Pomiń zawartość →

Tag: Michelle Dockery

Godless

Każdy już się nachwalił, to i ja jeszcze coś dobrego o tym serialu napisze, bo to ważna rzecz. Sama zapowiedź mówiąca o tym, że to historia miasteczka,w którym są same kobiety, z powodzeniem radzące sobie w okrutnym świecie Dzikiego Zachodu, już brzmiała dla mnie niezwykle intrygująco. Czyżby jakaś feministyczna fantazja inspirowana Westworldem? Może trochę, ale jest nawet lepiej niż przypuszczałam. Pomimo kilku wad (największa to chyba ta, że momentami Godless dłuży się niesamowicie, no i można się pogubić przez dość swobodnie powtykane retrospekcje) to naprawdę dobre widowisko i gdybym była bardziej śmiała, powiedziałabym, że to taki klasyczny western na sterydach. Jest wszystko, czym zachwycali się nasi ojcowie patrząc w ekran na pierwsze opowieści o Dzikim Zachodzie: szeryf z problemami, dobrzy i źli Indianie, czarny charakter i jego banda z piekła rodem, samotny tajemniczy bohater, prostytutka o złotym sercu oraz piękne zwierzęta i fantastyczne okoliczności przyrody w tle. A najlepsze jest to, że przy tworzeniu tych postaci, twórcy poszli o krok dalej niż moglibyśmy się spodziewać.

Skomentuj

Klucz do wieczności

Filmów o zamianie dusz, osobowości, współegzystowaniu wielu jaźni w jednym ciele, jest naprawdę wiele. Osobiście, największą sympatią darzyłam zawsze nie jakieś sławne klasyki z tej dziedziny, a film Dwoje we mnie (z 1984 roku), w którym zagrał Steve Martin. Produkcja ta ma prawie tyle lat co ja i odkąd byłam dzieckiem, silnie oddziaływała na moją wyobraźnię. No bo czyż to nie jest wspaniały pomysł, by w razie choroby, starości czy niebezpieczeństwa móc się teleportować do nowego i lepszego ciała? Ja tam bym nawet na chorobę nie czekała, tylko od razu wyskakiwała ze swej wadliwej cielesnej powłoki. I tak, wiedziona dziecięcymi niemal emocjami, skierowałam wczoraj swe kroki ku sali kinowej, a tam kolejne wielkie rozczarowanie. A tak mi się marzy by jeszcze w te wakacje zobaczyć jakiś dobry film. Chyba nic z tego.

Skomentuj

Bez wytchnienia (Restless)

Bez-wytchnienia-RestlessW poszukiwaniu kolejnej lekkiej, letniej filmowej przyjemności natrafiłam na perełkę z brytyjskiej telewizji. Restless to absolutny hit i nie mogę wprost uwierzyć jak mogłam tego wcześniej nie obejrzeć. Ta dwuczęściowa produkcja telewizyjna jest takim jakby kobiecym filmem szpiegowskim, bardzo udanym, moim zdaniem, połączeniem melodramatu z filmami o Jamesie Bondzie. Do wciągającej intrygi dodano piękne zdjęcia angielskich (i nie tylko) plenerów oraz grającej główną rolę Hayley Atwell, która jest tu po prostu zjawiskowa. Gwiazda Black Mirror pokazała nie tylko duży talent aktorski, ale przede wszystkim kobiecą siłę i niesamowitą urodę. Aż dziwne, że nie jest jeszcze pierwszorzędną hollywoodzką aktorką.

Skomentuj

Wiedźmikołaj (Hogfather)

Jak dla mnie święta mogłyby nie istnieć. Mam do nich naprawdę obojętny (jeśli nie wrogi) stosunek odkąd zorientowałam się, że pierogi i sernik mogę sobie zrobić o każdej innej porze roku, a rodzina też raczej nie zniknie mi po 24 grudnia. Jeśli jednak już świat musi się zatrzymać na tych kilka nieszczęsnych, ciemnych dni, to zdecydowanie wybieram świętowanie przed telewizorem z taką liczbą dobrych filmów ile tylko starczy czasu na ich obejrzenie. Do moich niezawodnych bożonarodzeniowych klasyków od lat należy Wiedźmikołaj, nakręcony na podstawie najzabawniejszej powieści Terry’ego Pratchetta. W tym filmie jest wszystko czego można chcieć dokładnie o tej porze, czyli sporo blasku kominka i przytulnej ciemności, ale też wiele wątków związanych z wierzeniami i mitami, łudząco podobnymi do tego co nazywamy chrześcijańską tradycją.

2 komentarze