Pomiń zawartość →

Jak wam się podoba z cyklu National Theatre Live w Multikinie

Po dłuższej przerwie, wróciliśmy do oglądania dzieł Szekspira w szczecińskim Multikinie i muszę powiedzieć, że było to jedno z najbardziej świeżych, romantycznych i radosnych przedstawień, jakie widziałam. Jak wam się podoba to idealna sztuka na wiosnę, szczególnie dla zakochanych, ale nie tylko:) Jest magicznie i komicznie, ale też nie brak bardzo aktualnych dla nas obecnie uwag dotyczących ludzkiej natury i władzy, i coś myślę, że po spektaklu nie tylko ja, ale też wielu innych widzów miało pomysł, by wzorem szekspirowskich bohaterów, zaludniających idylliczny Las Ardeński, skryć się przed absurdami codzienności na przykład w szczecińskim Lesie Arkońskim.

Fabuła jest prosta i sprowadza się do tego, że tyran Fryderyk wygania kogo się da ze swojego księstwa. Także jego bratanica, Rozalinda, oraz syn jego zmarłego nieprzyjaciela, Orlando, czyli para zakochanych w sobie młodziaków, musi czmychać sprzed zagniewanego oblicza księcia. W nowej leśnej rzeczywistości, wśród drzew, owiec, pasterzy, błaznów i arystokratów, kochankowie odnajdują wyzwolenie i zaczynają prowadzić grę, sprowadzającą się do serii bardzo zawiłych, lecz zabawnych rozmów typu ,,co by było gdyby”. Oczywiście, nie są tu jedyną parą, gdyż zakochanych jest więcej, a każda pokazana tu miłość ma inny odcień. Ogląda się i słucha tego z prawdziwą przyjemnością.

W spektaklu, wyreżyserowanym przez Polly Findlay, rolę Rozalindy gra piękna, rudowłosa Rosalie Craig, a w jej ukochanego Rolanda wcielił się Joe Bannister. Ona jest rzutka, dowcipna i pewna siebie, z dużą dozą dwuznacznego seksapilu (zwłaszcza gdy przebiera się za chłopca), a on jest uroczy, cudnie gapowaty i jak nikt przypomina zakochanego szczeniaczka. Pomimo wspaniałego aktorstwa tej pary, wzbudzającego liczne westchnienia na kinowej widowni, Jak wam się podoba większość widzów zapamięta chyba głównie za względu na rewelacyjną Celię, kuzynkę i przyjaciółkę Rozalindy. Grająca ją Patsy Ferran jest tak utalentowaną i charyzmatyczną artystką, że mogłabym patrzeć na nią godzinami. Jest bardzo zabawna i zdecydowanie wie co robić ze swoim drobnym ciałem i dość specyficzną twarzą, by wywołać na widowni salwy śmiechu. Jak ona mruży oczęta! Jak rozkosznie tańcuje w scenie finałowej! Aż chce się sprawdzić czy przypadkiem nie jest rodzoną córką Jasia Fasoli.

Oprócz zaskakującej Patsy Ferran, niespodzianką, od której aż opadła mi szczęka, była scenografia i obsadzenie zwierzęcych postaci. Ależ ci Anglicy mają wyobraźnię (i zapewne też niemałe pieniądze na realizację nawet najbardziej szalonych pomysłów). Zamiast sadu, drzewka bonsai na korporacyjnych biurkach. Zamiast drzew, konstrukcja z mebli. No i owce:) Nie chcę nikomu psuć niespodzianki, bo może ktoś jeszcze wybierze się na kolejne przedstawienia planowane na 18 kwietnia i 31 maja (zachęcam), więc powiem tylko, że gdy pojawiły się owce, miałam atak histerycznego śmiechu, połączony z opadem szczęki, a zaraz potem chwilę grozy na myśl, że czarny baran wskoczy na białego (było blisko).

Jak wam się podoba jest tak zabawne, jak Hamlet był tragiczny. Każda scena skrzy się tu od inteligentnego humoru. Jak nigdy, nie nudziłam się nawet podczas pokazywanego w przerwie materiału zza kulis. Po wypowiedziach aktorów widać, że są pełni pasji i autentycznie kochają to co robią, dzięki czemu współcześni widzowie na całym świecie mogą na nowo pokochać Szekspira. Szczególnie spodobali mi się starsi panowie grający błaznów, którzy na prezentowanym materiale wygłupiają się jak para dzieciaków. Widać, że aktorzy mają do siebie wielki dystans, co jak dla mnie, jest bezbłędną oznaką wielkiej inteligencji.

Za każdym razem gdy oglądam coś z cyklu National Theatre Live, przepełnia mnie podziw i jednocześnie poczucie żalu oraz zazdrość, że Brytyjczycy potrafią sprawić by spuścizna ich największego twórcy pozostała wiecznie żywa. We fragmentach wprowadzających pojawia się nawet taka uwaga, że jak długo ludzie będą mówili po angielsku, tak długo będzie Szekspir, gdyż on wszystko co było do wyrażenia w tym języku, wyraził najlepiej. A u nas co? Dzięki rewelacyjnej promocji kultury i wspaniałemu systemowi edukacji, Polacy ziewają na każda wzmiankę o Kochanowskim, a w mającym się kręcić serialu o Mickiewiczu, rolę wieszcza podobno odegra Musiał. Tyle aktualności w temacie. Pominę już fakt, że mamy rok Sienkiewicza, czego zupełnie nie można zauważyć w mediach. Szkoda gadać, nie ma po co się dołować. Lepiej zaprosić kogoś miłego (najlepiej kogoś kto czytał Przygodę z owcą lub Sprawiedliwość owiec) na Jak wam się podoba i ponapawać się Szekspirem w najlepszym z komicznych wydań.

Opublikowano w Teatr

2 komentarze

  1. Brytyjczycy potrafią to sprawić, bo nie podchodzą do twórczości Szekspira na kolanach. Nie boją się go uwspółcześniać ani z niego żartować. U nas – wiadomo, tradycja i powaga. A to nie sprawia, że klasyka pozostaje żywa.

    • ola ola

      Racja! W każdej scenie widać dowcip i ten błysk w oku. Mają dystans i wiedzą, że na unowocześnianiu Szekspira teksty nie tracą na wartości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *