Pomiń zawartość →

Tag: Dolina Krzemowa

Nowe seriale, które oglądam (Dom z papieru, Barry, Loaded, Killing Eve)

Choć jeszcze nie dobrnęłam do końca żadnego z tych seriali, wszystkie bardzo mnie wciągnęły i naprawdę się cieszę z wielkiego urodzaju produkcji tej wiosny. Może akurat szukacie czegoś dobrego na wieczór, a nie chce wam się spędzać godzin na oglądaniu nie do końca udanych pilotów. Jeśli tak, to podsuwam mój wybór czterech najciekawszych nowych produkcji serialowych.

2 komentarze

Dolina Krzemowa – wrażenia po finale trzeciego sezonu

Poprzednia seria Doliny Krzemowej wzbudzała u mnie dość negatywne emocje. Jakoś źle znosiłam totalną życiową nieporadność Richarda oraz dziwny wewnętrzny mechanizm świata nowych technologii, przez który nasi bohaterowie są ciągle na przegranej pozycji. Bardzo mnie to frustrowało, ale teraz widzę, że po prostu miałam do serialu złe podejście. Wiele rozjaśniło mi się w głowie po obejrzeniu odcinka Chelsea Does poświęconego właśnie Dolinie Krzemowej. No i wreszcie dotarło do mnie, że tematem serialu nie jest na przykład ,,Droga do sukcesu Ryszarda” czy też ,,Pied Piper rewolucjonizuje nowe technologie”, ale dokładnie to, co jest w tytule. Nie chodzi o to by po serii przeszkód nasz bohater ogarnął się i sięgnął po sławę i bogactwo, ale o to by w śmieszny, lecz też bardzo wiarygodny sposób, pokazać widzom jak z biznesowego punktu widzenia to wszystko działa.

Skomentuj

10 produkcji, w których ONE są piękne, a ONI rażą brzydotą

Ten ranking (subiektywny i na pewno nie wyczerpujący tematu) wziął się z mojego osobistego zadziwienia tym, że tak wiele jest ostatnio w filmach i serialach bardzo dziwnie dobranych par. Nie czepiałabym się zupełnie, gdyby było to zjawisko różnorodności, polegające nie tylko na tym, że brzydki pan wiąże się z ładną panią, ale też te mniej atrakcyjne, starsze, kontrowersyjne estetycznie bohaterki wchodzą w związki z młodszymi i ładniejszymi chłopakami o urodzie modeli. Ale niestety tak nie jest. Na ekranie to działa zwykle tylko w jedną stronę. Jeśli myślicie, że przesadzam, przejrzycie moją listę. Wszystkie tytuły przypomniałam sobie w pięć minut, a jeśli bym pomyślała nad tym dłużej, byłoby ich zapewne z 50, a nie 10.

2 komentarze

Chelsea Does

Chelsea Does to czteroodcinkowa produkcja Netflixu, będąca czymś pomiędzy zabawnym show a poważnym dokumentem. Jej autorką i główną bohaterką jest amerykańska artystka komediowa Chelsea Handler, bywająca także aktorką i pisarką. Zapewniam, że w swej czteroetapowej podróży pokaże wam takie oblicze Ameryki, którego byście nie poznali nawet mieszkając w USA przez lata. Nie jest to oczywiście program dla każdego, gdyż złośliwa, egocentryczna, ironiczna i bezczelnie bezpośrednia Handler naprawdę może irytować i czasem przyćmiewać odbiór treści wypowiadanych przez przepytywane przez nią osoby. Warto jednak przebić się przez ten mur żartów balansujących na granicy poprawności, gdyż zza niego wygląda bardzo interesujące oblicze, zarówno Chelsea, jak i współczesnego zachodniego świata. Ten program tylko udaje lekkie i przyjemne widowisko.

Komentarz

Steve Jobs

Uważam, że to film wybitny, jednak podejrzewam, że największemu gronu potencjalnych odbiorców, czyli młodym ludziom zafascynowanym marką (pewno by chcieli, aby pisać ,,ideą”) Apple, bardzo się dzieło Boyle’a nie spodoba. W przeciwieństwie do nie tak odległej laurki z Ashtonem Kutcherem w roli głównej, ten film nie jest kolorową, świetlistą, gładko wchodząca w świadomość widzów reklamą plastiku i kabli. To raczej wyrafinowany dramat rozegrany na ludzkich emocjach, rzecz bardzo teatralna i przeznaczona raczej dla cierpliwych i wyrobionych widzów.

Skomentuj

Mr. Robot

Pan Robot ratuje moje tegoroczne wakacje, które mijają mi dosłownie na czekaniu od odcinka do odcinka. Już sam pilot był rewelacyjny, a z każdym kolejnym dziwacznym, schizofrenicznym i hipnotycznym odcinkiem jest coraz lepiej. W moim odczuciu Mr. Robot to fantastyczne połączenie Doliny Krzemowej, Fight Clubu i Iluminacji. Mamy tajemniczego i genialnego wręcz hakera z fobią społeczną, walkę z demoniczną korporacją reprezentującą cały drapieżny kapitalizm i obłudę współczesnego społeczeństwa, a do tego jeszcze świetną atmosferę i sposób prowadzenia narracji wręcz przykuwający widza do ekranu. Jako zagorzała fanka Fight Clubu nie wyobrażam sobie by Pan Robot mógł się komuś nie podobać. Trzeba by już być naprawdę wybrednym by kręcić nosem na taki serial.

5 komentarzy

Miliarderzy z przypadku Bena Mezricha

Miliarderzy z przypadku to rzecz lekka, przyjemna i bardzo pouczająca, ale w żadnym razie nie wielka literatura. Trafiłam na nią, podobnie jak na większość książek, przypadkiem i z dużym opóźnieniem. Cała reszta świata przeczytała to w czasie kulminacji sukcesu filmu The Social Network. Gdybym także wcześniej oddała się lekturze, prawdopodobnie film zrobiłby na mnie większe wrażenie, ale to nieistotne. Zastanawiacie się pewnie czemu czytam Miliarderów z przypadku właśnie teraz (kiedy na przykład nowy Murakami czeka na półce). Otóż, pewno jak większość z was, mam poważne problemy z koncentracją i motywacją do jakiejkolwiek pracy, gdy temperatura przekracza 30 stopni. Mózg się zatrzymuje i jest w stanie przetworzyć tylko lekkie czytadło. Na szczęście to czytadło jest także bardzo poważną motywacją do wzięcia się w garść i pykania w klawiaturę choćby nie wiem co.

Skomentuj