Pomiń zawartość →

Tag: Mark Strong

Sama przeciw wszystkim

Przyznam, że nie będąc ani wielką fanką twórczości reżyserskiej Johna Maddena, ani tym bardziej aktorskich popisów Jessiki Chastain, odczułam dużą satysfakcję z obejrzenia tego filmu. Ta historia ma wiele minusów, ale ogólne wrażenie jest pozytywne, choć zapewne nie o to chodziło twórcom. Czuć, że filmowcy mieli większe ambicje, chcieli nakręcić poważny film polityczny, mówiący coś ważnego o sytuacji prawnej w USA i o tym jak ścierają się ze sobą strefy wpływów i interesów różnych grup, a zamiast tego nakręcili film, który ja odebrałam raczej jako czystą rozrywkę. Miał ciążyć w stronę głośnych w ostatnich latach dramatów społecznych, czy serialu House of Cards, a poszło niestety bardziej w stronę nieco kiczowatego Skandalu.

Komentarz

Kingsman: Tajne służby

Sam pomysł na film bardzo mi się podobał, ale wykonanie już mniej. Super, że ktoś postanowił nakręcić taką zakręconą parodię filmów szpiegowskich z przygodami Jamesa Bonda na czele. Jest w tym dużo lekkości, ironicznego poczucia humoru i gładkiego stylu przerysowanych postaci. Niestety całość jest jakaś miałka i nie wywiera większego wrażenia. Na koniec wydawało mi się, że właściwa akcja nawet na dobre się nie rozpoczęła, albo że wycięto kilka kluczowych dla fabuły fragmentów. Może nie powinno mnie to dziwić, bo w sumie Kingsman to taka hybryda: trochę pastisz Bonda (coś dla starszych widzów, którzy klasyki już widzieli), a trochę lekka rozrywka dla ewidentnie nastoletniej widowni (bardzo młody bohater i grube żarty).

2 komentarze

Gra tajemnic

Nie czekałam z zapartym tchem na pojawienie się tej produkcji, nie wzbudzała ona we mnie większych emocji, ale przyznam, że nawet przyjemnie się oglądało, choć fajerwerków nie ma. Może bardziej bym się tym ekscytowała, gdyby naprawdę interesowały mnie szpiegowskie gry z czasów drugiej wojny światowej, czy kłótnie o to kto pierwszy, Polacy czy Brytyjczycy, wynaleźli klucz do pokonania Enigmy. Nie oczekuję od filmu obiektywnego podania faktów historycznych, ale ciekawie opowiedzianej historii, a taką właśnie dostajemy i to w bardzo atrakcyjnej oprawie.

Komentarz

Zanim zasnę (Before I Go to Sleep)

Dawno już nie byłam w kinie, bo jakoś nic szczególnie porywającego nie puszczali ostatnio. Wczoraj jednak zdecydowałam się w końcu ruszyć z kanapy i poczłapałam na Zanim zasnę. Naprawdę nie spodziewałam się niczego wybitnego, wystarczyłaby godziwa rozrywka. Zamiast tego wynudziłam się niemiłosiernie, choć to dziwne, bo film jest krótki, a do tego jeszcze się sfrustrowałam postacią głównej bohaterki. Naprawdę w tym przypadku nie dziwie się wszystkim tym, którzy wypisują na forach, że książka była lepsza. Nie żebym czytała powieść S.J. Watson. Po prostu trudno, żeby była gorsza od tego niby thrillerowego drętwiaka.

2 komentarze

Low Winter Sun

Oglądając kolejne odcinki Low Winter Sun, trudno sobie wyobrazić, że jest to adaptacja angielskiej mini serii. Ten serial jest taki amerykański, że aż zęby bolą, co mi się nawet podoba. Mniej niż gangstersko-policyjne porachunki i cała ta oschła a jednocześnie nerwowa męska gadanina, pociąga mnie właśnie amerykański charakter jaki twórcy nadali właściwie to praktycznie każdemu pojedynczemu ujęciu (wyjątkowe są zwłaszcza sceny gliniarzy siedzących samotnie nocą w typowych amerykańskich barach czy kawiarniach, jakby wyjęte wprost z obrazów Edwarda Hoppera). Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że większość widzów będzie sobie rekompensować OGROMNĄ NUDĘ podczas oglądania Low Winter Sun zachwytami nas zimną, kwaśną, mroczną i przyrdzewiała atmosferą totalnego rozkładu, jaka roztacza się nad tym serialem. Widać ktoś bardzo chciał żeby wyszło kolejne The Killing, tylko jednocześnie bardzo podobne do amerykańskich klasyków takich jak Rodzina Soprano.

Komentarz