiego steka. Mięsko z laboratorium, ale to chyba nadal kanibalizm. Ale w końcu czego się nie robi by być bliżej ukochanej gwiazdy…

Na początku wydaje się to dosyć obrzydliwe i odrzucające, ale te uczucia mijają jak tylko widz zda sobie sprawę z tego, że dzisiejsze pudelkowe wścibstwo i faktowe śledztwa z zza krzaków są właściwie tym samym. Może twórcy Antivirala dopatrzyli się w fanach śledzących wahania wagi Angeliny, operacje plastyczne Madonny czy ciążowe przypadłości Kim Kardashian, kanibali z przyszłości. Plotki jako codzienne pożywienie mediów, to dość oczywiste porównanie.

Choć widać, że film nie miał zbyt dużego budżetu, a dialogów prawie tu nie ma, z pewnością wart jest obejrzenia i przemyślenia. Ciekawy jest sam pomysł, ale godna uwagi jest też gra Caleba Laundry Jonesa. Chopak grający tu główną rolę pracownika kliniki zarażaczy i przemytnika wirusów, mógłby uchodzić za młodszego brata Tildy Swinton. Ma androgeniczną urodę i magnetyczne spojrzenie zwiastujące prawdziwy talent, a nawet najbardziej absurdalne czy obrzydliwe sceny z jego udziałem zyskują jakiś głębszy, estetyczny wymiar.

Opublikowano w Filmy

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *