Ci z was, którzy znają mnie osobiście, uśmiechają się zapewne teraz widząc tytuł książki, o której piszę, ponieważ wiedzą, że jest on dokładnym odbiciem większości moich myśli. Zdrowiu, a szczególnie temu by jak najdłużej w nim pozostać i dożyć co najmniej setki, poświęcam wiele uwagi. W moim przypadku nie chodzi tylko o to by nie utyć za bardzo czy by mięć dobrą cerę, ale przede wszystkim o dobre samopoczucie, wewnętrzną harmonię i świadomość, że przez to co jem, nie szkodzę sobie lub innym. Dlatego też książka znanego popularyzatora wiedzy o żywieniu, doktora Gregora, napisana we współpracy z autorem kilku bestsellerów, w tym kultowego Forks Over Knives, Gene’em Sone’em, tak mnie zachwyciła. Od lat szukam na własną rękę bezcennych informacji na temat weganizmu i związków diety z tym, na jakie choroby zapadamy, a w tym jednym tomie znalazłam odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie pytania. Oto biblia dla wegan i wegetarian, przewodnik dla każdego, kto chciałby wreszcie zacząć jeść właściwie zamiast zaśmiecać swój organizm, a także idealny prezent, który już dziś możecie sprawić swoim bliskim, szczególnie tym, o których zdrowie bardzo się troszczycie.
SkomentujTag: choroba nowotworowa
Zazwyczaj nie chodzę na marvelowskie komiksówki, ale przekonała mnie opinia specjalisty (czyli młodszego brata), że Deadpool nie jest filmem o standardowym superbohaterze. Właściwie to jest wręcz odwrotnie, gdyż tytułowa postać robi absolutnie wszystko byśmy ani przez chwilę nie podejrzewali go o szlachetne zamiary, czy dobre intencje. I tak, zamiast pisać o kolejnej adaptacji klasyki, wybrałam się w piątkowe przedpołudnie do kina, by razem z kilkudziesięcioma gimnazjalistami zasiąść do tego bardzo niepoprawnego seansu. Przyznam, że naprawdę było warto. Po generacji płaskich i nudnych facetów w rajtuzach, po mrocznych, ciężkich i poważnych serialach o Daredevilu i Jessice Jones, nadszedł czas na zupełnie nową jakość w kinie komiksowym. Deadpool robi wszystko by być oryginalnym, ironicznym i po prostu tak meta, jak się tylko da.
2 komentarzeGrząskie piaski to wyobrażenie śmierci z dzieciństwa szwedzkiego pisarza. Jako mały chłopiec sądził, że tak jak w filmach o dżungli, ten twór przyrody jest obdarzony morderczym instynktem, który każe im wciągać człowieka coraz głębiej. Oczywiście im bardziej się delikwent szamocze, tym szybciej następuje tragiczne zapadanie się w piach. Grząskie piaski to także stan, w którym znalazł się Mankell po usłyszeniu na początku 2014 roku swej diagnozy. Niepozorny ból w karku okazał się symptomem raka, który na dobre rozprzestrzeniał się już w ciele. Niepewny swej przyszłości, niepogodzony ze sobą i światem, pisarz popadł w stan dziwnego odrętwienia i stąd opowieść o jego (wtedy o tym jeszcze nie wiedział) ostatnich miesiącach, ma taki właśnie tytuł. Na szczęście choroba nie zdołała go na dobre wciągnąć w odmęty rozpaczy. Manning otrząsnął się i napisał książkę-testament, dzieło, dzięki któremu mam nadzieję, będzie zapamiętany lepiej niż dzięki swym kryminałom.
SkomentujDługo słuchałam tego audiobooka (ze względu na tematykę, nie da się tak od razu tego wchłonąć), a potem długo zastanawiałam się czy w ogóle o nim pisać. W końcu od premiery książki minął już jakiś czas, a poza tym mam wrażenie, że nikt nie chce czytać za wiele o chorobie, nieszczęściu i śmierci. Przeważył uniwersalizm problemów zawartych w intymnej opowieści Agaty Tuszyńskiej, bo przecież mówi o tym co nas wszystkich dotyka lub co dopiero czeka nas w bliższej lub dalszej przyszłości, jednak, mając na względzie doniesienia naukowców o tym, że na raka umierać będzie niedługo co trzeci człowiek, jest to raczej pewne. Oczywiście, nie jest to książka tylko o utracie, choć to ona jest głównym tematem. To opowieść także o niezwykłej miłości, poświęceniu i oddaniu, a także o bardzo wielu materialnych, wręcz fizycznych, aspektach odchodzenia z powodu nieuleczalnej choroby.
SkomentujZjadanie zwierząt to kolejna pozycja obowiązkowa na liście ważnych książek, które powinien przeczytać nie tylko każdy weganin czy wegetarianin, ale przede wszystkim każdy świadomy konsument. Autor opisuje w niej swoją drogę od wszystkożercy do weganina współprojektującego rzeźnię. Może brzmieć to zaskakujące, ale nie jest to książka o tym, że zjadanie zwierząt jest zwyczajnie złe (bo jest!) w warunkach kiedy możemy się bez mięsa obejść, ale przede wszystkim o tym, jak potworną rzeczą dla zdrowia i życia zwierząt, ludzi i planety jest chów przemysłowy.
2 komentarze