Ta książka jest tak dobra, że należy ją sobie rozsądnie dawkować, ponieważ po zakończeniu czytania ostatniej strony, może was ogarnąć prawdziwa rozpacz, że to już koniec. Zapewne też większość czytelników pospieszyła do komputera wyszukiwać datę premiery kolejnej części cyklu. Nie ma w tym absolutnie nic dziwnego. Nie spotkałam się jeszcze ze złą opinią o dziele Knausgårda i raczej chyba takich nie będzie. Sama osobiście usiadłam do lektury dzięki bardzo pochlebnej recenzji Krzysztofa Vargi, absolutnej wyroczni w sprawach literatury, i jestem mu po raz kolejny niezmiernie wdzięczna za celną wskazówkę. Może i Moja walka nie jest najlepszą powieścią, jaką czytałam w życiu, ale zapewniam, że jest bardzo blisko absolutnego artystycznego szczytu. Po raz pierwszy od bardzo dawna, siedząc w fotelu z książką, miałam poczucie, że obcuję z czymś absolutnie wspaniałym, z czymś, o czym będą dyskutować kolejne pokolenia czytelników i krytyków.
5 komentarzyMiesiąc: maj 2014
Z opisów wynikało, że będzie to takie sobie science fiction, ale Transcendencja okazała się miłym zaskoczeniem. Choć jest to fabuła nielogiczna, irytująca i naprawdę za długa, to jednak sam pomysł na film naprawdę mnie zachwycił. Cóż to za idea opanowuje ludzkość, by stworzyć sobie boga z pojedynczych myśli połączonych w jedno!? Szkoda, że zmarnowano taki potencjał. Najwyraźniej reżyser Wally Pfister chciał uchwycić wszystkie niuanse związane z zabawą człowieka w boga, ale połączenie szczytnych dążeń, wielkiej miłości, buntu maszyn i utopijnych bredzeń nie wyszło tu zbyt szczęśliwie.
2 komentarzeNo i mamy kolejny twór zainspirowany pracą Steve’a Jobsa. Tytuł odnosi się bezpośrednio do szaleńców z kultowej reklamy filmy Apple, sprzedających po prostu oryginalne idee ludzi, którzy odważyli się myśleć inaczej. Dlaczego bohaterowie tego serialu są szaleni na jobsowy sposób? Ponieważ pracują w amerykańskiej agencji reklamowej, czyli w firmie specjalizującej się w wymyślaniu pomysłów na sprzedanie czegokolwiek, oczywiście pod pozorem tego, że sprzedają nowe idee. Na szczęście The Crazy Ones mają więcej wspólnego z serialem Mad Men niż z kolejnymi produkcjami o informatykach.
SkomentujLiczyłam na naprawdę dobre kino, które mną wstrząśnie, a dostałam nudną papkę, smętne dłużyzny i ogólnie coś, za co osoby, które naprawdę uczestniczyły w wydarzeniach pokazanych w tym filmie, powinny się obrazić (gdyby na przykład obaj panowie jeszcze żyli). Zniechęciłam się tą historią zupełnie, a przecież to dramat wojenny o nieszczęsnym młodym żołnierzu torturowanym przez Japończyków podczas wojny, a także o jego starszej wersji, która nawet po kilkudziesięciu latach nie może sobie z traumą poradzić. Nie wiem dlaczego, ale wszystko tu wypadło tak sztucznie i dziwnie, że jedyny dramat jaki dostrzegam w Drodze do zapomnienia to nieszczęście jakie spotkało biedną twarz Nicole Kidman.
SkomentujMarynarka to jedna z tych lektur, która miała być tylko pouczająca, a okazało się, że przy okazji jest także niezłą rozrywką (o ile w ogóle można tak powiedzieć przy wyborze tego typu tematu). Thriller Mirosława Tomaszewskiego rozgrywa się w 2005 roku, jednak akcja odnosi się bezpośrednio również do grudnia 1970 i pamiętnych wydarzeń na Pomorzu. Głównym bohaterem powieści jest niemal czterdziestoletni Adam mieszkający w Gdyni, były wokalista punk rockowej grupy Amnezja, a co najważniejsze także syn mężczyzny, który stracił życie w Grudniu ’70. Wraz z Adamem przemierzamy ulice współczesnej Gdyni, rozpamiętujemy tragiczne wydarzenia ciążące na polskiej historii, bierzemy udział w bardzo nietypowych turnusach wypoczynkowych w stylu aresztu SB, a także uczestniczymy w zagmatwanej intrydze stworzonej przez pewnego trójmiejskiego biznesmena.
KomentarzJak na osobę, która nie darzy szczególnym uznaniem, czy też sympatią Woody’ego Allena, muszę przyznać, że jest on najmocniejszą stroną tego filmu. Reszta obsady Casanovy po przejściach prezentuje się raczej przyzwoicie, ale to komiczne wypowiedzi weterana kina amerykańskiego są tu główną atrakcją. Po raz kolejny, tym razem w roli bankrutującego antykwariusza Murraya, Allen jest po prostu sobą. Gra tę samą postać lekko stetryczałego, zgorzkniałego, inteligentnego i, z niewiadomych powodów, atrakcyjnego dla kobiet faceta, któremu nadmiar szarych komórek pozwala zawsze spadać na cztery łapy, niezależnie od tego w jakie kłopoty się wpakuje. Mimo swojej niechęci, tym razem udało mi się dostrzec w takiej kreacji sporo uroku.
Skomentuj