Pomiń zawartość →

Tag: James Gandolfini

Brudny szmal

Długo się naczekaliśmy na ten film, ale w sumie było warto, choć okazał się zupełnie czymś innym niż się spodziewałam. Nie jest to rozbuchane kino gangsterskie z serią strzelanin czy bijatyk, nie doczekacie się ,,kultowych” powiedzonek ani gorącego seksu, a jednak dzieje się dużo. Nad wszystkim unosi się tu mroczna atmosfera, niby nic, a czujemy, że podskórnie toczy się zupełnie inna historia niż ta, którą nam się pokazuje. Z tego powodu oraz dzięki rewelacyjnej grze Toma Hardy’ego The Drop jest raczej subtelnym thrillerem psychologicznym niż filmem gangsterskim.

Skomentuj

Ani słowa więcej (Enough Said)

Właściwie to opinię o tym filmie, jakie przeczytałam przed jego obejrzeniem okazały się trafne. Niby nikt mnie nie okłamał, bo zaprawdę jest to opowieść o dwójce inteligentnych Amerykanów w dość już dojrzałym wieku, z których każde ma za sobą rozwód, cierpi na syndrom pustego gniazda i próbuje sobie czymś zapełnić pustynię uczuciowego życia. Z tych względów Eve (Julia Louis-Dreyfus) i Albert (James Gandolfini), którzy spotykają się na przyjęciu, decydują się na pierwsze randki, choć zgodnie przyznają, że nie czują do siebie szczególnego pociągu. Zgadza się też to, że z powodu ich wcześniejszych doświadczeń nie jest łatwo zacząć nowy związek, szczególnie, że oboje nie są chętni do kompromisów czy ustępstw. Mamy samo życie, liczne komplikacje i trudne rozmowy z córkami i byłymi małżonkami. Wszystko się zgadza, poza tym, że wszyscy kłamią, że to jest komedia.

Komentarz

Niewiarygodny Burt Wonderstone

Jeżeli masz choćby szczątkowe wyczucie smaku i odrobinę instynktu samozachowawczego, trzymaj się z dala od Niewiarygodnego Burta Wonderstone’a. To jest zdecydowanie najstraszniejszy film tego roku. Prezentowana tu potworna gra aktorska oraz cała oprawa przeraziły mnie bardziej niż duchy z Obecności. Z drugiej jednak strony ostrzeżenia może nie są potrzebne, bo jak ktoś ma choćby jakieś okruchy dobrego gustu, to nie połakomi się jak ja na komedię o dwóch magikach występujących w Las Vegas, czyli światowej stolicy kiczu. Samo miasto mnie przytłacza, a do tego dodali jeszcze tak nieprzyswajalny temat jak perypetie rozkapryszonych iluzjonistów. Może innym widzom, na przykład takim, którzy lubią magiczne sztuczki, cekinowe kostiumy i sceniczne wygłupy, ten film bardzo się spodoba, ale ja uważam, że był straszny. Niewiarygodny Burt Wonderstone powinien być pokazywany w pakiecie z Iluzją, żebyśmy zobaczyli jak powinno się i nie powinno kręcić filmów o magikach.

Komentarz