Pomiń zawartość →

Tag: Arnold Schwarzenegger

Przesyt żywych trupów i zombie absurdy

Zacznę może nietypowo, bo od wyznania klęski. Szczycę się opinią osoby, która obejrzy wszystko, absolutnie wszystko i choćby miało mnie to zaboleć, zwykle wytrzymuję od początku (nawet największej głupoty) aż do napisów końcowych. Moje oglądanie (i czytanie) tekstów kultury wymagających różnego stopnia samozaparcia, traktuję jako specyficzny typ edukacji. Wychodzę z założenia, że ze wszystkiego można wynieść jakąś pożyteczną naukę. Niestety, ostatnio coraz częściej moja cierpliwość wystawiana jest na próby, których nie jestem w stanie sprostać. Do takich zdecydowanie należą filmy i seriale o nieumarłych, osiągające coraz wyższe stadia absurdu.

Komentarz

Terminator: Genisys

W przeciwieństwie do wielu wybrednych widzów i krytyków (wiecie, tych co się znają na rzeczy) spędziłam wczoraj bardzo miły wieczór w kinie na piątej części Terminatora. Mimo kilku mankamentów takich jak obsada, czy brak logiki, ubawiłam się przednio, co nie znaczy wcale, że chciałabym to powtórzyć. Genisys to zdecydowanie rozrywka na jeden raz, ale naprawdę warto się jej oddać. Jest to swoisty hołd oddany pierwszym dwóm częściom kultowej sagi, mimo spektakularnych efektów i olbrzymich pieniędzy wydanych na produkcję, nie mogący i nawet nie próbujący równać się z poprzednikami. Swoją drogą nawet trochę szkoda, że nie postawiono sobie poprzeczki wyżej, może wtedy efekt byłby jeszcze lepszy.

Skomentuj

Generation Iron

Dziś również dokument zamiast fabuły. Generation Iron to film naprawdę wart zobaczenia. To nic, że opowiada o grupie muskularnych panów przygotowujących się do najbardziej prestiżowego konkursu kulturystycznego, czyli do Mister Olimpia. Nawet jeśli nigdy nie byliście na siłowni, a mijani na ulicy faceci z grubymi karkami i w dresie budzą w was tylko negatywne uczucia, warto przeprowadzić na sobie eksperyment psychologiczny i spróbować z otwartym umysłem rozumieć co kryje się w głowach mężczyzn, którzy rzeźbią swoje ciała niczym rzeźbiarze. W Generation Iron kulturystyka jest sztuką, ale też sposobem życia, formą psychoterapii oraz źródłem dochodu i naprawdę można sobie tylko życzyć, żeby każdy człowiek podchodził do tego co robi tak poważnie jak ci pakerzy do pompowania mięśni.

Skomentuj

Niezniszczalni 3 (The Expendables 3)

Obejrzenie tego filmu (podobnie jak pozostałych z serii) wymaga sporej dawki samozaparcia i niemałych ilości piwa, ale zapewniam, że warto. Dla pokolenia moich rówieśników, ale także dla naszych rodziców, jest ten film niczym wehikuł czasu, przenoszący nas do lat osiemdziesiątych. Sylwester Stalone nie tylko wygląda tak samo (za sprawą naciągania twarzy i włosów przeszczepiania), ale także gra tak samo, a nawet opowiada podobne jak za początków kariery czerstwe żarty. Choć czasem od tego wszystkiego zęby bolą, to jednak niczego innego przecież nie oczekuję. Oglądanie Niezniszczalnych jest jak spotkanie z lekko głupawym kuzynem, który działa nam na nerwy, ale go kochamy, bo razem dorastaliśmy.

Skomentuj

Sabotage

Tak, tak, podobnie jak tysiące polskich widzów koło trzydziestki, należę do tych ludzi, którzy obejrzą absolutnie każdy film, w którym występuję Arnold Schwarzenegger. W końcu wychowaliśmy się na kinie akcji lat 80-tych i 90-tych, którego był największą gwiazdą. Może i facet jest karykaturalnie wielki i mówi z dziwnym akcentem, ale trzeba przyznać, że ma swój bardzo rozpoznawalny styl, nadający specyficzny klimat każdej produkcji, w której się pojawia. Do tej pory nawet momentami żenująco niski poziom niektórych filmów z Arnoldem nie był przeszkodą by podziwiać jego wciąż imponującą muskulaturę i dziwny dowcip, ale coś czuję, że nawet dla największych fanów Sabotaż może okazać się zbyt dużym wyzwaniem emocjonalnym.

2 komentarze

Plan ucieczki (Escape Plan)

Przeczytałam dziś w porannych newsach o nominacjach do Złotych Malin i opanowało mnie totalne oburzenie. Z większością propozycji się co prawda zgadzam, ale nominowanie Sylvestra Stallone aż za trzy filmy, w tym za Escape Plan, to jakieś nieporozumienie. Aktor ten jest moim zdaniem zasłużony dla kinematografii jak mało kto. Jestem pewna, że każdy widz, który wychowywał się w latach osiemdziesiątych podziela mój niesłabnący sentyment do gwiazdy Rocky’ego, Rambo czy Cobry. Można panu Stallone zarzucać złe aktorstwo tylko w przypadkach, gdy stosujemy względem niego takie same kryteria oceny jak wobec innych artystów, ale to przecież nie ma sensu, ponieważ ma on swój własny niepodrabialny, oryginalny styl (nie tylko mówienia). Podobnie jak jego kolega z planu Niezniszczalnych i Escape Plan, czyli pan Arnold, w każdym filmie gra właściwie głównie siebie, ale widzowie przecież o tym wiedzą, a ich ciągłe zainteresowanie świadczy o tym, że tego właśnie oczekują od tych dwóch nieśmiertelnych ikon męskości.

4 komentarze