Ta książka jest naprawdę niezwykła i wcale nie chodzi mi o jej walory literackie. Na jej niezwykłość składa się fabuła naszpikowana spiskami i technologicznymi atrakcjami, a także towarzysząca słuchaniu/czytaniu czytelnicza świadomość, że choć jest to fikcja literacka, podobne rzeczy są już osiągalne i możliwe, a eksperymenty czy ataki dronami, podobne do tych z książki, mogą spokojnie mieć miejsce nawet teraz w realnym świecie. Zaczynając słuchanie tego audiobooka, myślałam, że nie jest to raczej opowieść dla mnie. Zdecydowanie nie jestem jej wzorcowym odbiorcą ze względu na kompletne technologiczne upośledzenie, przez które nawet wysłanie sms-a uważam za nielada osiągniecie. Na szczęście Zero napisane jest w bardzo przystępny sposób, dzięki czemu jest świetną rozrywką nie tylko dla nastoletnich fanatyków najnowszych technologii, ale może też pełnić funkcję przewodnika po tajemniczym świecie alternatywnej rzeczywistości, do której porywają nas na każdym kroku smartphony, smartwatche, inteligentne okulary, wszechobecne kamery monitoringu czy nawet urządzenia ukryte w soczewkach i tatuażach. Ten świat już istnieje i spora część ludzkości (zapewne ta młodsza część) od dawna w nim żyje.
Witajcie w paranoi
Przy zapoznawaniu się z fabułą Zero zasada jest prosta: jeśli coś wydaje się zupełnie niemożliwe, zbyt dziwne by mogło mieć miejsce, a o bohaterze snującym teorie spiskowe myślicie jak o paranoiku (on sam też tak myśli) to zapewne właśnie to się dzieje. Tu spełniają się najgorsze koszmary o Wielkim Bracie, wszechobecnej inwigilacji i sprowadzania ludzkiej wartości do kilku cyferek.
Po świecie najnowszych technologii oprowadza nas znakomita brytyjska dziennikarka Cynthia Bonsanth. Jest do tego idealną osobą (lub najgorszą z możliwych) gdyż nie ma o tym pojęcia, ledwo obsługuje swój własny telefon, a wszystkie niezbędne informacje zdobywa za pośrednictwem nastoletniej córki. Jednak Cynthia jest także najlepsza w swojej pracy, nie boi się nowych wyzwań, no i gdy jej londyńska gazeta zaczyna się w pełni dygitalizować, nie bardzo ma też inny wybór jak z papierowej dziennikarki przejść w świat wirtualny. Skokiem na głęboką wodę jest dla niej atak tajemniczej grupy Zero, która by zademonstrować swoje możliwości, atakuje z dronów prezydenta. Od tego zdarzenia Zero regularnie publikuje komunikaty naświetlające zwykłym obywatelom wpływy, jakie mają na nich technologie i zarządzające nimi koncerny. Zadaniem Cynthii jest pisanie o Zero i przeprowadzenie dla gazety dziennikarskiego śledztwa. Jest w sprawę też osobiście zaangażowana, gdyż w tym czasie, używając jej inteligentnych okularów, ginie przyjaciel jej córki. Pomimo początkowego błądzenia po omacku, udaje się naszej bohaterce coraz więcej dojrzeć, zaczyna łączyć ze sobą fakty, rozmawia z profesjonalistami, a z tego wszystkiego wyłania się naprawdę niepokojący obraz.
Freemee dla każdego
Choć początkowo to Zero wydaje się w tej opowieści wrogiem numer jeden, to jednak gdy poznajemy tajemniczą platformę Freemee, nie mamy wątpliwości kto tu jest naprawdę zły. Freemee to serwis używany głównie przez młodych ludzi do ciągłego śledzenia swoich parametrów (na rozmaitych płaszczyznach) i doskonalenia się oraz zarabiania pieniędzy. Można sobie ściągnąć aplikację podpowiadającą kiedy odrabiać lekcje, w co się ubierać i jak ćwiczyć by osiągnąć maksymalne efekty. Normalnie moje Endomondo się chowa! Oczywiście, by zapisać się do Freemee, należy uzupełnić bardzo drobiazgową ankietę, zdradzić o sobie praktycznie wszystko, ale wychowane na Facebooku dzieciaki nie mają z tym absolutnie żadnego problemu, zwłaszcza, że ten serwis to ich wielka szansa i najszybsza droga do przemiany z totalnego losera w gwiazdę i idola.
Freemee to tylko jedna z wielu technologicznych pułapek jakie poznaje Cynthia (jest też na przykład ranking szacujący wartość wszystkich żyjących ludzi i określający ich miejsce w hierarchii), ale najstraszniejsza, bo taka zwyczajna. Na tym przykładzie widać najwyraźniej, że oswoiliśmy się z ciągłą obserwacją, brakiem prywatności czy z terrorem internetowej popularności. Elsberg idzie o krok dalej i pokazuje swoim czytelnikom, co można zrobić z na pozór niewinnymi danymi, jak łatwo jest dzięki nim manipulować nie tylko pojedynczymi osobami, ale całymi grupami społecznymi. Przypadek Edwarda Snowdena i tego wszystkiego co mówi o meta danych pokazuje wyraźnie, że nie mamy do czynienia już wyłącznie z fikcją. Zero jak najbardziej dotyczy naszego tu i teraz, i jestem pewna, że po skończonej lekturze wielu czytelników spojrzy na sprawę nowych technologii świeżym wzrokiem, co zaowocuje skasowaniem kilku rzeczy z telefonu i komputera.
Choć szpiegujący nas przez wszędobylskie gogle Wielki Brat jest straszną wizją, Elsberg nie demonizuje nadmiernie Internetu, aplikacji telefonicznych, serwisów społecznościowych czy monitoringu. Pokazuje uczciwie też drugą stronę medalu, którą jest na przykład większe poczucie bezpieczeństwa czy możliwość komunikowania się z praktycznie każdym na świecie. Eksperymenty społeczne, cyber ataki czy spiski korporacji nie są dziełem technologii, ale chciwych ludzi, którzy źle użyli opisanych tu genialnych narzędzi.
Jeśli interesują was teorie spiskowe i najnowsze gadżety, a do tego jesteście fanami serialu Mr. Robot, to z pewnością spodoba wam się ten audiobook. Zimny, zdecydowany, na pozór obojętny ton czytającego Zero Tomasza Sobczaka dodaje tej fabule dodatkowego napięcia i grozy.
Audiobooka wysłuchałam dzięki uprzejmości Biblioteki Akustycznej.
Czytałam wersję papierową z zapartym tchem. Chyba od lat żyłam w paranoi, a książka uświadomiła mi , że wszystko ze mną ok:)
Po tej książce uważam, że z tym, kto nie ma paranoi, jest coś nie tak:)