Temu serialowi od początku towarzyszą wielkie emocje, nie tylko ze względu na to, że sprawa O.J. Simpsona należy do najgłośniejszych w amerykańskiej kulturze (bo mniej tu chodzi o sądownictwo, a bardziej o telewizję, gazety i futbol), ale też ze względu na rodzinę Kardashian, która wypłynęła medialnie na całej tej tragicznej awanturze. Do tego najsławniejsi aktorzy, z Travoltą i Goodingiem Jr. na czele, i mamy przepis na totalny hit. Szkoda tylko, że z odcinka na odcinek ACS robi się coraz bardziej nużące i irytujące. Chaotyczne podrygi tych karykaturalnych postaci są coraz trudniejsze do zniesienia, a jeszcze nawet nie doszliśmy do procesu (mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie zdążą wszyscy zasiąść w sądzie).
SkomentujAutor: Ola
Czegóż to ten szalony doktor nie stworzył? Zmajstrował małpę, Igora i potwora, o czym możemy się po raz kolejny przekonać w ostatniej odsłonie przygód jednego z najbardziej eksploatowanych bohaterów wszech czasów. Mary Shelley byłaby zapewne dumna z tego, że jej Prometeusz doczekał się tak licznego potomstwa. Niestety, mieliśmy już bardziej udane twory. Victor Frankenstein, choć dość pomysłowy i momentami zabawny, to jednak nie umywa się do klasycznej już wersji, w której popis dali Kenneth Branagh i Helena Bonham-Carter. Nawet serialowe wygibasy Seana Beana plasują się wyżej od tego filmu, że już nie wspomnę o fantastycznej wersji teatralnej z Benedictem Cumberbatchem i Jonnym Lee Millerem (chciałabym, by każdy kogo lubię zobaczył to przedstawienie). Tak, tak, ten film możecie sobie spokojnie darować, chyba, że akurat piszecie magisterkę z motywów prometejskich we współczesnej kulturze i potrzebne wam jakieś wesołe dziwo dla urozmaicenia.
SkomentujJak opowiedzieć rodzinną historię powiązaną z historią XX wieku? Jak zrobić to w inny sposób, bez epatowania poczuciem krzywdy czy wojennymi okropnościami? Katia Petrowska pokazuje czytelnikom, że jest to możliwe, a snuta przez nią opowieść przede wszystkim jest poszukiwaniem własnych korzeni i wyjaśnianiem rodzinnych tajemnic (z czym każdy się może utożsamić), a dopiero w drugiej kolejności to historia potomkini żydowskich nauczycieli, rodziny, która najpierw osiedliła się w Warszawie, a potem parła coraz bardziej na Wschód, na Ukrainę, gdzie zastała ich wojna, nie oszczędzająca nikogo. O tym, jaka jest to narracja, najlepiej mówi sam tytuł. Jedna z babć Petrowskiej mogła mieć na imię Estera, ale wcale nie jest powiedziane, że tak było, a jednak nie przeszkadza to autorce w stworzeniu bardzo intymnego i wzruszającego portretu kobiety, o której wie bardzo niewiele. Z jednej strony prawie anonimowa Może Estera, a z drugiej szczegółowy opis jej nieprawdopodobnego zachowania, podczas gdy jej najbliżsi ginęli w Babim Jarze. Do każdej ze sportretowanych postaci podchodzimy tak blisko jak się tylko da, a ich los (choć mało co jest tu pewne) staje się splotem losów całej spustoszonej wojną Europy.
SkomentujAby dotrwać do ostatniego odcinka tego dramatu szpiegowskiego, trzeba przede wszystkim mieć dużą odporność/tolerancję na stereotypowo nakreślone klimaty LGBT, lubić brytyjski styl i wprost wielbić Bena Whishawa. Oczywiście z tego wszystkiego, to ostatnie ma tu decydujące znaczenie gdyż twarz tego aktora (i to w dużym zbliżeniu) atakuje nas z ekranu przez dwie trzecie czasu seansowego. Danny, grany przez niego bohater, zamyśla się, spaceruje, kocha, wzdycha i wspomina, a wszystko to w takim nadmiarze i z taką egzaltacją, że zaczynamy wątpić w jego talent, sprawiający, że nie ma praktycznie ostatnio brytyjskiej produkcji filmowej czy telewizyjnej, która by się bez niego obyła. Czujcie się ostrzeżeni.
SkomentujNiedawno pisałam o książce Cała prawda o Francuzkach, ale tym razem Marie-Morgane Le Moël pokazuje nam się z zupełnie innej strony. Sekrety francuskiej kuchareczki to poradnik kulinarny z przymrużeniem oka, a jednocześnie barwna opowieść o własnym życiu autorki, która co prawda jest jeszcze młodą kobietą, ale przygód może jej pozazdrościć niejedna ze starszych czytelniczek (ja zazdroszczę podróży). Snuta tu opowieść ma bardzo przejrzysty porządek; Le Moël wybrała tradycyjna chronologię wydarzeń, niemal od urodzin aż do dnia dzisiejszego, dzięki czemu możemy bardzo dobrze poznać tę inteligentną, zaradną, przedsiębiorczą i wiecznie głodną wiedzy francuską dziennikarkę, która za pracą i kolejnymi ukochanymi podróżuje po całym świecie. Smakowite akcenty znajdują się na końcu każdego rozdziału, gdzie autorka dzieli się z nami tradycyjnymi przepisami kuchni francuskiej, dopracowanymi przez lata przez niedoścignioną kucharkę, czyli jej matkę Madeleine.
Skomentuj