Pomiń zawartość →

Tag: Fantasy

Jacek Piekara, Mój przyjaciel Kaligula

Przesłuchanie tego audiobooka, na dniach udostępnionego przez Bibliotekę Akustyczną, było dla mnie bardzo ciekawym i wymagającym doświadczeniem. Mój przyjaciel Kaligula to pierwsza książka czytana na głos, podczas słuchania której robiłam skrupulatne notatki, rozrastające się z każdym dniem do olbrzymich rozmiarów. To nie jest audiobook, który może być tłem do codziennych czynności, ale tekst wymagający od nas dużego skupienia, ponieważ zwyczajnie byłoby szkoda uronić choćby słowo z tych piętnastu fantastycznych, ocierających się często o metafizykę, supernaturalny horror, opowiadań.

Komentarz

Michał Podbielski, Wojny żywiołów. Przebudzenie ziemi: Udręczeni

Na co dzień nie zaczytuje się raczej w fantastyce, zdarza mi się jednak regularnie sięgać po twórczość Terry’ego Pratchetta, choć to bardzo specyficzne powieści raczej na wesoło. Tym razem wpadło mi w ręce coś w nieco bardziej poważnym tonie. Pierwsza część sagi poświęconej żywiołom przypomina nieco Sapkowskiego, nieco Tolkiena, a najbardziej chyba Grę o tron (niestety tę gorszą, bo literacką wersję, która niegdyś bardzo mnie zmęczyła i której fanką zdecydowanie nie jestem). Mimo niedociągnięć i warsztatowych braków, ten obszerny tom (debiut fabularny młodego autora) powinien z pewnością znaleźć się na półce każdego, nie tylko nastoletniego, wielbiciela stylizowanych na średniowiecze krain, tajemniczych stworzeń i magicznych pojedynków.

12 komentarzy

Dracula Historia Nieznana

Ten dziwny projekt to coś w rodzaju familijnego horroru, czy też fantasy dla niegrzecznych dzieci, mających problemy z logicznym wiązaniem faktów. Zawiedzeni nim będą srodze wielbiciele oryginalnego krwiopijcy stworzonego przez Brama Stokera i bardziej poważnych produkcji filmowych i książkowych na nim wzorowanych. W sumie to zawiedzeni będą wszyscy widzowie liczący na przyzwoity film dla dorosłych, ponieważ to bardziej bajka w stylu Fantagiro (czy ktoś to jeszcze pamięta?). Zamiast krwiopijcy, mamy skapciałego tatuśka z miną jakby go coś bardzo bolało w dolnych partiach ciała, zamiast grozy, komizm, a zamiast konfliktu zbrojnego z prawdziwego zdarzenia, serię chaotycznych potyczek facetów w śmiesznych hełmach. Jedynym, co mi się tu naprawdę podobało był efekt rozbijania się wampira na dziesiątki pojedynczych nietoperzy, ale to też było ciekawe tylko za pierwszym razem, a z czasem stało się już nudne.

2 komentarze

Wiedźmikołaj (Hogfather)

Jak dla mnie święta mogłyby nie istnieć. Mam do nich naprawdę obojętny (jeśli nie wrogi) stosunek odkąd zorientowałam się, że pierogi i sernik mogę sobie zrobić o każdej innej porze roku, a rodzina też raczej nie zniknie mi po 24 grudnia. Jeśli jednak już świat musi się zatrzymać na tych kilka nieszczęsnych, ciemnych dni, to zdecydowanie wybieram świętowanie przed telewizorem z taką liczbą dobrych filmów ile tylko starczy czasu na ich obejrzenie. Do moich niezawodnych bożonarodzeniowych klasyków od lat należy Wiedźmikołaj, nakręcony na podstawie najzabawniejszej powieści Terry’ego Pratchetta. W tym filmie jest wszystko czego można chcieć dokładnie o tej porze, czyli sporo blasku kominka i przytulnej ciemności, ale też wiele wątków związanych z wierzeniami i mitami, łudząco podobnymi do tego co nazywamy chrześcijańską tradycją.

2 komentarze

Granice bólu

Granice bólu to bardzo dziwaczne i wyjątkowo niesmaczne połączenie thrillera i fantasy. W zamyśle ta francusko-hiszpańsko-portugalska produkcja miała być baśniowo-mrocznym dreszczowcem podobnym do Labiryntu fauna czy Sierocińca. Na nasze nieszczęście, twórcy podeszli do tematu zbyt poważnie i dosłownie, na skutek czego wyszła nam bardziej parodia dreszczowca niż sam dreszczowiec. Nie doznacie na tym filmie dreszczów zaskoczenia i strachu jak przy innych hiszpańskich produkcjach tego typu (zwłaszcza tych o dzieciach). Tutaj co najwyżej parę razy dopadną was dreszcze obrzydzenia. Osoby wrażliwe na widok uszkodzeń ciała oraz krzywdę zwierząt w ogóle nie powinny Granic bólu oglądać. Nie jest to żadne wybitne dzieło, więc nie warto się aż tak poświęcać.

Skomentuj