Pomiń zawartość →

Dziewięć miesięcy później

Właśnie dlatego tak bardzo lubię francuskie komedie! Są dziwne, sympatyczne, zakręcone, a czasem, jak w tym przypadku, zupełnie szalone. Dziewięć miesięcy później to półtora godziny doskonałej zabawy, choć trudno to nazwać rozrywką na poziomie. Na szczęście jest to skromna produkcja (przez większość czasu widzimy tylko dwójkę aktorów), nie mająca większych ambicji poza zmuszeniem nas do uśmiechu. Ten film naprawdę wspaniale odstresowuje i to nawet takich ponuraków jak ja, co to nie mają ostatnio raczej powodów do radości.

Zatwardziała stara panna idzie na całość

Dziś już chyba raczej nie wypada używać terminu stara panna, nazwę ją zatem niezależną singielką. Adriane Felder (Sandrine Kiberlain) jest zadowoloną z siebie czterdziestolatką, której centrum życia jest praca sędziego śledczego. Wysiadywanie nad papierami w Pałacu Sprawiedliwości, a czasem też słuchanie pokrętnych wyjaśnień świadków, przestępców i ich adwokatów, zapełniają jej całą dobę. Adriane nie jest z tego powodu ani trochę przykro, ponieważ nauczona doświadczeniem matki porzuconej gdy dziewczynka była mała, nie ma zamiaru się z nikim wiązać. Mężczyźni czy rodzina nie są jej potrzebni, seks, jak twierdzi, również, a nadmiar energii wyładowuje poprzez aktywność fizyczną. Niby w porządku, skoro jej pasuje, ale jak zwykle, w życie głównej bohaterki wkroczy nieprzewidywalna rzeczywistość.

Podczas bardzo wesołej imprezy sylwestrowej, odbywającej się w siedlisku paryskich stróżów prawa, współpracownicy wyciągają pracującą do późna panią sędzię na parkiet, leje się mnóstwo alkoholu i kobiecinie urywa się film. Przez następne pół roku sprawy toczą się zwykłym trybem, aż do tajemniczych symptomów, w których ginekolog rozpoznaje nieśmiało rozwijającą się ciążę. Adriane jest w ciąży, choć tego przez sześć miesięcy nie zauważyła! Po krótkim śledztwie, ojcem okazuje się mężczyzna (monstrum) znany w kręgach przestępczym oprych, którego media nazwały gałkożercą. Dalej mamy piękna i bestię, a raczej suchą i bestię w tradycyjnej odsłonie.

Albert Duponetel, Sandrine Kiberlain

Nie bój się tajemniczego bruneta z kolczykiem w uchu

Nie ma się co bać Boba (Albert Dupontel, który jest także autorem scenariusza i reżyserem filmu), nawet jeśli facet wygląda jak pirat, wykorzystał cię po pijaku, zwykle korzysta z usług prostytutek, ach, no i jest oskarżany o to, że napadł staruszka, któremu obciął wszystkie kończyny i wyjadł gałki oczne (stąd GAŁKOŻERCA). Bob bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu, podobnie jak początkowo zimna i niedostępna Adriane. Razem tworzą naprawdę przekomiczny, lekko głupkowaty duet.

Żarty, którymi jesteśmy raczeni w tym filmie, to nie jest humor najwyższych lotów, jednak kilka akcji jest zdecydowanie wartych zapamiętania. Mnie do łez rozbawiła scena ogłaszania wyroku, w której pani sędzia (za nielegalne wtargnięcie i szkodę na zdrowiu) próbuje zakończyć żywot niechcianego płodu. Niby wiem, że z takich spraw nie wypada się śmiać, ale chyba właśnie dlatego to takie zabawne i rozładowujące napięcie narosłe wokół uświęconej aury macierzyństwa.

Sandrine Kiberlain

Znakomite są też sceny ,,medialne”. Każdy, kto lubi surrealistyczny humor, powinien obejrzeć chociaż dwie sceny z symultanicznym tłumaczeniem dla niesłyszących tego, co reporterzy mówią w telewizji o gałkożercy. Albo jestem nienormalna, albo to jest wręcz histerycznie śmieszne.

No i są jeszcze nagrania z monitoringu. Po tym co zobaczycie, następnym razem pomyślicie dwa razy nim sięgnięcie po coś mocniejszego na Sylwestra. Pani sędzia, która tak nieroztropnie się upiła w pamiętną noc, została nagrana przez sieć miejskich kamer i potem musiała oglądać siebie w sędziowskiej peruce, wyczyniającej dziwne i nieprzyzwoite w ulicznych warunkach wygibasy (także z członkiem pana Boba) sprawi, że od tego seansu będziecie z większą sympatią spoglądać na wszystkie znajome adeptki prawa.

Zapewniam, że ta francuska komedia to fantastyczna rzecz, idealna na jesienną chandrę, której po prostu nie można przegapić.

 

Opublikowano w Filmy

Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *