Pomiń zawartość →

Tag: Laurent Lafitte

Fanka

Udało nam się wczoraj całkiem legalnie i darmowo obejrzeć online przedpremierowo Fankę i spieszę donieść, że jeśli liczycie na lekką i przyjemną francuską komedię, to lepiej odpuście sobie seans. Jeśli jednak chcecie obejrzeć coś innego niż zwykle, intrygującego i bawiącego raczej czarnym humorem, to naprawdę polecam. Jest to dość odjechana historia Muriel (Sandrine Kiberlain), obsesyjnie wręcz zakochanej w pop gwiazdorze Vincencie Lacroix (Laurent Latiffe). Podobizny piosenkarza zdobią każdą ścianę w jej domu, a każdy koncert czy wywiad Vincenta jest przez nią bacznie, najczęściej na żywo, oglądany. Jednym słowem najwierniejsza fanka i to już od 20 lat. Oprócz muzyki, dość przeciętne życie rozwódki pracującej w salonie urody, Muriel ubarwia sobie opowieściami, którymi hojnie raczy nielicznych znajomych. W tych historiach zawsze dzieją się rzeczy mało prawdopodobne, występują osoby zbyt znane, by ktokolwiek mógł Muriel uwierzyć. Wszystko to jednak do czasu.

Skomentuj

Piękne dni (Les Beaux jours)

Piękne dni to film dla widzów dojrzałych, którzy lubią złożone postaci o nieoczywistej motywacji. Jest to historia niebanalna, pełna stylu, uroku i gorzkich życiowych prawd. Tytułowe Piękne dni to najprościej rzecz ujmując klub seniora, do którego zaczyna uczęszczać Caroline (Fanny Ardant) w pierwszych dniach swej zasłużonej emerytury. Poza ciekawymi zajęciami i towarzystwem rówieśniczek, do atrakcji należy tu także młody i przystojny Julien (Laurent Lafitte), uczący seniorów i seniorki obsługi komputera.

2 komentarze

Riwiera dla dwojga (Love Punch)

Riwiera dla dwojga to niespodziewanie sympatyczna komedia, w której zgrabnie połączone wątki przygodowe z romantycznymi. Nie jest nawet w połowie tak źle jak głoszą to pewne recenzje osób, które znają się na filmie może i lepiej ode mnie, ale które mniej zwracają uwagi na lekkość i humor, a więcej na ,,głębsze znaczenia”. W komedii Joela Hopkinsa może i nie ma życiowych mądrości, czy psychologicznej prawdy (średnio też z szokowaniem widza, czy epatowaniem nagością), jest jednak miło, zabawnie i niezobowiązująco. Czego jeszcze można chcieć od letniej komedii romantycznej?

Skomentuj

Nieobliczalni

Nieco dziwne wydaje mi się reklamowanie filmu tak, jakby był kontynuacją świetnych Nietykalnych. Sam Omar Sy w roli głównej to chyba trochę za mało, choć z tego co wyczytałam na forach, to i tak wielu widzów dało się nabrać. Jedynego podobieństwa można się doszukać tylko w postaci, którą po raz kolejny kreuje przesympatyczny czarnoskóry aktor. Policjant, którego gra, to pochodzący z ubogich przedmieść chłopak, nie czujący się zbyt pewnie ani w świecie kolegów po fachu (ze względu na kolor skóry nie traktują go zbyt poważnie), ani tym bardziej w osiedlowym świecie ziomków z podwórka, którzy nim zwyczajnie pomiatają. Wszystkie braki, ten prosty, nieobyty chłopak, rekompensuje sobie zuchwałym i bezpośrednim poczuciem humoru, za którym chowa się w trudnych czy niewygodnych sytuacjach. W tym jest bardzo podobny do bohatera Nietykalnych, ale tylko w tym.

2 komentarze