Każdy już się nachwalił, to i ja jeszcze coś dobrego o tym serialu napisze, bo to ważna rzecz. Sama zapowiedź mówiąca o tym, że to historia miasteczka,w którym są same kobiety, z powodzeniem radzące sobie w okrutnym świecie Dzikiego Zachodu, już brzmiała dla mnie niezwykle intrygująco. Czyżby jakaś feministyczna fantazja inspirowana Westworldem? Może trochę, ale jest nawet lepiej niż przypuszczałam. Pomimo kilku wad (największa to chyba ta, że momentami Godless dłuży się niesamowicie, no i można się pogubić przez dość swobodnie powtykane retrospekcje) to naprawdę dobre widowisko i gdybym była bardziej śmiała, powiedziałabym, że to taki klasyczny western na sterydach. Jest wszystko, czym zachwycali się nasi ojcowie patrząc w ekran na pierwsze opowieści o Dzikim Zachodzie: szeryf z problemami, dobrzy i źli Indianie, czarny charakter i jego banda z piekła rodem, samotny tajemniczy bohater, prostytutka o złotym sercu oraz piękne zwierzęta i fantastyczne okoliczności przyrody w tle. A najlepsze jest to, że przy tworzeniu tych postaci, twórcy poszli o krok dalej niż moglibyśmy się spodziewać.
SkomentujTag: Jack O’Connell
Ten film to bardzo rozczarowująca adaptacja nie aż tak dobrej książki. Trzeba było się nieźle postarać, żeby zepsuć całkiem wciągającą, miłą dla czytelników powieść, ale się udało niestety. Jedynym, co w moim odczuciu zasługuje tutaj na pochwałę są drobiazgowo odtworzone realia XVII-wiecznego Amsterdamu. W tych mrocznych kadrach, ciepłych półcieniach, w szeleście bogatych sukien i nasyconych barwach kwiatów czuć atmosferę gwarnego, zamożnego portu. Częścią tej atmosfery jest także sięgająca zenitu tytułowa tulipanowa gorączka. Giełda cennych cebulek kwitnie, a wraz z nią wznoszą się i upadają fortuny Holendrów, ulegających hipnotycznemu czarowi rzadkich okazów. Gdyby tylko o tym był ten film (na przykład w formie dokumentu) obejrzałabym go z wypiekami na twarzy, ale że doczepiono do fabuły nieszczęsną historię miłosną, efektu wow! nie było.
KomentarzTak się biję z myślami i nie jestem pewna, czy to oby na pewno film kinowy. Może miała to być fabularyzowana biografia na jakiś kanał edukacyjny w stylu Discovery lub History, tylko lektora w tle zabrakło? Tylko tak mogę wytłumaczyć sobie drętwotę i schematyzm przedstawionej historii oraz to, że tu praktycznie nie ma dialogów, a jak już się trafią to króciutkie. Chciałabym zobaczyć scenariusz, ponieważ jestem prawie pewna, że wszystkie wypowiadane w tym długaśnym dramacie biograficznym kwestie zmieściły się na dwóch stronach A4.
Skomentuj