Pomiń zawartość →

Tag: Jessica Brown Findlay

Niezwykły świat Belli Brown (The Beautiful Fantastic) – tego potrzebujesz pierwszego dnia wiosny

Każdy z nas ma czasem taki dzień, kiedy chciałby sobie skutecznie i ekspresowo poprawić humor. Dla większości z nas (dla mnie na pewno) takim dniem jest dzisiejszy początek wiosny, której zwyczajnie nie widać. Czas, kiedy za oknem powinno już pulsować życie, a który zamiast tego przypomina szarą jesień, może przyprawić o napad depresji w miejsce wiosennej euforii i chęci do życia. W takich przypadkach nie ma co zwlekać, tylko zapodajemy sobie pigułkę szczęścia w postaci odpowiedniego filmu. Nic ambitnego, trudnego, wymagającego. Niewskazane są długie dialogi czy smutne historie. Potrzeba za to czegoś, co z radością i bez poczucia winy da się obejrzeć w środku dnia, leżąc pod kocem i popijając kakałko. Do niedawna takimi filmami były dla mnie Amelia i Delikatność, ale znam je już na pamięć i powoli nawet francuska słodycz mnie znudziła Na szczęście trafiłam na brytyjski odpowiednik Amelii, czyli na Niezwykły świat Belli Brown.

2 komentarze

Harlots

Ten serial ma wszystko czego można chcieć od brytyjskiej historycznej produkcji. Jest wspaniałe aktorstwo, wartka, bardzo nowocześnie podana akcja, a do tego dużo mocnej współczesnej muzyki i barwne dekoracje, czyli wariacje na temat osiemnastowiecznych strojów i wnętrz. Nie mogę sobie wprost darować, że tak późno zabrałam się za oglądanie, ale ma to i swoje plusy. Niedawno skończyłam Kroniki Time Square, a Harlots, serial również będący opowieścią o prostytutkach i alfonsach (a raczej sutenerkach, czyli alfonsicach) w ciekawy sposób przekonuje, że mimo upływu czasu, nic się tak naprawdę między ludźmi nie zmienia.

Skomentuj

Victor Frankenstein

Czegóż to ten szalony doktor nie stworzył? Zmajstrował małpę, Igora i potwora, o czym możemy się po raz kolejny przekonać w ostatniej odsłonie przygód jednego z najbardziej eksploatowanych bohaterów wszech czasów. Mary Shelley byłaby zapewne dumna z tego, że jej Prometeusz doczekał się tak licznego potomstwa. Niestety, mieliśmy już bardziej udane twory. Victor Frankenstein, choć dość pomysłowy i momentami zabawny, to jednak nie umywa się do klasycznej już wersji, w której popis dali Kenneth Branagh i Helena Bonham-Carter. Nawet serialowe wygibasy Seana Beana plasują się wyżej od tego filmu, że już nie wspomnę o fantastycznej wersji teatralnej z Benedictem Cumberbatchem i Jonnym Lee Millerem (chciałabym, by każdy kogo lubię zobaczył to przedstawienie). Tak, tak, ten film możecie sobie spokojnie darować, chyba, że akurat piszecie magisterkę z motywów prometejskich we współczesnej kulturze i potrzebne wam jakieś wesołe dziwo dla urozmaicenia.

Skomentuj

Klub dla wybrańców

Film jest dobry, ale chyba raczej nikt nie wskaże go jako swojego ulubionego, a tym bardziej nie będzie się kwapił do jego ponownego obejrzenia. Rzecz ma świetną obsadę, jest zrealizowana w naprawdę stylowych wnętrzach, a jednak jest tak denerwująca i irytująca, że chciałoby się zaraz po seansie o klubie Riota jak najszybciej zapomnieć. Sama wiele razy byłam bliska zaprzestania oglądania, a dokończyłam film jedynie z poczucia obowiązku. Najgorsze jest to, że to co najobrzydliwsze w tym Klubie dla wybrańców jest w nim również najprawdziwsze.

2 komentarze