Oglądając ten film poczułam, że pozytywne myślenie już mi się przejadło, a presja bycia szczęśliwym, wywierana z każdej strony przez współczesną kulturę ma w sobie coś z okrutnego szantażu emocjonalnego (Bo jak nie jesteś promieniście szczęśliwy i radosny jak skowronek to co? Jesteś gorszy? No i co z tymi, którzy mają naprawdę dobry powód do niezadowolenia z życia?). Jak dogonić szczęście zamiast mnie rozbawić, czy napełnić otuchą, rozsierdził tylko i z irytował swoją pustką i pozorami mądrości. Dopóki główny bohater nie rusza w podróż jest nieźle. Śmieszne dialogi, oprawa wielkomiejska i na bogato, a do tego ładne animacje. Niestety, gdy zaczyna się poszukiwanie recepty na szczęście, a każdy nowy przepis jest zapisywany w notatniku, cały film zaczyna przypominać marzenie senne Paula Coelho. Założę się, że tylko wielbiciele i wielbicielki twórczości tego pana, nie będą seansem o szczęściu zawiedzeni.
SkomentujTag: Stellan Skarsgård
Liczyłam na naprawdę dobre kino, które mną wstrząśnie, a dostałam nudną papkę, smętne dłużyzny i ogólnie coś, za co osoby, które naprawdę uczestniczyły w wydarzeniach pokazanych w tym filmie, powinny się obrazić (gdyby na przykład obaj panowie jeszcze żyli). Zniechęciłam się tą historią zupełnie, a przecież to dramat wojenny o nieszczęsnym młodym żołnierzu torturowanym przez Japończyków podczas wojny, a także o jego starszej wersji, która nawet po kilkudziesięciu latach nie może sobie z traumą poradzić. Nie wiem dlaczego, ale wszystko tu wypadło tak sztucznie i dziwnie, że jedyny dramat jaki dostrzegam w Drodze do zapomnienia to nieszczęście jakie spotkało biedną twarz Nicole Kidman.
Skomentuj