Pomiń zawartość →

Tag: Daredevil

The Defenders

Jak siadłam w piątek rano, tak skończyłam oglądać wieczorem. Nie kierowała mną żadna ciekawość, bo o tym w przypadku takich bohaterów nie może być mowy, ale raczej sentyment do specyficznego klimatu, który dominował w każdej z serii poświęconej osobno poszczególnym Defendersom. Przyznam, że się nie zawiodłam, bo to naprawdę porządna produkcja. Widać, że twórcy wyciągnęli wnioski z przeszłości, dzięki czemu ograniczyli się do ośmiu (a nie do trzynastu) odcinków, które nie męczą widza aż tak, choć nadal trudno stwierdzić, że akcja jest szybka, dynamiczna czy zaskakująca, ale i nie o to w tym chodzi. W serialach takich jak Daredevil, Jessica Jones, Iron Fist czy Luke Cage chodzi o pokazanie różnego rodzaju bohaterstwa, herosów, którzy czasem, jak panna Jones, wbrew sobie, zawsze muszą zrobić swoje, zachować się dobrze, uratować swoje miasto. To te ich wszystkie dość poważne dialogi o wewnętrznych konfliktach i systemach wiary, walkę nie tyle na pięści, co psychologiczną wewnętrzną z własnymi demonami, kochają lub nienawidzą (albo też kochają nienawidzić) widzowie i czytelnicy komiksów na całym świecie. Tego i wspomnianego klimatu, zdecydowanie nie zabrakło w The Defenders.

Skomentuj

Mój pierwszy komiks! Jessica Jones: Alias

Może was to zdziwić, gdyż już dawno nie mam kilkunastu lat, a w dodatku do tej pory zupełnie nie zajmowałam się tego typu twórczością, ale oto postanowiłam zagłębić się w świat komiksu. Skłoniło mnie do tego wiele rzeczy, ale przede wszystkim młodszy brat, który do rysunkowych opowieści zapałał miłością odkąd dostał w swoje kilkuletnie łapki pierwszy komiks o Spider-manie.

Od tamtej pory z wielkim zapałem opowiada o swoich kolejnych komiksowych odkryciach (o czym możecie przekonać się zaglądając na jego youtubowy kanał MASŁO). Czasem nawet, jak w przypadku Deadpoola, zdarza nam się wybrać razem do kina na którąś z komiksowych adaptacji. Drugim powodem mojego zainteresowania są oryginalne serie Netflixu, opowiadające o Daredevilu, Jessice Jones, a wkrótce także o Luke’u Cage’u. Są one tak klimatyczne, mroczne i tajemnicze, że nawet ja dałam się wciągnąć. Dlatego też, by z przyszłych sezonów wyciągnąć jeszcze więcej przyjemności i już nie zadręczać brata pytaniami, postanowiłam przeczytać nowo wydany tom z dziewięcioma pierwszymi zeszytami z serii Alias, w których jedną z bohaterek jest fantastyczna Jessica Jones. Kto wie, może to będzie początek dłuższej przygody z komiksami. Na razie muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona.

Komentarz

Daredevil – wrażenia po drugim sezonie (spoilery)

Pierwszy sezon wywołał u mnie wiele pozytywnych emocji. Z drugim nie jest już tak dobrze, ale to wciąż bardzo porządnie zrobiony serial, mocno trzymający się komiksowej konwencji, a jednocześnie nadający dobrze znanej opowieści nowego realizmu. Postaci są mniej nadprzyrodzone, złowieszcze czy demoniczne, a bardziej ludzkie, takie, z którymi (przy dużej dozie wyobraźni) można się nawet utożsamić. Niestety, to co było nowe, świeże i zachwycające w pierwszej odsłonie przygód Diabła Stróża z Hell’s Kitchen, w drugiej już nudzi i nuży. Nowe odcinki wymagają od widzów dużo wyrozumiałości dla niezdarnych romantycznych podchodów niewidomego herosa i ciągłego przymykania oczu na kompletny brak logiki w spiskach mrocznych sił, czających się na ludzkość w nowojorskim przedsionku piekła.

Skomentuj

Jessica Jones

Marvel dla dorosłych podoba mi się znacznie bardziej niż plastikowo-lajkrowa papka dla dzieciaków. Z niewiadomych przyczyn kolorowi superbohaterowie, zamiast cieszyć oko i przywoływać miłe skojarzenia z dzieciństwem, zwyczajnie budzą we mnie agresję. Co innego jeśli chodzi o Daredevila, Jessikę Jones i zapewne kolejne zapowiadane produkcje Marvela dla widzów mających więcej niż piętnaście lat. Jak wiecie, serialowego Daredevila uwielbiam, nie tylko (ale głównie) ze względu na świetną rolę Charliego Coxa, i naprawdę bardzo się cieszę, że w Jessice udało się stworzyć podobnie mroczną i tajemniczą atmosferę. Znów mamy do czynienia z potężnymi, lecz też ludzkimi herosami i znów zaglądamy pod podszewkę nowojorskiej rzeczywistości, gdzie roi się od przestępców, dewiantów i złych mocy.

2 komentarze

Daredevil

Do niedawna filmy i seriale na podstawie komiksów zupełnie mnie nie obchodziły, a jedynym superbohaterem, o którym wiedziałam cokolwiek był Batman i to tylko dlatego, że mam do niego sentyment z dzieciństwa. Marvelowskie superprodukcje, w których bohaterowie są obdarzani coraz dziwniejszymi mocami, to dla mnie jakieś kuriozum i kicz totalny. Na szczęście nowy Daredevil to zupełnie inny poziom, istny powiew świeżości w świecie produkcji, w którym roi się od tępawych mięśniaków granych przez średnio zdolnych aktorów w dziwacznych charakteryzacjach, biegających w trykotach, strzelających laserem z oka, czy miotających różnymi obiektami.

7 komentarzy