Proszę Państwa, co to były za emocje! Trzeci sezon Narcos zdecydowanie nie zawiódł. Co prawda nie było już Pabla Escobara, ale świetnie to wykorzystano jako szansę na nowy początek z zupełnie nowymi czarnymi charakterami. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że cała trzecia seria jest tak dobra jak początek serii pierwszej. Ten sam klaustrofobiczny i paranoiczny klimat, ale zamiast jednego wariata, mamy czterogłową hydrę kartelu z Cali oraz gromadkę ich pomagierów. Choć odcinki są długie, męczące i frustrujące, to jednocześnie akcji jest tyle, że nie sposób nie obejrzeć jednym ciągiem. Ja obejrzałam w jakieś trzy wieczory i przyznam się, że moją główną motywacją była chęć zobaczenia co spotka przebrzydłego Davidka.
KomentarzTag: Narcos
Tak moi drodzy, były takie czasy gdy wydawało mi się, że Arturo Perez-Reverte jest najlepszym pisarzem na świecie, a Królowa Południa plasowała się bardzo wysoko na mojej osobistej liście bestsellerów wszech czasów. Choć dziś mnie to bardzo dziwi, gdyż niektóre dzieła pisarza bardzo brzydko się starzeją, to jednak z sentymentem oglądam kolejne wcielenia Teresy Mendozy. W 2011 roku powstała pierwsza wersja serialowa, ale (bądźmy szczerzy) nie dało się tego oglądać. Kilka scen z tej śmieszno-strasznej telenoweli wystarczy byśmy poczuli ból oczu i uszu (Co za wąsy mają ci amanci! A jaka muzyka lecie w tle!). Tegoroczna wersja prezentuje się nieco lepiej. Jesteśmy mniej więcej w połowie sezonu i nie ma jakiegoś szału, ale jeszcze może się wszystko porządnie rozkręcić. Rzecz nie jest nawet w połowie tak zajmująca jak książka, ale zawsze to miło popatrzeć jak jedna z ulubionych postaci z młodości ożywa na ekranie i po kolei daje wycisk wszystkim swoim wrogom, udowadniając, że zemsta najlepiej smakuje na zimno.
SkomentujAutor książki jest znanym blogerem podróżniczym, a jego poprzednia publikacja, Autostopem przez życie do dziś pozostaje pozycją obowiązkową wszystkich czytelników kochających podróże. Jak z samego tytułu nie trudno wywnioskować, tegoroczna książka opowiada o podróży do Ameryki Południowej i ja osobiście tylko to zarejestrowałam zaczynając lekturę. Dopiero w trakcie czytania dotarło do mnie, że chodzi przecież o autostop (a w pewnych fragmentach i jachtostop), czyli próbę odbycia bardzo drogiej i w mniemaniu niektórych, wręcz ekskluzywnej podróży, szybko i jak najniższym kosztem. To mnie naprawdę zaintrygowało, podobnie jak to, że podczas czytania można jednocześnie (dzięki kodom QR pod tytułami niektórych rozdziałów) obejrzeć filmy z fragmentów siedmiomiesięcznej wyprawy Przemka Skokowskiego.
Komentarz