Dokonana przez Todda Haynesa adaptacja powieści The Price of Salt Patricii Highsmith będzie z pewnością jednym z najbardziej przecenianych filmów ostatnich lat. Jak na mój gust absolutnie nie ma się czym zachwycać, ale to tylko moje skromne zdanie. Tak już się porobiło, że wszyscy jesteśmy bardzo mało odporni na urok wspaniałej Cate Blanchett, a gdy jeszcze pojawia się w retro scenerii, w dodatku w tragicznej roli żony i matki odkrywającej swoją homoseksualną fascynację młodszą kobietą, to któż ośmieli się powiedzieć coś złego o dziele, w którym występuje. Podobnie rzecz się ma z Rooney Marą, ukochaną ,,ambitną” aktorką młodego pokolenia, która od czasów Dziewczyny z tatuażem jest ulubienicą krytyków. Co z tego, że film ciągnie się niemiłosiernie, ze scen intymnej bliskości wieje chłodem, a całość jest bardzo bez wyrazu (,,intymnie”), skoro mamy piękne zdjęcia pięknych aktorek w pięknych vintage kiecuszkach:)?
3 komentarzeTag: American Film Festival
Trzeba bardzo lubić Kristen Wiig i surrealistyczne poczucie humoru, by docenić ten film. Mnie osobiście bardzo się podobał, ale jestem w stanie też wyobrazić sobie, że wiele osób się na nim śmiertelnie wynudzi lub zdenerwuje. Jest to opowieść zarówno o problemach jakie niesie ze sobą choroba psychiczna, ale także moim zdaniem o tym, jacy w ogóle się staliśmy. Po obejrzeniu Welcome To Me jestem już zupełnie przekonana, że bardzo duża część nas tylko marzy o tym, by móc mieć własny program poświęcony tylko własnej osobie lub też żyje (i mówi!) tak, jakby już tak było, a każdy rozmówca (przyjaciel, członek rodziny) był tylko częścią widowni.
Skomentuj