Pomiń zawartość →

Tag: Jennifer Jason Leigh

Patrick Melrose

W tym tygodniu obejrzeliśmy ostatni, piąty odcinek mini-serialu, który jest luźną adaptacją serii powieści Edwarda St Aubyna. Ze względu na fakt wcielenia się w tytułową rolę samego Benedicta Cumberbatcha, była to jedna z najbardziej oczekiwanych produkcji sezonu. Wyznam szczerze, że nie zawiodła moich nadziei, ale też ich nie przewyższyła, gdyż nie jest to jakieś spektakularne dokonanie fabularne czy aktorskie, ale i nie o to chodziło zapewne. W tym przypadku należy docenić przede wszystkim odwagę poruszania bardzo trudnego tematu, a także uniwersalizm przekazu, bo na pewnej płaszczyźnie jest to historia każdego z nas, ludzi uwikłanych w rodzinną historię, mających w sobie demony przeszłości i czasem z odrazą odkrywających, że jesteśmy jedynie połączeniem naszej matki i naszego ojca, czyli osób, do których nie zawsze czujemy jednoznacznie pozytywne emocje.

5 komentarzy

Anihilacja

Pominę rozważania na temat odmienności ludzkich gustów i tego, że film był ,,zbyt inteligentny” dla widzów kinowych, dlatego jest na Netfliksie. Od razu napiszę, że mnie się film nie podobał, a nawet gorzej, znudził mnie kompletnie. To jedna z tych fabuł, która zapowiada się dobrze, a potem widz czeka kiedy zacznie się dziać coś konkretnego i tak aż do napisów końcowych. Być może czegoś nie zrozumiałam, może nie jestem modelowym odbiorcą tego typu kina, ale uważam, że nie ma tu nic ambitnego, a pseudointelektualizm Anihilacji docenią co najwyżej bardzo młodzi widzowie, na których robi jeszcze wrażenie filozoficzny bełkot i ładne widoczki. Każdy dowolny odcinek Czarnego lustra czy Electric Dreams (które właśnie oglądam) jest lepszy od tego filmu, że nie wspomnę już o klasykach gatunku.

4 komentarze

Atypowy

Bardzo trudno ocenić ten serial, bo z jednej strony nie jest to dokument, tylko fabuła o chłopcu ze spektrum autyzmu i jego rodzinie, zatem powinniśmy do tego podejść jak do każdej innej fikcji, ale z drugiej strony temat samego autyzmu jest tak delikatny społecznie, że nie ma opcji by cokolwiek o nim napisać i komuś się nie narazić. Zapewne, gdyby nie studia logopedyczne, na których bardzo dużo się mówi o tym, że dzieci z autyzmem rodzi się dużo i z czego to może wynikać, w ogóle nie podejmowałabym tego tematu. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że takich osób jest i będzie coraz więcej, a my, jako społeczeństwo, musimy zacząć oswajać tę chorobę (dolegliwość, stan?) na szerszą skalę, co właśnie chyba stara się robić serial Atypical.

Komentarz

Anomalisa

Autor wielu docenianych scenariuszy Charlie Kaufman tym razem (dopiero po raz drugi) wziął się za reżyserię i trzeba przyznać, że wyszło naprawdę dobrze. Patrząc na Anomalisę obiektywnie, jest to bardzo udany film, który choć animowany, porusza wiele ważkich życiowych kwestii i niejednego widza wzrusza lub zasmuca do łez. Ja jednak mam z Anomalisą problem i choć rozumiem jej wagę, nie lubię tych bohaterów, nie zachwycam się pracochłonną animacja lalek, a nawet odwołania do zaburzeń psychicznych czy kafkowskiego oniryzmu jakoś do mnie nie przemawiają. Ta opowieść wydaje mi się oschła, bezduszna i ciężka, z pewnością już do niej nie wrócę, choć mnie samej wydaje się to dziwne, gdyż znalazłam w niej wiele odniesień do własnego życia, wiele moich myśli powiedzianych na głos.

Skomentuj

Nienawistna ósemka

Mam wrażenie, że tak się jakoś utarło, że zwyczajnie nie wypada się Tarantino nie zachwycać. Jak już ktoś powie, że nie jest wniebowzięty po obejrzeniu jego ostatniego dokonania, to wiadomo, że głupek, ćwierćinteligent i ogólnie nie ogarnia wszystkich licznych inspiracji popkulturą sprzed wielu dekad, do których się reżyser odwołuje. W najlepszym razie można być posądzonym o brak poczucia humoru na odpowiednim poziomie. Zatem jestem ćwierćinteligentką pozbawioną poczucia humoru, gdyż najnowsze dokonanie Tarantino mnie nie zachwyca. Nie interesuje mnie zupełnie to, jak wysublimowane były inspiracje scenariuszowe, jak subtelne odwołania do klasyków westernu i nie tylko, ani też to, że reżyser planuje przerobienie tego krwawego dzieła na sztukę teatralną. Dla mnie liczy się gotowy produkt, a ten jest za długi, za nudny, męczący i nieśmieszny. Nie pomagają klasyczne już gagi zaprawione czarnym humorem, ani makabrycznie rozpryskujące się głowy. Żałuję, że to obejrzałam, po raz kolejny zwabiona nadzieję, że Tarantino wróci do formy z czasów Kill Billa.

4 komentarze

Welcome To Me

Trzeba bardzo lubić Kristen Wiig i surrealistyczne poczucie humoru, by docenić ten film. Mnie osobiście bardzo się podobał, ale jestem w stanie też wyobrazić sobie, że wiele osób się na nim śmiertelnie wynudzi lub zdenerwuje. Jest to opowieść zarówno o problemach jakie niesie ze sobą choroba psychiczna, ale także moim zdaniem o tym, jacy w ogóle się staliśmy. Po obejrzeniu Welcome To Me jestem już zupełnie przekonana, że bardzo duża część nas tylko marzy o tym, by móc mieć własny program poświęcony tylko własnej osobie lub też żyje (i mówi!) tak, jakby już tak było, a każdy rozmówca (przyjaciel, członek rodziny) był tylko częścią widowni.

Skomentuj