Pomiń zawartość →

Tag: XII wiek

Idealny audiobook dla wszystkich na Boże Narodzenie!

Nie ma chyba lepszego czasu na słuchanie właśnie tej opowieści. Dosłownie nie mogłam lepiej trafić i to zupełnie przez przypadek, gdyż Zabawka Boga była po prostu następnym audiobookiem na liście, a ja nie wiedziałam przed rozpoczęciem słuchania, że tytuł nie jest metaforą. Już na samym początku dowiadujemy się, że chodzi dokładnie o zabawkę, którą bawił się Bóg, a konkretnie pewien mały Jeszua, urodzony na początku naszej ery, liczonej od dnia jego narodzin. Po kilku rozdziałach i gorączkowych poszukiwaniach recenzji w sieci, przestałam się zupełnie dziwić, że odbiorcy porównują tę powieść do Imienia róży Umberta Eco i Kodu Leonarda da Vinci Dana Browna jednocześnie. Jeśli w ogóle możliwe jest takie egzotyczne połączenie literatury z najwyższej półki i sensacyjnego czytadła, to z pewnością udało się ono właśnie Tadeuszowi Biedzkiemu.

Komentarz

Bracia Hioba Rebeki Gablé

Powieści historyczne, których akcja umiejscowiona jest w średniowieczu, mają w sobie jakiś niepowtarzalny urok i tajemniczą aurę, od której podatny czytelnik może się wprost uzależnić. Pierwszą „średniowieczną” książką jaką przeczytałam było oczywiście Imię róży Umberto Eco. Teraz uwaga, będzie wątek humorystyczny. Było to w pierwszej klasie liceum, kiedy to, jak większość moich rówieśników, zwyczajnie nie byłam w stanie zrozumieć głębi tej gęstej od rozmaitych kontekstów powieści. To jednak nic. Nie zorientowałam się również (głupia koza), że z tyłu książki znajduje się słowniczek łacińskich cytatów, dlatego też sama fabuła pozostała dla mnie dość mętna (a jaką miałam niespodziankę na koniec, gdy już odkryłam do czego służy wspomniany słowniczek i że w ogóle jest!). Te piękne czasy beztroskiego czytania już minęły, a studia filologiczne dokładnie wybiły mi z głowy zabieranie się za lekturę dla czystej przyjemności. Od tamtego czasu przeczytałam Imię róży jeszcze wiele razy, a jednocześnie wciąż szukałam czegoś, co dorówna tej powieści choćby w niewielkim stopniu.

Komentarz

Biała królowa Phillippy Gregory

Chcecie się raz na zawsze zrazić do brytyjskiej kultury i historii? Za mało wam w mediach opowieści o współczesnym Royal Baby? Macie poważne problemy z zasypianiem i szukacie skutecznego usypiacza? W takim razie musicie sięgnąć po Białą Królową Philippy Gregory. Innym serdecznie nie polecam. Ci, którzy tak jak ja zaczęli oglądać nowy serial, klimatem przypominający Tudorów, będą bardzo zawiedzeni tym, jak mało uroku i wciągającej akcji telewizyjnej ekranizacji zawiera książkowy oryginał. Słowo daję, że do tej pory sądziłam, że taki na przykład Ken Follett nie jest szczególnie utalentowanym autorem powieści historycznej, ale ciekawego prowadzenia wątków i równoważenia historii, sensacji i romansu, Filipa Gregoria mogłaby się u niego uczyć ( a i tak pewno nie osiągnęłaby ze swym marniutkim talentem tych ,,wyżyn” co autor Filarów ziemi.

Komentarz