Pomiń zawartość →

Tag: Matt Damon

Counterpart, Downsizing i Morderstwo w Orient Expressie, czyli o produkcjach, które zawiodły

Oczywiście jest to wyłącznie mój sugestywny punkt widzenia i kwestia mojego (pewno niezbyt dobrego) gustu do filmów i seriali, ale wymienione w tytule pozycje uważam za najbardziej zawodzące nadzieje widzów w ostatnim czasie. Tyle czekania i nadziei, znakomite zapowiedzi, świetne aktorstwo i ogólnie top topów miał być, a wyszła nuda, dziwność i sztuczność. Są oczywiście fani, których Counterpart z odcinka na odcinek napawa zachwytem lub osoby, które obejrzały już Morderstwo w Orient Expressie z dziesięć razy, ale ja zdecydowanie do tego grona nie należę, choć zapewniam, że bym chciała. Cóż poradzić jednak, gdy człowiek podczas oglądania czuje zamiast ekscytacji senność, ewentualnie poirytowanie?:(

Komentarz

Suburbicon

Co za straszne rozczarowanie! Taka ciekawa zapowiedź, a tak nudny i mało znaczący film, o którym można zapomnieć już w drodze z kina do domu. Miała wyjść zgrabna, zabawna, ale i ostra satyra na bogatą i uprzywilejowaną, a przede wszystkim białą Amerykę, tymczasem wyszedł smutny gniot o niezrozumiałej wymowie, zostawiający widzów z poczuciem bezpowrotnie utraconego czasu i utratą sympatii dla Matta Damona i Julianne Moore (a o to się trzeba bardzo postarać, bo to aktorzy sprawiające naprawdę sympatyczne wrażenie). I tak jak nigdy nie lubiłam aktorstwa George’a Clooney’a (co te kobiety w nim widzą?), tak nie polubiłam jego dokonań reżyserskich. Pomoc braci Coen przy scenariuszu też na niewiele się zdała. W najlepszych momentach Suburbicon ledwie przypomina ich najsłabsze dokonania, a poza tym jest znacznie gorzej.

Skomentuj

Strategia mistrza i inne kolarskie sensacje

Do niedawna Lance Armstrong w ogóle mnie nie interesował. Znałam go tylko z relacji mojego ulubionego youtubera Durianridera, który najpierw zachwycał się jego kolarskimi osiągnięciami, a potem, po aferze dopingowej, tłumaczył, że to od początku było oczywiste i wiadome, że Armstrong brał co tylko mógł. Durianrider jest tak wielkim propagatorem zdrowego stylu życia, że nawet się poświecił i przeprowadził na sobie eksperyment ze sterydami, żeby pokazać jak wpływają na zdrowie fizyczne i psychiczne. O Armstrongu jakoś rzadziej wspomina, więc i ja o nim za dużo nie myślałam. Gdy jednak zobaczyłam w kinie zapowiedź filmu, a zwłaszcza te świdrujące szalone oczka Bena Fostera, który jest bardziej Armstrongiem niż on sam, wiedziałam, że muszę to zobaczyć. Film może nie wybitny, ale ważny, a rola Fostera wspaniała.

Skomentuj

Marsjanin

Gdy zobaczyłam w piątek, że można obejrzeć Marsjanina przedpremierowo, moja radość była ogromna. Ta fabuła wywołuje we mnie radość małego dziecka, ciągoty kujona, który lubi wyzwania nie tyle intelektualne, co stawiane wyobraźni. A wyobraźnia Andy’ego Weira nie ma granic. Może i powieść autorstwa tego maniaka nie ma wielkich walorów artystycznych, jednak działa na zupełnie inne regiony mózgu niż większość produkcji literackich i to jest jej wartość. To samo można powiedzieć o filmie. Sala kinowa, jak nigdy, zapchana do ostatniego miejsca, i chyba każdy z widzów by się ze mną zgodził, że choć Marsjanin nie zmienił radykalnie ich życia, to ten film jak mało który zasługiwał na to, żeby go zrobić i obejrzeć w 3D.

Komentarz

Wielki Liberace (Behind the Candelabra)

Zawsze byłam ciekawa kim był ten Wielki Liberace i teraz wreszcie miałam okazję się przekonać. W wielu amerykańskich filmach, gdy bohaterowie krytykują czyjś zły gust, związany najczęściej z tendencją do kiczu, powołują się na tego artystę scenicznego. ,,W stylu Liberace” to zapewne dla nich to co dla nas ,,na bogato” ale w takim bizantyjskim stylu i 300% bardziej. Podczas oglądania najnowszego filmu Stevena Soderbergha można doznać prawdziwego szoku estetycznego. Widok ogromnego przepychu, ton złota, cekinów, kryształów i puchu wypala się wręcz na siatkówce oka i naprawdę trudno jest się go potem pozbyć. Historia miłosna, czy wątki obyczajowo-gejowskie, schodzą gdzieś na dalszy plan. Zostaje tylko wspomnienie faceta z ponaciąganą twarzą, peruką na Elvisa, w wielkim futrze i ze złotymi łańcuchami na szyi. Coś mam wrażenie, że nie do końca o to chodziło.

3 komentarze

Elizjum

Darowałabym sobie oglądanie Elizjum zupełnie, głównie ze względu na to, że ten film nakręcił Neill Blomkamp, czyli osoba odpowiedzialna za powstanie Dystryktu 9, który osobiście uważam za najgorszy film ever (pamiętacie pewnie absurdalną fabułę z wielkimi krewetkami w roli głównej). Do pójścia do kina zachęciły mnie jednak doniesienia kolorowej prasy o tym, jak to biedny Matt Damon (grający w Elizjum głównego bohatera Maxa) musiał się namęczyć, by być gotowym do tej wielkiej roli. Jak już chłopak poświecił kilka miesięcy z życia na to by codziennie po 4 godziny wyciskać na siłowni, to pomyślałam, że docenię jego trud i zobaczę jak wyszło. Okazuje się, że wyszło fatalnie.

Komentarz