Ta powieść bardzo mnie zasmuciła. Liczyłam na emocje podobne do tych, których doznałam czytając Olive Kitteridge czy Mam na imię Lucy, ale niestety, moje oczekiwania się nie spełniły. Wszyscy są tu dość niesympatyczni, obcy, zimni i dziwni, nie rozumiem wewnętrznej logiki bohaterów, ani (jak przypuszczam) kontekstu kulturowego opisywanych wydarzeń. Smuci mnie to, gdyż w poprzednich powieściach Strout dopuszczała nas tak blisko stworzonych przez siebie postaci, jak to tylko możliwe. Choć nadal babramy się w rodzinnych zaszłościach i dziecięcych krzywdach, to czytając, miałam wrażenie, że patrzę przez grubą szybę na zupełnie obcych ludzi. Niemiłe to było, zwłaszcza, że tak żywo mam jeszcze w pamięci Olive, której każda emocja była dla mnie czytelna jak moja własna.
SkomentujTag: Elizabeth Strout
Jest to powieść skromnych rozmiarów, napisana w równie skromnym, bardzo oszczędnym stylu, jednak od pierwszych słów czułam, że będzie to ważna dla mnie lektura. Niby nic się tu nie dzieje, takie zwykle codzienne, powszechne sprawy, a jednak wszystko aż buzuje od emocji. Podobnie jak we wspaniałej Olive Kitteridge, Elizabeth Strout porusza najważniejsze życiowe kwestie, takie jak relacje z rodzicami, sposób w jaki wychowanie na nas wpływa i po prostu to kim i dlaczego czujemy się w głębi duszy. Choć sprawy najważniejsze poruszane są tu niezwykle subtelnie, to jednak historia tytułowej Lucy wprost rozrywa czytelnika na strzępy, bo nie sposób nie widzieć w bohaterce samego siebie. Wzięłam ten tom do ręki i od razu wiedziałam, że to o mnie.
SkomentujKsiążka ta ukazała się w Polsce już cztery lata temu, ale niestety pod bardzo niefortunnym tytułem Okruchy codzienności i właśnie tę wersję przeczytałam, choć są już w księgarniach nowsze. Od razu muszę powiedzieć, że uwielbiam sieć szczecińskich bibliotek miejskich za to, że już tego samego dnia, w którym napisałam notkę o serialu i zaczęłam myśleć o wersji drukowanej, mogłam zamówić i odebrać ten wyjątkowy zbiór trzynastu opowiadań. Olive z pewnością pochwaliłaby moją oszczędność. Jak się okazało po lekturze, mamy z tą panią wiele wspólnych cech (niepokojąco wiele). Poleciłabym tę książkę oczywiście wszystkim fanom serialu HBO, ale także wszystkim Polkom w wieku 40 plus. Naprawdę mogłyby odnaleźć siebie w tych ciągłych żalach, praktycznym podejściu do życia, dyscyplinie i zgorzknieniu. Nie myślcie jednak, że to lektura pesymistyczna. Zapewniam, że w każdym akapicie jest promyk nadziei, choć najczęściej jest to nadzieja na szybką i bezbolesną śmierć.
2 komentarzeWszyscy oglądają i chwalą więc i jak pochwalę, zwłaszcza, że naprawdę jest za co. Czteroodcinkowy film HBO o niezwykłej, a jednak bardzo zwyczajnej kobiecie, to prawdziwe objawienie tego roku. Produkcja jest nie tylko pięknie nakręcona, ale i opowiada o rzeczach naprawdę ważnych w wyjątkowo inteligentny i subtelny sposób. Moim skromnym zdaniem tylko bardzo opornym lub bardzo młodym widzom może nie przypaść do gustu (oraz wszystkim tym zadowolonym ze swojego małego życia idiotom w typie tych, w których było wycelowane ostrze cynizmu Olive Kitteridge).
2 komentarze