Pomiń zawartość →

Alix Christie, Uczeń Gutenberga

Opowieść ta jest dokładnie tym co obiecuje tytuł, ale nie w taki sposób, w jaki zwykle opisywane są losy wszelkich uczniów czarnoksiężników, uczennic botaników czy innych dzieci / służby / współpracowników prawdziwych lub mitycznych wielkich postaci. Nie jest to tylko drobiazgowy portret charakterologiczny Johanna Gutenberga z jego wszystkimi zaletami, przywarami i dziwactwami (choć tego tu nie brakuje). Tyle samo co wynalazcy druku, jest tu jego ucznia, Księgi nad którą wspólnie pracowali i żmudnego, morderczego niemal, rzemiosła.

Opowieść o tych niezwykłych wydarzeniach (w pewnym sensie najważniejszych dla naszej współczesnej cywilizacji) rozpoczyna się od tego, że w 1450 roku pewien bogaty kupiec z wolnego miasta Moguncji nazwiskiem Fust postanawia sprowadzić z Paryża swego przybranego syna. Peter jest mistrzem kaligrafii i zajmuje się przepisywaniem uczonych ksiąg. Choć bardzo młody, już cieszy się sporym uznaniem wśród uczonych z Sorbony, po latach nauki wreszcie może cieszyć się względną niezależnością, a tu ojciec, powołując się na posłuszeństwo i wdzięczność jakie winien jest mu Peter, zmusza go nieomal siłą, do porzucenia wszystkiego co kocha, zrezygnowania z dotychczasowej pracy i podjęcia nowego wyzwania pod okiem jego wspólnika w interesach, Johanna Gutenberga. I tak z uznanego skryby, Peter przeistacza się w początkującego ucznia, zmuszonego do ciężkiej fizycznej i umysłowej pracy, której wynik z początku jest dla niego niejasny, a sam pomysł na produkcję książek nową metoda wydaje mu się czystym bluźnierstwem. Na szczęście Peter to inteligentny chłopak, który szybko zaczął dostrzegać potencjał wynalazku Gutenberga, a nawet wnosić do niego bardzo wartościowe poprawki. Ta historia, opowiadana z perspektywy kilkudziesięciu lat przez leciwego już Petera pewnemu młodemu opatowi, to dowód na to jakie efekty może przynieść połączenie ogromnej wiary z nieposkromioną ciekawością i bystrym intelektem.

Prawdziwa przygoda rozpoczyna się gdy mistrz i jego pomocnicy postanawiają zabrać się za druk Biblii. Oprócz oczywistych problemów, takich jak właściwe lokum, sprzęt, trudny charakter mistrza czy finanse, największym wyzwaniem staje się nowa technologia, która choć dopiero ma swoje początki, już musi być doskonała, gdyż wszak nie godzi się by Słowo Boże było dostarczone ludziom w formie mniej niż perfekcyjnie pięknej, mogącej konkurować z dziełami rękopiśmiennymi. Czytając stronice tej powieści (której też by nie było, gdyby nie czcionki Gutenberga) możemy się poczuć jakbyśmy sami pracowali latami w ciemnym i dusznym warsztacie, w napięciu odlewając czcionki czy przyciskając prasę. Daje nam to niepowtarzalną szansę nie tylko na zrozumienie jak genialny był Peter Schoffer, jak wybuchowy Gutenberg czy jak niecierpliwy Fust, ale też, co najważniejsze, na czym polegał przełomowy wynalazek druku, technika jego wykonania i znaczenie wydania właśnie nią Biblii i Psałterza. To tutaj, w Moguncji na styku dwóch epok, pod czujnym i wrogim okiem Kościoła, w strachu przed najazdem Turków, w oczekiwaniu na krucjaty, słowem w bardzo burzliwych ale i ciekawych czasach, wybucha prawdziwa rewolucja trwająca do dziś. Ludzki intelekt znalazł wreszcie szybkie i precyzyjne narzędzie do wyrażania myśli.

Uczeń Gutenberga to powieść tyleż ciekawa, co pouczająca. Jej walorów edukacyjnych nie sposób przecenić. Szczerze żałuję, że nie dane mi było przeczytać jej lata temu, gdy podczas studiów poznawałam początki europejskiego piśmiennictwa. Opisane tu tajniki skrybów i malarzy, technika pozyskiwania barwników, czy poszukiwania idealnego stopu nadającego się do wyrobu czcionek, słowem te wszystkie fascynujące szczegóły mogłyby bardziej zaciekawić mnie nie tylko zawartością ksiąg lecz także ich materialną formą (to wspaniałe uzupełnienie takich powieści jak Imię róży czy bardziej rozrywkowy Gargulec). Zresztą to jak materialny i duchowy wymiar drukowanej przez lata Biblii nakładają się na siebie w umyśle Petera jest dla mnie najciekawsze w tej opowieści. Praca nad przeniesieniem tekstu staje się jednocześnie medytacją nad znaczeniem poszczególnych ksiąg i wersetów biblijnych, a wydarzenia z Księgi nakładają się w niezwykły sposób na to, co dzieje się w pracowni (na przykład praca nad Księgą Hioba nakłada się na szereg bardzo pechowych wypadków).

Powieść Alix Christie jest splotem bardzo wielu ciekawych motywów, razem składających się na portret niezwykłej epoki. Dowiedzieć się z niej możemy jak funkcjonowało piętnastowieczne niemieckie społeczeństwo, jak ścierały się interesy patrycjuszy, rzemieślników i dostojników kościelnych. Jest tu także opis bardzo ujmującego, szlachetnie niedzisiejszego spojrzenia na pracę i pracownię, w którym rzemieślnicy są niczym bracia, a warsztat jak zakon, w którym wszyscy razem pracują na chwałę bożą.

Jestem pewna, że po przeczytaniu tej powieści, czytelnicy z prawdziwym podziwem i szacunkiem zaczną spoglądać na tomy stojące na ich półkach. Książki, które dziś kupujemy to w końcu także dzieci Gutenberga.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Domu Wydawniczego PWN.

Opublikowano w Książki

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *