Pomiń zawartość →

Tag: Miles Teller

Bleed for This

Choć ten film obejrzałam już kilka tygodni temu, do dziś nie mogę wyrzucić go z pamięci. Nie poraża epickim rozmachem, nie jest widowiskowy i raczej nie zapamiętacie jego ścieżki dźwiękowej. Jest to jednak jeden z najbardziej przejmujących filmów o sporcie, jakie widziałam i Was też zachęcam do jego obejrzenia. Bleed for This to opowieść oparta na faktach. Jej głównym bohaterem jest Vinny Pazienza, światowy mistrz boksu, który zasłynął najbardziej spektakularnym powrotem na ring ever. Zapewniam, że patrząc na jego dokonania, poczujecie się malutcy i zawstydzeni swoją gnuśnością, ale też tak mocno jak nigdy uwierzycie w to, że amerykański sen się spełnia. Oto jedyna w swoim rodzaju historia od kaleki do mistrza świata.

Skomentuj

Rekiny wojny

Nie jest to z pozoru film, który mógłby mnie zainteresować. Nie zachęciła mnie do seansu ani informacja, że jest to dzieło twórcy trylogii Kac Vegas (bo kolesiowych komedii nie znoszę najbardziej na świecie, brzydzą mnie po prostu), ani to, że to kolejny obraz zapaskudzony występem Bradleya Coopera. Poszłam jednak na seans, a wcześniej przeczytałam książkę (o której możecie dowiedzieć się więcej tutaj), i nie żałuję, gdyż Rekiny wojny to jedna z tych historii, która pokazuje nam o co tak naprawdę chodzi w wojnie, a chodzi oczywiście o pieniądze. Przywykliśmy już do tego, że w zdrowiu chodzi o kasę, w edukacji i sporcie także, ale że w wojnie najważniejsze jest kto i ile na niej zarobi, to wciąż dość kontrowersyjny temat. Aż się momentami dziwiłam, że Amerykanie pozwolili na wypuszczenia filmu, pokazującego kulisy uzbrajania armii w Iraku i Afganistanie, ale to zapewne zasługa licznych wstawek komediowych, którym jednak nie dajcie się zwieźć, gdyż to zwyczajnie film o tym jak kupić broń i zabijać oszczędniej, a w tym nie ma niczego śmiesznego.

Komentarz

Guy Lawson, Rekiny wojny

Książka ta to niezwykły zapis rozmów z trzema młodymi ludźmi, jakie przeprowadził Guy Lawson, pisarz publikujący też w magazynie Rolling Stone, zaraz po tym jak światło dzienne ujrzały kulisy ich pracy w charakterze międzynarodowych handlarzy bronią. Będąc jeszcze praktycznie dzieciakami, David Packouz i Efraim Diveroli, wygrali w 2007 roku ogromy przetarg rządowy na dostarczenie do Afganistanu broni i amunicji. Wartość tego przetargu to 300 milionów dolarów i gdyby nie brak doświadczenia, prawdopodobnie udałoby im się go zrealizować. Rekiny wojny to wynik wielu rozmów z handlarzami, a także efekt śledztw dziennikarskich, prezentujący krok po kroku drogę jaką przeszli ci dwaj młodzi ludzie (do których potem dołączył trzeci kolega, Alex Podrizki) pochodzący z porządnych, ortodoksyjnych żydowskich rodzin, od zwykłych nieudaczników życiowych do prawdziwych rekinów wojennego biznesu. To naprawdę zadziwiające, że wszystko, o czym tu czytamy, to nie zawiła fikcja, a nagie fakty.

Komentarz

Whiplash

Ten film to czysta, ekstatyczna radość z oglądania! Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, że mógłby się komuś nie spodobać. Dla mnie każda minuta tego muzycznego widowiska była pasjonująca, a przy scenie finałowej spociłam się i zdenerwowałam jak jeszcze nigdy chyba (z napięcia mięśni spala się tyle kalorii, że to pewno najlepszy film odchudzający). Od lat mam słabość do tzw. filmów motywujących, czyli o wariatach i pasjonatach, którzy opętani manią perfekcji w swojej dziedzinie, poświęcają wybranemu celowi całe życie i każdą myśl. Whiplash z pewnością znajdzie się na szczycie moich ulubionych pozycji tego rodzaju, zaraz obok Diabeł ubiera się u Prady, Peaceful Warrior i Zapaśnika. Jestem pewna, że zapoznanie się z morderczymi zmaganiami młodego perkusisty sprawi, że niejeden leń zastanowi się nad swoim życiem i weźmie ostro do roboty (ja na pewno).

Komentarz

Niezgodna (Divergent)

Skoro obejrzałam już Gwiazd naszych wina, to wypadało wręcz zacisnąć zęby i obejrzeć też Niezgodną (zwłaszcza, że jest tu ta sama para aktorów, tym razem w roli rodzeństwa). Normalnie niedługo stanę się specjalistką od kina młodzieżowego, a tak długo starałam się je omijać. Najbardziej w Niezgodnej (kolejny bzdetny tytuł) zaskoczyło mnie to, że choć wszędzie piszą że to tylko gorsza wersja Igrzysk śmierci, to jest to zdecydowanie lepsze sci-fi niż głodowe opowieści o strzelającej z łuku amazonce. Niby też nic niezwykłego, czy choćby szczególnie wartościowego, ale przynajmniej da się bez bólu oglądać, czego nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć o Igrzyskach śmierci czy innym Equilibrium. Ot, takie grzeczne kino dla dorastających dziewczynek.

Komentarz