Pomiń zawartość →

666 Park Avenue

Miejscem łączącym wszystkie wątki tego serialu jest tytułowy adres, czyli ogromna, wystawna, przedwojenna kamienica w samym sercu Nowego Jorku, która nosi miano The Drake, czyli smok. Pod ten bardzo prestiżowy adres wprowadza się para miłych, ładnych i prostodusznych młodych ludzi. Henry (Dave Annable) jest prawnikiem marzącym o pracy dla burmistrza, a Jane (Rachel Taylor) fascynuje się konserwacją zabytkowych budynków. Na zamieszkanie w Drake stać ich tylko dlatego, że otrzymują tu okazję na dorobienie jako zarządcy budynku. Bardzo szybko okazuje się, że wymiana żarówek czy porządkowanie piwnicy są doskonałymi okazjami do poznania zadziwiająco tajemniczych losów mieszkańców kamienicy oraz jej właściciela, czyli urzędującego w penthousie demonicznego Gavina Dorana (Terry O’Quinn).

Jak wskazuje już sam tytuł, w serialu pojawia się wiele satanistycznych odniesień. Od razu dowiadujemy się, że Doran jest nie tylko właścicielem mieszkań, ale i dusz zamieszkujących jego kamienicę. Ten pocieszny łysy diabeł o szelmowskim uśmiechu para się profesją od wieków znaną w ludowych wierzeniach: za spełnienie na pozór tylko niemożliwego życzenia, ludzie mniej lub bardziej świadomie oferują mu swoją duszę. Widzieliśmy już podobne opowieści dziesiątki razy i wiemy, że ta historia nie może skończyć się dobrze. Kolejne odcinki to nieustająca seria niefortunnych wypadków, poniesionych przez Bogu ducha winnych mieszkańców, którzy albo są zabijani przez duchy, zjawy i fikcyjne postaci, albo też sam budynek (na przykład za pomocą windy) rani ich okrutnie dając nauczkę, że z Gavinem Doranem się nie zadziera.

Atmosfera serialu bardzo przypomina Adwokata diabła i Dziecko Rosemary. Czuć ten sam duszny klimat gustownie urządzonych starych mieszkań w metropolii. Szatański jest tu nie tylko podstępny właściciel, ale też cała sytuacja mieszkaniowa, w której ludzie są bardzo blisko siebie, szpiegując się i podsłuchując intymne sekrety. Uważam, że fantastycznym pomysłem byłoby nakręcenie polskiej wersji takiego cudaka, na przykład o tytule Diabeł w bloku (przemieszczający się śmierdzącymi zsypami) albo Czort w kamienicy (który rezydowałby w zagrzybiałych piwnicach i żywił się starymi babcinymi kompotami). Taka produkcja miałaby większe szanse rozerwać widza niż 666 Park Avenue.

Przyznam, że nie zdziwiły mnie informacje na licznych forach, że kolejnego sezonu nie będzie. Szkoda kasy na ciągnięcie tak nudnie prowadzonej fabuły. Pomysł był całkiem dobry, bo w końcu kto nie lubi historii o diabelskich konszachtach, ale wykonanie… Najbardziej chyba wkurza mnie to, że ci wszyscy naiwni bohaterowie sprzedają swoje dusze za bezcen. W starych dobrych opowieściach było tak, że czort spełnia życzenie, śmiertelnik żyje sobie kilkadziesiąt lat jak król, a potem diabli się po niego zgłaszają. Taki był sens Pani Twardowskiej, Fausta czy mojego ulubionego Doktora Faustusa. No coś z tego kontraktu trzeba mieć. Tymczasem w tym serialu spełnia się życzenia, ale w sposób opaczny, który jest jednocześnie karą dla petenta, po czym przychodzi kolejna kara w postaci Belzebuba stukającego do drzwi. Moim zdaniem to zupełnie bez sensu. Kolejną sprawą nie trzymającą się kupy jest brak jakiejkolwiek wewnętrznej logiki opowieści. Nikt tu ze sobą nie rozmawia, bohaterowie bardzo wolno myślą i wiążą ze sobą fakty, nikt też nie dziwi się sprawom, które powinny ich automatycznie zaalarmować. Oglądając te pokraczne ruchy kolejnych pionków na czarciej szachownicy można się tylko zirytować.

666 Park Avenue nie jest produkcją godną długiego wywodu, więc dodam tylko, że aktorstwo jest tu boleśnie złe. Zęby bolą szczególnie od oglądania młodszego pokolenia artystów, z których z pewnością nie wyrosną oskarowe gwiazdy. Aktorstwo chyba najbardziej położyło serial robiąc z niego jakąś mdłą, nudną operę mydlaną. Szkoda, bo mogło być naprawdę świetnie.

Opublikowano w Seriale

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *