Oto 5, nie jedynych, lecz najważniejszych powodów, dla których możecie sobie odpuścić oglądanie Pięknych istot. Ja tego nie zrobiłam i z opóźnieniem, ale jednak obejrzałam tego gniota, co było totalną stratą czasu, więc pomyślałam, że innych wypada przed tym ostrzec.
- Piękne istoty to niestrawne połączenie Zmierzchu z serialem o Sabrinie, nastoletniej czarownicy. Jest to banalna opowieść o tym jak nowa dziewczyna w mieście, która szybko okazuje się czarownicą, zakochuje się w nastoletnim przystojniaku i oboje mają z tego powodu liczne kuriozalne problemy.
- Piękne istoty pokazują w stereotypowy, wręcz prymitywnie prosty sposób wizerunek amerykańskiego Południa. Mamy tu oczywiście wielkie posiadłości, zabite dechami mieściny, pradawne zwaśnione rody i mieszankę wielu kultur przyprawioną magią.
- Piękne istoty to film, w którym role nastolatków grają niestety prawdziwe nastolatki, co wypada fatalnie. Patrząc na to, jak ich twarze się męczą na ekranie, można pomyśleć, że nawet Robert Pattinson w porównaniu z nimi nie jest aż tak złym aktorem.
- Piękne istoty wcale nie są piękne tylko kiczowate. Całość, włącznie z bardzo typową opowieścią o nastolatkach, tandetną charakteryzacją i scenografią, oraz z koszmarnymi kostiumami, przywodzi na myśl nieudane produkcje z połowy lat 90tych, o których wszyscy próbujemy zapomnieć.
- Piękne istoty krzywdzą prawdziwych aktorów. Pozostałe rzeczy można by darować twórcom tego dzieła, ale zatrudnienia wybitnych artystów, takich jak Jeremy Irons i Emma Thompson nigdy. Nie wiem, co tym tytanom aktorstwa padło na rozum w chwili gdy zgadzali się na angaż, ale podejrzewam, że jak zwykle kasa. Tylko jak bardzo trzeba być spłukanym, by zaraz po roli w przebojowym serialu o renesansowym papieżu, grać jakiegoś szamana snującego się po domu w białym szlafroku?
Komentarze