Nareszcie coś świeżego, oryginalnego i inteligentnego! Fantastyka tak dobra, że mętnawa i chaotyczna Gra o tron nawet nie powinna leżeć na tej samej półce co wspaniałe literackie dokonanie Jacka Piekary. Przesłuchałam tego audiobooka z ogromną przyjemnością, a z jeszcze większą będę czekała na dalsze części. Jak widzicie, nie jestem jedną z tych osób, które gdy widzą, że jakiś tom jest dopiero jedną z wielu wielu części, załamują ręce i uznają, że już za późno by się z cyklem zaznajomić. Ja podchodzę do tego z radością, że jeszcze tyle dobrego przede mną. Płomień i krzyż to pierwsza część dużego ,,cyklu inkwizytorskiego”, którego realia są osadzone w świecie bliźniaczo podobnym do naszego. Fabuła rozgrywa się w późnym średniowieczu, a jedyna różnica pomiędzy tym uniwersum a naszym jest taka, że tu rządzi chrześcijaństwo nieco odmienne od naszej religii (choć może wcale nie). Jezus, w którego wierzą poszczególni bohaterowie, wcale nie umarł na krzyżu, lecz krwawo rozprawił się ze swoimi wrogami w Cesarstwie Rzymskim. Ten bóg jest wrogiem zemsty, bolesnej sprawiedliwości i braku wybaczenia. Zadziwiające, ale nie licząc tego małego szczegółu, ciemne wieki panowania Inkwizycji, niewiele różnią się od tej wersji historii, o której możemy poczytać w podręcznikach.
,,i daj nam siłę, byśmy nie przebaczali naszym winowajcom”
Tymi słowami i jeszcze gorszymi czynami, poczciwi chrześcijanie zaświadczają o swojej przynależności do Dzieci Bożych. Wchodzimy do tego świata nieśpiesznie, nie od razu poznając tego, który (według licznych wypowiedzi fanów, z którymi się zapoznałam) stanie się prawdziwym bohaterem następnych tomów sagi, czyli Mordimera Madderina. Pierwszą historią, z którą się zapoznajemy, są losy Pięknej Katarzyny, jak się później okazuje, matki potężnego inkwizytora. Mieszkającą w dużym mieście Cesarstwa, powabną młodą kobietę można by nazwać prostytutką, ale to tak, jakby nazwać Leonarda da Vinci malarzem pokojowym. Katarzyna ma bowiem nie tylko niesamowitą urodę, ale też głowę do interesów. Swoje wdzięki rozdaje z umiarem i tylko tym, którzy mogą obsypać ją podarunkami, pieniędzmi i przysługami. Przez krótki okres swej działalności kobieta dorobiła się sporej fortuny i śledząc jej poczynania możemy przypuszczać, że jest prawdziwą szczęściarą, szczególnie, że Katarzyna nie zdaje się na przypadek i w wielu sprawach posiłkuje się czarami, do których ma naturalne zdolności. Zdarza jej się czasem zakradać na obrzeża miasta, do domu wiedźmowatej staruchy, uczącej ją fachu. Niestety, nawet z takim przygotowaniem, prostytutka w świecie rządzonym przez żołnierzy Świętego Oficjum, nie może czuć się bezpieczna. Jeden anonimowy donos i nasza bogini traci wszystko. Zostawia po sobie niedościgłą legendę i syna, po którym słuch ginie.
Kolejne części rzucają coraz więcej światła na to, co przydarzyło się luksusowej kurtyzanie, choć musimy być cierpliwi w wyławianiu skrawków informacji. Następne rozdziały osadzone w nieco późniejszym czasie, kilka lat po procesie czarownicy Katarzyny, a akcję oglądamy już oczami przyszłego opiekuna i mentora Madderina, fascynującego Arnolda Lowefella. Arnold jest niezrównanym w swoim fachu inkwizytorem, członkiem Wewnętrznego Kręgu Inkwizytorium i prawdopodobnie najbardziej złożoną postacią literacką, z jaką się zetknęłam. Mężczyzna o młodym wyglądzie, bardzo starej duszy (dosłownie, kilka żywotów ma już za sobą), po wewnętrznej przemianie i z całkowitym brakiem skrupułów w dążeniu do swoich celów. Podróżuje on po Cesarstwie wypełniając zadania powierzone mu przez Inkwizytorium, a my patrzymy na świat jego zimnymi oczami. Trwa właśnie chłopskie powstanie, w czasie którego możni są nie tylko zabijanie, ale też torturowani, pieczeni i zjadani. Do tego bezmiaru okrucieństwa dochodzą krwawe wojenne potyczki i wieczne polowanie na czarownice, które są potem przesłuchiwane i zabijane na rozmaite sposoby, które dobrze znamy z książek i z filmów historycznych, a których zapewne do dzisiaj Kościół się wstydzi.
Po prostu urzekła mnie ta historia
Rzadko mogę to powiedzieć, ale z tymi bohaterami chętnie zamieniłabym się na miejsce i z radością zamieszkałabym w ich świecie. Choć Piekara buduje uniwersum okrutne i bezlitosne, wręcz spływające krwią, to jest tu też miejsce na magię i między wymiarowe podróże. Słuchając audiobooka, miałam wrażenie, że to rzeczywistość prawdziwsza, wyraźniejsza i barwniejsza niż moja własna, tak jest to plastycznie i inteligentnie przedstawione.
Jestem pewna, że każdemu, kto już zna twórczość fantasy tego autora (ja do tej pory przesłuchałam jeszcze tylko Mojego przyjaciela Kaligulę), bardzo odpowiada ten brak patosu, ckliwości, efekciarstwa, nudy i tego wszystkiego, przez co tego rodzaju twórczość bywa niestrawna i kiczowata. Poczynania przedstawionych postaci są w pełni logiczne i zrozumiałe, całość jest wewnętrznie spójna i zapewniam, że nie raz można mieć problemy z odróżnieniem, co wydarzyło się naprawdę przed wiekami, a co jest fikcją literacką.
Nie ukrywam, że bardzo odpowiada mi w Płomieniu i krzyżu także sposób, w jaki została pokazana religia chrześcijańska. Zgadzam się z tą wizją w stu procentach, w pełni oddaje ona moje odczucia. Zrozumiecie mnie zapewne, jeśli też się kiedykolwiek zastanawialiście jak z łona religii pokoju mogła powstać Święta Inkwizycja lub mógł wyłonić się któryś z tych szalonych kaznodziei ziejących nienawiścią, których nie brakuje także obecnie w Polsce. Bóg miłości czy nienawiści? A bez różnicy. I tak zrobimy swoje!
Na koniec jeszcze kilka słów o tym, dlaczego polecam wersję audiobookową. Po pierwsze dlatego, że czyta ją wspaniały Janusz Zadura, który czyni cuda głosem, szczególnie tam, gdzie naśladuje dzieci lub kobiety (jego przestraszona Irmina jest rewelacyjna, podobnie jak stara wiedźma). Po drugie dlatego, że mamy tu dość oryginalny zabieg dotyczący przypisów. To, co w książce zapewne znajdowało się pod tekstem na poszczególnych stronach, stworzone z myślą o zapoznawaniu się z dodatkowymi informacjami w trakcie czytania, w audiobooku przeczytane jest na końcu, po właściwym tekście, dzięki czemu dostajemy coś na kształt bardzo szczegółowego posłowia. Nie omijajcie tej części w żadnym razie, gdyż jest bardzo pouczająca i dzięki niej można się przekonać, że praktycznie wszystko (o ile nie jest to magia) co opisał Piekara, ma swoje źródła w prawdziwej kulturze europejskiej czasów średniowiecznych i renesansowych.
Przeczytajcie lub przesłuchajcie koniecznie Płomień i krzyż, bo to wasza jedyna okazja na to by posympatyzować ze sługą bożym, który podróżuje w zaświaty i zjada ludzkie mięso.
Komentarze