Pomiń zawartość →

Tag: Niewolnictwo

Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki, Colson Whitehead (audiobook czytany przez Marcina Popczyńskiego)

Niezwykła książka na ważny temat, której autor otrzymał w 2017 roku Nagrodę Pulitzera, doczekała się nie tylko szybkiego wydania po polsku, ale nawet wersji audiobookowej, dzięki czemu mogłam się z nią zapoznać w sposób dla mnie najodpowiedniejszy. Rozległa, epicka wręcz opowieść z elementami fantastyki, na którą nie mogłabym sobie pozwolić w wersji papierowej, bo zabrałaby mi zbyt dużo czasu, cudownie zagnieżdża się w głowie (na przykład podczas spacerów), przenosząc słuchaczy w zupełnie inny świat. I choć głównym tematem tej fabuły jest amerykańskie niewolnictwo, to nie brak w niej także ciepła, humoru, bardzo oryginalnych konceptów, a przede wszystkim fascynujących bohaterów, przedstawianych nam w specyficznie staromodnym stylu.

Skomentuj

Korzenie

Tegoroczny remake wyprodukowanego w 1977 roku serialu nie bardzo zachęca do obejrzenia oryginału (choć rodzice zachęcają, twierdzą, że warto i wspominają z przejęciem). Niestety nowe Korzenie zrobiła stacja History Channel, która jak chce to potrafi (Wikingowie), ale często też wypuszcza usypiacze pokroju Biblii. To może niepoprawne politycznie, bo temat jest tak ważny i poważny, że wszyscy powinniśmy wypowiadać się o nim z szacunkiem i niemal na kolanach, ale niestety to właśnie taki klasyczny niedzielny przynudzacz. Z jednej strony mamy wiele scen przesiąkniętych przemocą, krew tryska z biczowanych niewolników, a tragedia rozdzielonych rodzin rozdziela serca, a z drugiej strony na samą myśl o nieznośnym patosie, dłużyznach i elementach realizmu magicznego, które niezgrabnie wpleciono w fabułę, chce mi się ziewać. Po raz kolejny muszę napisać (ostatnio coraz częściej mi się to zdarza), że tak ważny temat zasłużył chyba na lepszą ekranową wersję.

Skomentuj

Exodus: Bogowie i królowie

O żesz! Gdybym wiedziała, że to będzie tak śmieszne i dziwne to wcześniej bym obejrzała. Od lat jestem fanką kina sandałowego i chyba obejrzałam już wszystko co nakręcili o starożytności, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałam. Film Scotta to pozbawiona głębi i psychologii postaci bajeczka, jakby cień tego, czym mógłby być, gdyby ktoś przyłożył się do castingu i napisał sensowne dialogi. Widać cała para poszła w efekty specjalne, tyle że bez napięcia i choć odrobiny dramaturgii znudzić nas mogą nawet najwspanialsze wyścigi rydwanów, najobrzydliwsza krwawa woda czy najbardziej spektakularne rozstąpienie się morza. Nic z tych rzeczy nie podziałało na moją wyobraźnię i muszę przyznać, że więcej głębi miała już animowana wersja Księcia Egiptu, w której są dla odmiany żywe postaci, z którymi można się zidentyfikować. Z całego filmu w pamięci na dłużej zostanie mi chyba tylko to, że biedny Ramzes, nie mogąc się doczekać nowego pałacu, powiedział, że w starym żyje jak jakiś beduin.

Skomentuj