Pomiń zawartość →

Miesiąc: sierpień 2013

Sztuka prostoty Dominique Loreau

Od dnia, w którym przeczytałam Sztukę prostoty, Dominique Loreau stała się moją wyrocznią w autentycznie każdej sprawie. Przed podjęciem każdej ważnej, życiowej decyzji, ale także podczas codziennych małych wyborów, staram się zawsze zadawać sobie pytanie o to, co ona by zrobiła w podobnej sytuacji. Przez tych kilka lat mojego życia z tą książką, całkowicie zmieniłam światopogląd i momentami aż mi głupio uzasadniać pewne sprawy, na przykład podczas dyskusji, stwierdzeniem ,,A w Sztuce prostoty jest tak a tak napisane i tak trzeba robić”. Odkąd przeczytałam w jakimś czasopiśmie recenzję poradnika Francuzki mieszkającej od lat w Japonii i dzielącej się swoją życiową mądrością, wiedziałam, ze muszę jak najszybciej znaleźć się w księgarni. Dodam też, że jakoś wcześniej nie zdarzyło mi się czytać poradników, a i później także od nich raczej stroniłam, ponieważ irytuje mnie straszliwie podawanie jednej prostej recepty na wszelkie życiowe dolegliwości. Jednak Sztuka prostoty to zupełnie inna para kaloszy.

3 komentarze

Total Fitness Ewa Chodakowska i Tomek Choiński

Jak niedawno sama autorka zapowiedziała w dość słabym wywiadzie do Vivy, kolejnej książki guru finessu możemy się spodziewać dopiero jesienią. Na pocieszenie jednak cały czas wychodzą jej kolejne płyty, zatem ciepłej i motywującej obecności Ewy Chodakowskiej w naszych domach raczej w najbliższym czasie nie zabraknie. Jej ostatni owoc współpracy z Shapem to płyta z serii Total Fitness, na której dla odmiany nie ona sama, ale doświadczony i doceniany instruktor Tomek Choiński, prezentuje trening… no cóż, nazwijmy go ogólnorozwojowym. Od razu zaznaczę, że jeżeli miałyście/mieliście wrażenie, że poprzednie płyty były za ciężki i za dziwne, to ta wyda Wam się zadziwiająco prosta. Ćwiczenia, zdaje się wymyślone wspólnie przez Chodakowską, Shape’a i trenerów fitnessu z całej Polski (choć tłumaczenie o co chodzi było wyjątkowe mętne) i prezentowane przez sympatycznego pana Tomka, chyba nikomu nie wydadzą za ciężkie lub za trudne. Problemy mogłaby mieć ewentualnie tylko schorowana emerytka z zaburzeniami równowagi i jednym okiem, ale i tak pewno by sobie poradziła z tym ,,treningiem”. Coś mam wrażenie, że pani Chodakowska przejęła się tym, co niektórzy mówili o jej killerach i postanowiła pokazać bardziej przyjazne oblicze fitnessu, tyle, że moim zdaniem za bardzo przegięła w drugą stronę. Choć przećwiczyłam ten trening wiele razy, w tym na głodniaka i w strasznym upale, to jednak ani razu się nie zmęczyłam. Jeżeli zatem jesteście początkujące/początkujący, to najlepiej zacznijcie od tej właśnie płyty z lipcowego numeru. Oczywiście jako początkujący rozumiem to, że ostatnie 3 lata spędziliście w łóżku lub na kanapie, ruszając jedynie palcem po pilocie lub klawiaturze.

4 komentarze

Sierota

Po obejrzeniu paru odcinków Bates Motel wiedziałam, że nie będzie to mój ulubiony serial, ale za to byłam pewna Vera Farmiga, grająca Normę Bates (matkę psychopaty z Psychozy) będzie jedną z moich ulubionych aktorek. Gwiazda partnerująca George’owi Clooney’owi w W chmurach, okazała się niestety specjalistką od dreszczowców, niekoniecznie najwyższej klasy, ale i tak za każdym razem miło jest podziwiać na ekranie jej oryginalną urodę i talent. Na ekrany polskich kin właśnie wchodzi Obecność, ale ja zachęcam najpierw do obejrzenia Sieroty z 2009 roku. Nie dość, że aktorka nic się nie zmieniła od tamtego czasu, to również wciela się (podobnie zresztą jak w Bates Motel) w rolę zatroskanej, lecz zaradnej matki walczącej z rodzinnymi koszmarami.

Skomentuj

Mój najgorszy koszmar

Francuskie komedie romantyczne chyba nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. W porównaniu na przykład z amerykańskimi romansidłami, jest to przebogaty gatunek, w którym nie chodzi jedynie o kilka durnych żartów i cukierkowo słodkie szczęśliwe zakończenie. Francuskie komedie bywają słodko-gorzkie lub surrealistycznie odjechane, ale jeszcze nigdy na żadnej się nie nudziłam. Każdy tytuł to kolejna niespodzianka. Podobnie było też z Moim największym koszmarem. Już po kilku minutach wydawał mi się, że wiem jak to się musi skończyć. Oczywiście, że sztywna, bogata, artystyczna i intelektualna Agathe (Isabelle Huppert) w końcu zakocha się z wzajemnością w trochę obleśnym, biednym, źle wychowanym Patricku (Benoît Poelvoorde). Z grubsza tak się właśnie później dzieje, ale jak do tego dochodzi, to naprawdę niesamowita sprawa.

Skomentuj