Czerwony pająk to wybitny film, który fascynuje mnie od miesięcy. Za każdym razem gdy go oglądam, odkrywam w tej historii nowe wątki. Dziwię się też bardzo osobom piszącym o jego miałkości, głupocie czy o niesmaku, jakiego doznali oglądając to wysublimowane dzieło sztuki filmowej, ale cóż, każdy z nas ma chyba inne preferencje jeśli chodzi o to, co powinno się pokazywać na ekranie. Postanowiłam napisać po raz kolejny o Czerwonym pająku (pierwsza notka tutaj) ponieważ czytając Śmiech morderców, znów wróciła do mnie złowroga twarz Karola Kremera, ozdobiona tym specyficznym uśmieszkiem, który wszyscy widzieliśmy na plakatach. Pomyślałam, że książka niemieckiego eseisty jest znakomitym komentarzem do tego, co się przydarzyło tej fikcyjnej, choć zbudowanej na rzeczywistych faktach, postaci.
KomentarzTag: Adam Woronowicz
To zdecydowanie nie jest film dla wszystkich. Podczas seansu widać było, że co niektórzy widzowie z twórczością Marcina Koszałki stykają się pierwszy raz. Były komentarze, kilka osób wyszło, ale to dobrze, bo cóż to byłaby za sztuka, która by się wszystkim podobała? Nie jest to na szczęście film, jaki obiecuje się nam w zapowiedziach, z których można wywnioskować, że otrzymamy dynamicznie zmontowany kryminał o tym, jak młody chłopak pomaga policji w schwytaniu ,,wampira z Krakowa” (tak przynajmniej ja to zrozumiałam). Nic z tego, nic tu nie jest dynamiczne, ani tym bardziej typowo kryminalne. Kto zabił, wiadomo na samym początku, a ogromne pokłady napięcia i największy mrok ukryte są w zupełnie innym miejscu. Osobiście uważam, że, choć film wymaga od widza wiele uwagi, cierpliwości i dobrego słuchu (jak zwykle w polskim kinie brzmienie dialogów pozostawia wiele do życzenia) to jednak udał się Koszałce wspaniale. Twórca Takiego pięknego syna urodziłam wnosi zupełnie nową jakość do dobrze znanej historii seryjnego zabójcy z lat 60.
2 komentarzeFilm Małgorzaty Szumowskiej to skromne, pomysłowe przedsięwzięcie, którego sukces opiera się na oszczędnych, lecz głębokich i wieloznacznych dialogach oraz na najwyższej klasy aktorstwie. Body/Ciało jest uniwersalną opowieścią o poszukiwaniu sensu w zaświatach i walce ducha z materią, ale też jest bardzo aktualną narracją o tu i teraz polskiej rzeczywistości. Do tego jest tu sporo dość zaskakującego, wręcz wisielczego humoru oraz dużo ciepła i ludzkiej życzliwości.
SkomentujMiało być z rozmachem i epicko, a wyszło nijako, płytko i schematycznie. Mam wrażenie, że nie tylko ja wychodziłam z kina z przykrym wrażeniem, że pamięci Sybiraków należy się lepszy hołd, niż ta marna wydmuszka. Nie twierdzę oczywiście, że cały film jest koszmarnie zły. Bynajmniej. Są tam w końcu piękne syberyjskie krajobrazy (to chyba jest ta zapowiadana epickość) i staranna scenografia, co również trzeba docenić. Niestety nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Szkoda, bo mogło być znacznie lepiej.
Skomentuj